rozdział 27

358 18 2
                                    

              Lajf is brutal i zabrał mi całą wenę na dwa tygodnie. Kurde, do czego zmierza ten świat?!?😂 Jeszcze tydzień i bym zwariowała.
Jednakże proszę o wyrozumiałość, ponieważ:
a) wszystko się rozdupcyło
b) po raz kolejny wszystko jest na mojej głowie, i jestem mega wkurzona, bo nikt się nie pyta mnie o zgodę (szkoła) i myślą, że ja nic innego nie robię tylko się uczę, mam czas na wszystko i wezmę udział w każdym konkursie. Nie. Tak już nie będzie, bo nie jestem z kamienia. A teraz rozdział, choć i tak będzie do niczego.
                   
                            ~*~ Harry~*~
         Nie wiem ci się dzieje, ale naprawdę jest ze mną niedobrze. Od kilku nocy śnią mi się same koszmary. W poniedziałek widziałem kąpiącego się Dumbledore'a. Czy to nie jest trochę... no, nienormalne? On przecież nie żyje! Może fatamorgana? Kurde;/
We wtorek mój sen był tak realistyczny, że myślałem, że naprawdę jestem zboczony, choć może nie jestem;) koniec, koniec!
Środa... Szkoda gadać,
Czwartek... Śmiechu warte
A jakby Miona się o tym dowiedziała to by mnie przechrzciła.
A no tak... Hermiona.
Teraz się myje. Pamiętam jak Ron... Było to może tydzień, dwa temu, a pamiętam to jakby było rano.
~^~
-Harry!-zawołał Ron kryjący się za fotelem.
-Czego znowu chcesz?!?-krzyknął Harry.
-Chodź, a nie będziesz żałował...
***
-Ron jesteś cholernie zboczony, nienormalny, co ty sobie myślisz?!? Gdyby Miona nas, co ja mówię CIEBIE nakryła miałbyś przypał stulecia.
-Rób co chcesz, ale ja muszę spróbować-powiedział i zarzucił na siebie pelerynę-niewidkę.
-Ej Stary oddawaj to- krzyczał Harry próbując zrzucić z Rona pelerynę.
Rudzielec szybko udał się do łazienki, ale tak prędko jak się tam dostał tak szybko z tamtąd wyleciał.
-Harry! Stary! Ratuj-krzyczał, a biegnąc peleryna-niewidka zleciała na podłogę.
Zaraz za Ronem leciała Hermiona z krzywo założonym ręcznikiem i różdżką w ręce.
-Muffindo cypeluszu- krzyczała wściekła na Rona. Co się dalej działo można przypuszczać...
                     ~^~Hermiona~^~
Wieczór taki piękny, gwiazdy świecą na niebie, mgła unosi się nad drzewami, a ja ślęczę w namiocie z mało romantycznym przygłupem w okularach, który zamiast zabrać mnie na piknik, nawet w bezpieczne miejsce, choć nie ukrywam, że chciałabym przeżyć ucieczkę przed szmalcownikami. Cóż taki już mój los, jestem skazana na samotność.

                  Mało rozwinięty i bardzo głupi rozdział, ale co tam. Może komuś się spodoba. OK, a teraz zadedykuję go:
CreepypastaLovers123
Całuski, KopytekStefana

Życie lubi płatać figle-HarrmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz