Rozdział 26

33 6 0
                                    

Harry's POV

- Louis, gdzie ty idziesz z tą szklanką? Jest pełna, nie rozlej, bo cała podłoga się będzie kleić!

- Harry, przecież nie jestem taką niezdarą. Do salonu nie jest tak daleko.

- Nie rozlejesz?

- Nie. - W tym momencie brunet odwrócił się i miał już opuścić kuchnię, kiedy wpadł na Nialla.

- Moja nowa koszulka!

- Sprzątasz. - Nakazałem i wytknąłem w stronę Tomlinsona palec wskazujący. Nie miałem zamiaru sprzątać po nim po raz kolejny.

- Luke! Paczka! - Nagle usłyszeliśmy krzyk Zayna z korytarza, więc wszyscy udaliśmy się do salonu. Z tego, co wiem to nikt nic nie zamawiał. - Może Maddie wy... - Blondyn nie dał mu dokończyć, gdyż rzucił się na bruneta, gdy ten próbował otworzyć pudełko.

- Nie! Zwariowałeś! W tym może być bomba!

- Stary, chyba to ty zwariowałeś. Po co miała by wysyłać nam bombę z listem?

- Żeby nas wysadzić w powietrze!

- Zawsze chciałem być kosmonautą. - Wtrącił się Michael.

- Jak cię kopnę w tyłek to dolecisz do Saturna. - Roześmiał się Calum.

- Jeśli chce, żebyśmy przeczytali ten list to nie może nas wysadzić. - Wytłumaczył Zayn.

- No tak.

- Dobrze się czujesz, Luke? Coś rozkojarzony jesteś.

- Tak, wszystko w porządku. Nie jestem rozkojarzony, wydaje ci się.

- O, serio? Człowieku masz dwie różne skarpetki, dziurę w spodniach, metka wystaje ci spod koszulki, więc wnioskuję, że źle ją założyłeś i masz na sobie koszulę wywróconą na lewą stronę...moją koszulę. A o włosach to już nie wspomnę.

- Ej! Moje włosy akurat są wiecznie dobrze ułożone, zapamiętaj to sobie. Może jestem trochę zabiegany, ale to nic takiego. - Powiedział blondyn i zaczął kierować się w stronę schodów.

- Hemmo?

- Tak?

- Paczka.

- Wiem, specjalnie ją tam zostawiłem. Chciałem najpierw otworzyć kopertę.

- Tę kopertę, którą trzymam w ręce?

- Tak, te...znaczy...pójdę już. - Chłopak wchodził po schodach, a ja miałem zamiar iść po mopa, żeby Louis miał czym sprzątać plamę, którą sam niedawno zrobił.

- Cholera! - Odwróciłem się ponownie w stronę schodów, a na podłodze leżał Hemmings.

- Luke? Wszystko dobrze?

- Jak widać.

- No to nie wygląda dobrze. - Blondyn siedział na ostatnim stopniu i masował kostkę. - Głupia kostka. - Stwierdziłem i podszedłem do chłopaka, żeby pomóc mu wstać.

- Nie głupia kostka, tylko głupie schody!

- Serio?! - W domu pojawił się Calum.

- O co ci chodzi? - Spytał Luke.

- Od dwóch tygodni planowałem, jak spowodować twój upadek, a kiedy się poddałem, musiałeś spaść ze schodów pod moją nieobecność?!

- Czekaj. Koszule porozrzucane po całym domu na podłodze to twoja sprawka?

- Nie, stary. To, że jesteś bałaganiarzem to nie znaczy, że możesz wszystko zwalać na mnie.

- A masło na podłodze?

Dziewczyna ZaynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz