Rozdział 15 + małe ogłoszenia

715 42 9
                                    

      Leżałam na podłodze skulona. Był już ranek. Wszystko mnie bolało. Z niektórych ran jeszcze leciała krew. Rozległ się dzwonek do drzwi. Wstałam z podłogi i wychyliłam głowę przez okno, aby spojrzeć kto to jest. W moich oczach okazała się postać z czarnymi, długimi włosami białą bluzą na sobie i czarnymi spodniami. Był to nie kto inny jak Jeff. Wtedy jego towarzystwo potrzebowała najbardziej. Chciałam, żeby mnie wspierał. Ale jak się dowie, że zrobiła mi to Lena to się załamie, albo pomyśli że to co ja mówie jest nie prawdą i uzna, że kłamie. Bałam się jego reakcji. Jak cholera. Poszłam na dół otworzyć chłopakowi. Entuzjazm na twarzy Jeffa jak mnie zobaczył, moje siniaki i rany zamienił się w smutek i współczucie.

- Roksi? Co ci się stało? - zapytał. Ja nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Ze smutkiem i prawie łzami w oczach spóściłam głowę. Rozszerzyłam drzwi i zaprosiłam chłopaka do środka. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.

- Chcesz coś do picia? - zaproponowałam chłopakowi.

- Tak. Wodę po proszę. - wstałam i zaczełam kierować się do kuchni. Z górnej szafki wyciągnełam dwie szklanki i nalałam do nich wodę. Zakręciłam butelkę i zaczełam się kierować w stronę salonu gdzie czekał spragniony Jeff. Z okna w salonie zauwarzyłam 3 postacie. Jedną bardzo wysoką postać, która miała z jakieś 3 metry i dwie mniejsze. Na ich widok włosy stanęły mi dębem, a sama ja ze strachu aż nie mogłam się ruszyć. Jeff zauwarzył mój strach w oczach.

- Roksi co się dzieje? - chłopak wstał i stanął koło mnie. Nie mogłam wydusić ani jednego słowa. Spojrzał w tamtą stronę co ja się patrzyłam i wyklinał pod nosem. No super! To ja tu umieram ze strachu, a on od tak sobie przeklina pod nosem od tak. - Chcesz poznać moich znajomych? - chwila... to są jego ZNAJOMI?! On sobie jakieś żarty ze mnie robi? Czy to jest jakiś żart?! Nosz kurwa!

- Nie! Nie mam zamiaru poznawać twoich znajomych.

- No choć. Proszę. Jak mi powiesz, że boisz się Slendermana to cię wyśmieje. - Jeff złapał mnie za nadgarstek i delikatnie pociągnął do siebie.

- No wiesz... On jest dwa razy większy ode mnie. A po za tym to co o nim słyszałam to chyba mam prawo się bać. Bo w końcu legendy o Slendermanie należą do tych najstraszniejszych. - chłopak pociągnął mnie jeszcze raz. Zaczełam się wyrywać. Puścił mnie gdy poczuł, że się wyrywam.

- No proszę. Chodź. Przecież nie pozwolę, aby Ci zrobili krzywdę. Zaufaj mi. - w ostateczności uległam chłopakowi. Wyskoczyliśmy przez okno i zaczeliśmy się kierować w stronę postaci. W każdym przebytym kroku zaczełam coraz bardziej żałować swojej decyzji. Bałam się. Bardzo się bałam. Ale wierzyłam Jeffowi. Wiedziałam że nie pozwoli mnie skrzywdzić.

      Wraz z Jeffem podeszliśmy do znajomych chłopaka. Jeff po kolei zaczoł się z nimi wszystkimi witać. Stałam za Jeffem. Każdy miał gdzieś na ubraniach krew oprócz Slendermana. Niski blondyn z spiczastymi uszami wychylił się zza Jeffa i zobaczył mnie.

- A to kto? - zapytał wskazując na mnie palcem. Jeff się odsunął i wtedy wszystkie oczy patrzyły się na mnie. Czułam się trochę skrempowana całą sytuacją.

- Chłopaki i Sally poznajcie Roksi. Zaprzyjaźniliśmy się i generalnie większość czasu przebywał u niej. - czarnowłosy oparł się o moją głowę swoim łokciem. Szybko ściągnełam jego rękę z mojej głowy.

- Dobra! Roksi. Ten krasnal to Ben. - Jeff wskazał blondyna, który mnie zauwarzył za plecami czarnowłosego. Blondyn spojrzał na Jeffa z pod byka, a mi posłał uroczy uśmieszek. Chłopak podał mi rękę, co ja też zrobiłam i uścisnełam chłopaka.

 Chłopak podał mi rękę, co ja też zrobiłam i uścisnełam chłopaka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Okey. Roksi ta mała to jest Sally. - ta dziewczynka była chyba najsłodsza z całej tej męskiej gromadki. Pomijając oczywiście też to że na twarzy miała wyschniętą krew. Podałam dziewczynce rękę na co dziewczynka złapała za moją dłoń i zapytała czy się z nią pobawie. Spoglądnełam na chłopaków, którzy przecznice kręcili głową żebym się nie zgodziła.

- Niestety ja jestem już za duża na zabawę, ale może moja młodsza siastra będzie chciała. - odpowiedziałam. Na twarzy dziewczynki pojawił się uśmiech.

 Na twarzy dziewczynki pojawił się uśmiech

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Roksi. A to jest papa Slendi. - i znowu poczułam jak włosy stanęły mi dębem. Slender wyciągnął do mnie macke. Uścisnełam ją. Nie chciałam żeby zobaczył, że się go boje.

------------

      Siedzieliśmy wszyscy w moim pokoju, oprócz Sally, która poszła pobawić się z Merceliną. Jeff z Benem ciągle skakali sobie do gardeł. Papa Slendi ( bo tak kazał do siebie mówić ) spał, a ja siedziałam na fotelu i słuchałam muzyki. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Zeszłam po schodach i złapałam za klamkę. Otworzyłam drzwi i gdy zobaczyłam kto zadzwonił serce zaczęło mi bić trzy razy szybciej.

- L-Lena?! ...

##############################

Cześć i czołem!
Ostatnio tak sobie siedzę i rozmawiam z koleżanką i ona wpadła na pomysł, abym wam podała swojego Facebooka. Na to ja do niej że jest nienormalna. A teraz tak sobie myśle "dlaczego by nie? Można spróbować". Więc jeżeli chcecie mnie zaprosić na fejsie to piszcie na priv. Zapraszam. Ja nie gryze. Bardzo chętnie was dodam.
Drugi pomysł jest taki, aby zmienić wygląd u Roksi bo powoli mi się kończą zdjęcia. A tak dodawać rozdziały bez zdjęć to trochę lipnie jak dla mnie. Więc od nowego rozdziału ( albo jak mi się skończą obrazki ) będzie wygląd u Roksi zmieniony.

To tyle chciałam ogłosić. W związku z tym ja się żegnam.

//koteceQ

You Killer || Jeff the Killer [Wolno Pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz