Rozdział 25

30 5 0
                                    




Luke's POV

- Ashton uważaj! - Dziewczyna zaatakowała Ashtona i myślała, że uda jej się z nim wygrać. Rozbawiła mnie ta sytuacja, ale za chłopakiem pojawił się jakiś brunet. Sięgnąłem po broń strzeliłem w szybę samochodu, który stał w garażu, żeby odciągnąć uwagę chłopaka od Asha. Kuloodporne, ale nabój nie poszedł na marne. Chłopak zwrócił uwagę na mnie i chciał już sięgać po broń. Byłem szybszy. Chwyciłem klucz ze skrzynki z narzędziami, a Ashton widząc moje czyny przesunął się w stronę ściany, tym samym pozwalając mi na rzut. Dziewczyna podeszła do Irwina i zamachnęła się, jednak chłopak chwycił jej rękę. Klucz trafił nieznanego chłopaka w piszczel, próbował zamaskować ból na jego twarzy, jednak niezbyt mu to wyszło. Spojrzałem na Ashtona. Wykręcił dziewczynie rękę i trzymał ją przy ścianie. Zabrał jej broń, więc była bezbronna. Ja zająłem się chłopakiem.

Ashton's POV

Kiedy uporaliśmy się z tą dwójką, związaliśmy ich i wrzuciliśmy do pokoju, w którym przebywał listonosz. Chcieliśmy go zabrać ze sobą, niestety był martwy. Prawdopodobnie się wykrwawił. Nie zwlekaliśmy za długo, bo nie chcieliśmy kolejnych niespodziewanych gości...właściwie to my nimi byliśmy, przecież to ich kryjówka. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu.

Olivia's POV

Wzięłam prysznic w zimnej wodzie...co ja mówię, ona była lodowata! Następnie założyłam rzeczy, które przyniósł mi ten chłopak. Niestety były to męskie ubrania, a w dodatku któregoś z moich porywaczy. Nie było to łatwe, ale wiedziałam, że innych ciuchów nie zostanę, a gdy założę z powrotem moje śmierdzące ubrania, cała kąpiel pójdzie na marne. Nieswojo czułam się w męskich rzeczach, bo nie należały ona do Logana, Zayna czy któregoś z moich przyjaciół. Najgorzej było mi się przełamać i założyć jego bieliznę. Była czysta, ale nie znałam tego chłopaka...właściwie to nie chciałabym go nigdy spotkać. Trzyma mnie tu, a to wystarczający argument by go nie lubić. Był niższy od Zayna, ale mimo to koszulka sięgała mi do połowy ud, a spodnie dresowe musiałam podwinąć, żeby się nie zabić chodząc w nich.

- Długo jeszcze? Siedzisz tam dziesięć minut. - Otworzyłam drzwi łazienki, jeśli tak to można nazwać, i wyszłam oddając chłopakowi szampon i żel pod prysznic. - Dostaniesz zaraz kolację.

- O, to dla mnie nowość. - Chłopak zakrył mi oczy i zaczął mnie prowadzić do mojego tymczasowego pokoju. Oby on był tylko tymczasowy...

- Znowu tosty? - Jęknęłam niezadowolona.

- Homara bym się nie spodziewał, ale z tego, co wiem to ja będę robił ci jutro śniadanie, więc postaram się przynieść ci coś innego.

- Dziękuję.

Zabrałam się za spalone po bokach tosty i popiłam wodą, która o dziwo nie była z kranu. Odłożyłam talerzyk na miejsce, a potem położyłam się na kocu obok grzejnika. Dali mi dłuższy sznur, więc miałam troszkę większe pole manewru. Po kolacji przyszedł jakiś mężczyzna, nie znałam go. Był całkiem przystojny, ale szybko zmieniłam zdanie na jego temat, gdy podszedł do mnie i zaczął mnie rozbierać. Próbowałam się bronić jak tylko mogłam. Zadał mi kilka ciosów w brzuch, popchnął mnie na ścianę, w którą później uderzyłam głową. Był zbyt silny, żebym dała sobie z nim sama radę. Położył mnie na ziemi, a nadgarstki trzymał jedną ręką nad głową. Drugą zaczął mi ściągać spodnie. Wiedziałam, czego chce i choć robiłam wszystko by temu zapobiec, nie dałam rady. Miałam obite żebra, poobijany brzuch i z czoła sączyła mi się krew po bliskim spotkaniu z kaloryferem. Udało mu się osiągnąć swój cel, nie mogłam nic zrobić. Byłam bezsilna. Krzyczałam, płakałam, próbowałam go odepchnąć...zemdlałam.

Dziewczyna ZaynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz