10.Pogrzeb+stara/nowa przepowiednia

780 40 1
                                    

              Harry i Hermiona zostali parą, pomimo, że przeszkadzało to Ronowi i Ginny. Spowodowało to, że Weasleyowie ograniczyli swoje kłótnie. Knuli by rozdzielić Harrego i Hermionę. Mniejsza o to, bo Wybraniec kontynuował misję, którą powierzył mu Dumbledore. Pewnego mglistego poranka puchata sowa przyniosła całej trójce listy. Od razu je otworzyli, a Harry zaczął czytać na głos, a Ron i Hermiona śledzili tekst:
          " Drogi Harry
Ostatnio Aragogowi się zdechło a ja jestem w rozsypce"-na papierze widać było gorzką, ciężką łzę, która rozpłakała się na cały wyraz "zdechło".-"I wy pirwsi się o tym dowiedzieliście. Strasznie mi go brak"-kolejna tłusta łza.-"I bardzo chciałbym was zaprosić na pogrzeb Aragoga jutro o zachodzie słońca"-kolejna łza. " przecież nie pozwolą nam tak późno wyjść ze szkoły"- pomyślał Harry.
-Ach, Hagrid-zaczęła Hermiona.-Pewnie bardzo cierpi, ale mógł zaprosić nas wcześniej.
-Pójdziesz?-zapytał Rona Harry.
-Nie mogę. Mam dużo pracy domowej i szlaban u McGonagall.
-Jak można dostać szlaban u profesor McGonagall?-zapytała rozbawiona Hermiona.
-Normalnie-wszyscy zaczęli się śmiać.
-A ty Hermiono?-zapytał Harry.
-Chyba pójdę. Hagrid to nasz przyjaciel. Ale ty najpierw pójdziesz do Slughorna i wydobędziesz z niego przepowiednię.
-Tak i do tego wypiję Felis Felicis.
-Dobry pomysł-wtrącił Ron.
Następnego dnia trio zrobiło tak jak zapowiedziało.
-Harry masz tylko jedną szansę-uprzedziła go Hermiona.-Nie zmarnuj jej.
Harry wziął głęboki wdech i wypił całą zawartość z buteleczki.
-I jak się czujesz?
-Dobrze. Wiem, czuję, że muszę iść do Hagrida.
-CO?!?
-Tak muszę iść, Hermiono, chodź na pogrzeb Aragoga.
Po drodze do Hagrida spotkali profesora Slughorna w szklarni profesor Sprout, która dawała mu liście jakiejś rośliny. Z niechęcią dołączył do Harrego i Hermiony.
-To niesamowite!-krzyknął podekscytowany.-Czy to prawdziwe?
-Jak nie jak tak-odpowiedział Hagrid.
-Nadzwyczajne. Doprawdy nadzwyczajne! Czy ja mogę pobrać odrobinę jego jadu. On jest naprawdę bardzo cenny.
-Proszę- machnął ręką Hagrid.
-Hagridzie tak mi przykro-zaczęła Hermiona.-A pamiętam jak jeszcze tydzień temu pomagałam ci dokarmiać chorego Aragoga.
-Tak, tak wiem-przetarł oczy chusteczką.
-Oh, Hagrid, przyjmij moje kondolencje-powiedział Harry.
-Cieszę się, że przyszliście. Ach ten padalec Ron gdzie?
-Ma szlaban u McGonagall, a poza tym on chyba się trochę boi Aragoga.
-Czemu?!?
-No wiecie na drugim roku chciał nas zjeść razem ze swoimi braćmi, ale to tylko taki mały szczegół.
*
-Harry myślę, że teraz to ty musisz wyciągnąć to ze Slughorna-powiedziała szeptem Hermiona i pocałowała go.
-Poradzę sobie.
*
-Panie profesorze!!!-krzyczał Harry wbiegając do gabinetu Dumbledora. Dyrektor stał za biurkiem patrząc przez okno na rozgwieżdżone niebo.-Mam! Mam przepowiednię!
-Brawo Harry!-odrzekł Dumbledore.-Zobaczmy co przez te wszystkie lata ukrywał przede mną profesor Slughorn.
Zanurzyli głowy w myśloodsiewni i ukazał im się obraz: profesor Slughorn, znacznie młodszy, i kilku chłopców, znając życie jego pupilków.
-Profesorze czy to prawda, że profesor Merrythought odchodzi na emeryturę?
-Tom, Tom, nawet gdybym wiedział to i tak bym ci nie powiedział-odrzekł Slughorn.- Ciekawe skąd bierzesz te wszystkie informacje-Młody Voldemort tylko się uśmiechnął.-Napewno niedługo zostaniesz Ministrem Magii... tak, tak... o patrzcie jak już późno. Jedenasta! No szorować do łóżek. No do jutra!
Tom dotykał z zainteresowaniem jakiejś starej klepsydry.
-Uważaj Tom-zaczął Slughorn.-Chyba nie chcesz by cię nakryli tak późno poza dormitorium.
-Mam pytanie, panie profesorze.
-Pytaj, pytaj mój chłopcze!
-W książce, w dziale ksiąg zakazanych natknąłem się na jakieś dziwne słowo "horkruks", tak to był horkruks. Czy może mi pan powiedzieć co to oznacza?
-Horkruks to przedmiot, w którym zamknięta została cząstka duszy. Pozwala temu kto go zrobił na bycie nieśmiertelnym.
-Ale dalej nie wiem jak się go tworzy.
-Trzeba popełnić najgorszą rzecz na świecie: dokonać morderstwa.
-A czy ktoś może mieć nawet siedem horkruksów?
-Na Boga...siedem?
-Tak przecież siódemka to czarodziejska szczęśliwa liczba.
-Myślę, że tyle nam wystarczy-Harry usłyszał głos Dumbledora i coś wzniosło go w górę. Później był już w gabinecie Dyrektora.
-Profesorze, czy to znaczy, że Voldemort stworzył te horkruksy i dlatego nie zginął piętnaście lat temu?
-Obawiam się, że tak. Pozostaje pytanie gdzie je ukrył? Wiesz dlaczego ci pokazałem te wszystkie wspomnienia? One mogą mieć coś wspólnego z miejscami gdzie Voldemort ukrył horkruksy.
-Czyli...
-Harry, czy jesteś gotowy wyruszyć ze mną na bardzo ważną, ale także niebezpieczną misję?
-Tak.
-Czy będziesz mnie słuchał nawet jak powiem byś uciekał i ratował siebie?
-Ale panie profesorze...
-Harry...
-Ale...
-Harry...
-obiecuję.
*
Hej powracam! Jeszcze dwa bądź trzy rozdziały i mowa druga seria! Cieszycie się tak jak ja?
KopytekStefana🍥

Życie lubi płatać figle-HarrmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz