Rozdział 11

38 8 0
                                    

Liam's POV

- Będziesz żył. - Stwierdził lekarz z uśmiechem i wyszedł z domu.

- Co tu się stało? - Spytał manager.

- Powiedzmy, że taki jeden myślał, że jesteśmy razem. - Powiedziałem patrząc na dziewczynę. Miałem pełno wymówek, ale tylko ta była wystarczająco sensowna, żeby Paul w nią uwierzył.

- Do zobaczenia jutro. - Powiedział zrezygnowany brunet.

- Dzięki, cześć.

- Jak się czujesz? - Spytała zmartwiona Piper.

- Gwiazdki nie latają wokół głowy, więc jest dobrze.

- Przepraszam. To nie miało tak się skończyć, przyszłam tu tylko po torbę z ciuchami.

- Mówiłem ci już, że to nie twoja wina. Chodź tu. - Powiedziałem i pociągnąłem dziewczynę za rękę tak, że usiadła na moich kolanach. - Czuję się dobrze, nie martw się. To ja cię powinienem przeprosić. Gdybym nie zostawił cię samej ta cała sytuacja nie miałaby miejsca. Nie darowałbym sobie gdyby coś ci się stało. - Spuściłem głowę, ale dziewczyna szybko ją podniosła swoimi małymi rączkami.

- Jeśli kogokolwiek to jest wina, to napewno nie twoja.

Olivia's POV

Przez całe dwa dni leżałam w łóżku i umierałam z nudów. W czwartek czułam się znacznie lepiej i nie wytrzymałabym ani minuty dłużej leżąc i oglądając filmy. Rano wstałam, zjadłam śniadanie i oznajmiłam bratu, że idę na spacer po molo. Morze tego dnia było piękniejsze niż kiedykolwiek. Ja też wydawałam się być zupełnie inną osobą. Podziwiałam widoki i potrafiłam dostrzec  w nich prawdziwe piękno. Wszystko stawało się dla mnie czymś niezwykłym. Nie przeszkadzało mi to, że było zimno, wręcz przeciwnie. Założyłam kaptur na głowę, a wiatr owiewał moje policzki. Nos zrobił się różowy, a ja szłam przed siebie jakbym wcale nie odczuwała chłodu na mojej twarzy. Otoczenie sprawiało, że w głowie uzbierało mi się pełno myśli. Zostałam z nimi sama, co mi odpowiadało. Chciałam zatrzymać czas, aby ta chwila trwała wieczność i iść wzdłuż molo w nieskończoność. Oczywiście nie mogłam, gdyż pomost się skończył. Stanęłam przy barierce i patrzyłam jak fale się załamują, gdy podbiegł do mnie mały Labrador. Wyglądał zupełnie jak...

- Pączek? Skąd ty się tu wziąłeś? - Uklęknęłam przy szczeniaku.

- Jego właściciel zabrał go na daleki spacer. - Uśmiechnęłam się słysząc głos Zayna, a ten podszedł do mnie i przyciągnął mnie do siebie. - Tęskniłaś?

- Przecież wiesz, że strasznie mi ciebie brakowało. - Chłopak złożył namiętny pocałunek na moich ustach i oddalił się na tyle, by mógł mi spojrzeć w oczy. - Ale co ty tu właściwie robisz?

- Miałaś na myśli co my tu robimy. - Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie, jednak po chwili usłyszałam znajomy głos.

- Chyba nie myślałaś, że przegapilibyśmy taką okazję. - Liam trzymał Piper za rękę, co wywołało jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy.

- Paul wkręcił nas do filmu i mamy go nakręcić tutaj. Dziś wieczorem mamy spotkanie z producentem i jeśli wszystko się uda to od jutra zaczynamy. - Powiedział Harry z uśmiechem na twarzy. Podeszłam do przyjaciół i przytuliłam każdego z osobna.

- Tak się cieszę, że was widzę.

Poszliśmy na dobrą gorącą czekoladę, a następnie udaliśmy się do domu. Siedziałam z Piper pod kocem i rozmawiałyśmy o jej relacjach z Liamem, kiedy chłopcy pojechali na spotkanie, na które umówił ich Paul. Logan dosiadł się do nas i zaczęliśmy z nudów grać w karty. Kocham ten domek, przywołuje wiele wspomnień, ale jeśli spędza się w nim tyle czasu, zdąży się znudzić.

Dziewczyna ZaynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz