rozdział 25. Bomba wybuchła

318 20 3
                                    

Tak jak przypuszczali Harry i Hermiona coś dolega Ronowi. Od dwóch dni nosi ten głupi horkruks i ani myśli go zdjąć.
Jest tak strasznie uparty jak koza... osioł, czy jak mu tam;) Dobrze, więc "osioł", czyli nasz kochany Ronuś zachowywał się dziwnie, a mianowicie:
1.Ciągle chodził obściskując radio. Słuchał dniem i nocą. Czemu? Nie wiadomo.
2.Uciekał od Harrego i Hermiony. Może się domyślił, że się kochają?
3. Jeśli przebywał w tym samym miejscu co oni, to bez przerwy się kłócił.
4.Stał się złośliwy, wulgarny i ogólnie coraz bardziej przypominał Ginny, wredną i przebiegłą ropuchę.
Czyli, niby nic się nie zmieniło
*^*^*
Hermiona jak zwykle starała się rozwiązać zagadkę. Nie było to takie proste. Horkruks napewno da się zniszczyć. Tylko jak? Przypomnijmy, że Harry już jeden zniszczył, a Dumbledore dał kres pierścieniowi. Ten głupi medalion... ach, szkoda gadać. Sprawia wrażenie niezniszczalnego. O nie,ja tak łatwo się nie poddam-pomyślała Hermiona.
Przez te wszystkie dni, może nawet tygodnie byli sami, zdani tylko na siebie, korekta: Hermiona zdana tylko na siebie. Przez ten czas robi wszystko za nich. Musi robić śniadanie, a do tego trzeba wstać o szóstej rano, czyli kilka godzin wcześniej niż oni. Dodatkowo poranna toaleta i cały ranek zajęty.
Supcio... Plus musiała robić wszystkie prace domowe, wraz ze zbieraniem i praniem brudnych skarpetek Rona...
Teraz siedziała przy drewnianym stole nad książkami i wieloma różnymi kartkami. Wszystko co mogło się okazać przydatne, było albo starte, albo stare, lub zakleksowane (moje nowe słowo, proszę bez krytyki) czarnym atramentem. Na okładce prawie każdej książki widniał ten sam znak (wiecie jaki;). Było już grubo po północy, ale na horyzoncie dziewczyny pojawił się Harry. Usiadł naprzeciwko Hermiony.
-Zobacz to wszystko składa się w logiczną całość-powiedziała do Kruczoczarnego.
-Co? Ja w ogóle tego nie kapuję-odpowiedział.
-Pomyśl: ty zniszczyłeś dziennik Riddle'a kłem bazyliszka, Dumbledore też zniszczył pierścień, ale jest z tego wniosek, że horkruks można zniszczyć przez cząstkę czegoś co zabija, np. kieł lub ogień.
-Hermiono jesteś geniuszem!-pochwalił przyjaciółkę i ją przytulił. Tulili się przez jakiś czas, niewiadomo nawet ile, ale ktoś to przerwał. Wiecie kto?
-Widzę, że dobrze sobie radzicie beze mnie-Ron był wyraźnie poddenerwowany.
-A co ci to przeszkadza?-zapytała Hermiona.
-Wy w ogóle niczym się nie przejmujecie.
-A ty tylko słuchasz tego głupiego radia-wtrącił Harry.
-Wiesz dlaczego? Bo przez cały czas boję się o moją rodzinę: Ginny, Freda, Georga... rodziców. A no tak zapomniałem-ty nie masz rodziców.
Po tych słowach Harry rzucił się na Rudzielca.
-RON ZDEJMIJ TO! NIE ZACHOWYWAŁ BYŚ SIĘ TAK GDYBYŚ TEGO CAŁY DZIEŃ NIE NOSIŁ!-krzyczała przerażoną Hermiona.
-Idziesz ze mną, czy zostajesz?-zapytał biorąc plecak. Patrzył na nią, ale Hermiona ani drgnęła.-Jasne widzę co się tu dzieje.
I wyszedł.
***
Myślę, że takim "entuzjastycznym" zwrotem akcji trzeba skończyć. Jednak w końcu się zebrałam i napisałam rozdział, może przeciętny, ale bądźmy szczerzy:jakąś wybitną pisarka nie jestem. Decyduję najlepszym pisarka na świecie:
Kochaneczki_Potterka i co z TeamemMalfoya?
TheQueenOfMagic wiemy, weny i jeszcze raz weny.
Pozdrawiam,
                          KopytekStefana

Życie lubi płatać figle-HarrmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz