Rozdział 10

60 8 1
                                    

Louis's POV

- Harry idź się przebrać, zrobię ci drugą herbatę. - Powiedziała brunetka z troską.

- Dziękuję.

- Ja też poproszę! - Krzyknął Niall.

- Louis, ty też?

- Nie, dziękuję.

Siedziałem z Niallem w salonie. Byliśmy owinięci kocami, ale i tak było nam strasznie zimno. Gorączka nie chciała zejść. Blondyn coś do mnie mówił, ale nie mogłem się skupić nad jego słowami. Biłem się z myślami i cały czas patrzyłem się w bliżej nieokreślony punkt. Po chwili spróbowałem się skoncentrować nad przyjacielem, który myśli, że cały czas go słucham.

- ...jest tak blisko, a jednak tak daleko, czuję się jakby...

- Jakbyś miał sztylet wbity w serce. - Powiedziałem myśląc o jednej rzeczy, o której nikt nie powinien wiedzieć.

- Dokładnie! Wtedy pojawia się Liam i podaje mi moją bagietkę.

- Bohater.

- Coś nie masz dziś humoru.

- Zgadłeś, nigdy nie uratowałem bagietki przed tęsknotą za tobą.

- Czas to zmienić, zostawiłem ją w kuchni. Zabawisz się w superbohatera?

- Wiesz, dzięki Piper czuję się jak w kokonie. Może innym razem.

- Ale tak poważnie, o czym tak myślisz? - Spytał blondyn, ale do pokoju weszła dziewczyna z herbatą i przerwała naszą rozmowę, która stawała się coraz bardziej niezręczna. W duchu jej za to dziękowałem. Musiałbym wymyślić jakieś denne kłamstwo. Nie nawidzę i nie chcę okłamywać przyjaciół.

- Wiecie kiedy Liam wróci z apteki?

- Pojechał jeszcze zawieźć Zaynowi coś na przeziębienie i powinien niedługo być.

- Już się stęskniłaś? - Harry pojawił się na schodach.

- Niee... cieszę się, że mam jedno dziecko mniej do niańczenia.

- Ej! Wcale nie zachowujemy się jak dzieci!...przykryjesz mnie? - Powiedział chłopak o lokowanych włosach. - I tak wiem, że tylko czekasz na ten moment kiedy Liam...

- Kiedy Liam co? - Obok Piper stanął brunet i z zaciekawieniem uniósł jedną brew ku górze.

- Przyniesie leki. - Dziewczyna szybko odpowiedziała, żeby Harry nie palnął czegoś głupiego.

- Też się źle czujesz? - Spytał zatroskany brunet i chwycił dziewczynę za ręce.

- Troszkę mi zimno, ale spokojnie. Wszystko jest dobrze.

- Mówiłem, że cię odwiozę do domu. Ciężko jest przebywać w towarzystwie czterech chorych osób i wciąż być zdrowym.

- Przynajmniej spędzę ten czas w miłym towarzystwie.

- Chcesz spędzić ten czas opiekując się czwórką chłopaków, którzy nie są w stanie sami sobie zrobić herbaty?

- Dokładnie. - Dziewczyna się zaśmiała i dotknęła czoła chłopaka. - Wskakuj na kanapę i przykryj się kocem, a ja zaraz przyjdę.

- Idziesz zrobić mi herbatę, prawda?

- Tak.

- Daj spokój, mogę sam sobie ją... - Brunetka mu przerwała.

- Siadaj i nie marudź, masz dreszcze. Za chwilę wracam i widzę cię pod kocem, jasne?

- Tak jest szefie.

Dziewczyna ZaynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz