Olivia's POV
Jak dobrze, że Piper przywiozła mi kilka rzeczy z domu. Czułam się jakbym miała brodę świętego Mikołaja pod pachami. Chyba już wiedziałam jak to jest być zarośniętym orangutanem. Wzięłam rzeczy, które dał mi Zayn i wyszłam z łazienki.
- Hej, Liv. Jak się czujesz? - Spytał Louis i razem ze mną schodził po schodach. Wydaje mi się, że asekurował mnie na wypadek jakbym zemdlała. Jednak mogło to być zwykłe przeczucie.
- Dobrze. Dzięki, Lou. A co u Harrego?
- Co?
- Co słychać u Harrego? - Chłopak jakby się spiął, bo potknął się i spadł z ostatnich dwóch stopni. - Wszystko okej?
- Tak, tak. Dlaczego pytasz mnie?
- Wiesz, bo po... - Niestety krzyk Zayna z kuchni nie dał mi dokończyć.
- Olivia! Zrobiłem śniadanie!
- Bo ja wi... - Próbowałam dokończyć moją wypowiedź, jednak nie było mi to dane.
- Chodź, bo wystygnie!
- Już idę! Louis, wrócimy do tematu. Jak tam nie pójdę to Zayn przyjdzie do mnie, a i tak już za bardzo mnie rozpieszcza.
- Jasne, leć. Teraz jesteś naszą księżniczką, przygotuj się. Wszyscy będziemy tobie usługiwać, moja pani.
- Oj, no weź! - Brunet zaczął się śmiać, a ja poszłam szybko do kuchni. - Co przyrządziłeś?
- Tosty. Mogą być? - Na samą myśl przeszedł mnie dreszcz. - Twoja mina mówi mi, że mogłem jednak zrobić jajecznicę.
- Przepraszam, mam złe wspomnienia.
- Jajecznica czy jakieś specjalne życzenie?
- Zjem wszystko co zaproponujesz. Oprócz tostów.
- Robi się.
Zayn's POV
Przy Olivii staraliśmy się zachowywać normalnie. Jednak to było trudniejsze niż myśleliśmy, bo ostatnio wszyscy zachowywaliśmy się nienormalnie, więc ciężko było nam naśladować zachowanie dawnych nas, ponieważ nikt już nie był sobą. Nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Nie mogliśmy unikać Liv, bo każdy chciał być teraz przy niej i ją wspierać, ale baliśmy się, że powiemy coś nieodpowiedniego i to może ją w jakiś sposób dotknąć. Logan pojechał do swojego domu, ale będzie ją co dzień odwiedzać. Olivia udawała, że wszystko jest w porządku i nic ją nie boli. Nie wspominała na razie nic o tym, gdzie przebywała przez ten czas. Spała dzisiaj w czarnej bluzce na długi rękaw, która należała do mnie. Wyglądała w niej przeuroczo. Sięgała jej do kolan, ponieważ na mnie też była trochę luźna. Rękawy zwisały jej do połowy ud, więc wyglądała naprawdę komicznie. Bałem się, że nie otworzy się na nas, jeśli my sami nie potrafimy ze sobą otwarcie rozmawiać.
- Zayn? Możemy porozmawiać? - Piper pociągnęła mnie za rękę i bez pytania wyprowadziła z salonu.
- Co jest?
- O co chodzi między waszą dwójką?
- Co masz na myśli?
- To, że nie zachowujecie się jak para. Właściwie to inaczej to wszystko sobie wyobrażałam. Coś jest nie tak z tobą. I z Liv też. Jeszcze nie wiem co, ale się dowiem.
- Wydaje ci się.
- Nie bierz mnie na te piękne oczka. Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Po prostu boję się, okej? Nie widzieliśmy się tyle czasu. Co jeśli ona ma mi to za złe tylko tego nie okazuje? Nie uratowałem jej. Nie zapobiegłem temu. Co jeśli już nie czuje tego samego co wcześniej? Co jeśli przemyślała to wszystko i nie widzi w tym sensu?
CZYTASZ
Dziewczyna Zayna
FanficZayn i Olivia są szczęliwą parą dopóki w życiu chłopaka nie pojawia się osoba, przez którą traci nadzieję na zaznanie normalnego życia. Przez jedną, znacznie bliższą niż by się wydawało, osobę świat wywraca się do góry nogami. Czy Zayn poradzi sobie...