rozdział 13.Runaway

496 28 3
                                    

''Kłótnia psuje wszystko. Jedyne co jest gorsze od kłótni to obojętność."

           "Cześć Hermiono,

To ja Harry. Nie wiem jak, ale udało mi się wysłać do Ciebie sowę bez zwrócenia na siebie uwagi mugoli. Spędzam nudne wakacje w tym samym domu przy tej samej nudnej ulicy Privet Drive. Głód panuje. Dudley jest znowu na diecie więc wszyscy musimy jeść paskudne kaszki owocowe i sałatki.  Od Lupina słyszałem że spędzasz wakacje nad morzem u swojej siostry. Na pewno jest tam magicznie. Tak naprawdę chyba nigdy nie byłem nad morzem więc zazdroszczę. Już się nie mogę doczekać aż wszyscy się spotkamy w norze. Bardzo się za tobą stęskniłem. Przeraza mnie tylko ślub Fleur i Billa. Ogólnie wszystko jest jakieś inne, takie pozbawione życia. Ciągle mam wizje. Mam problemy z oklumencją, a on to wykorzystuje. I to najlepsze zostawiłem na koniec. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Tak pamiętam, 23 lipca, ale mam nadzieje, że dojdzie na twoje urodziny. Dużo zdrowia, które jest najważniejsze, szczęścia, radości i czego sobie tylko zażyczysz. Wysyłam ciastka czekoladowe, które podwędziłem ciotce Petunii. Dudley będzie miał przechlapane.

                                                                                                                                                                    Harry"

Hermiona skończyła czytać list. Urodziny ma dopiero za dwa dni, ale to miło ze strony Harrego. Otworzyła niebieskie pudełko i oszołomił ją piękny zapach ciastek. Mmmm... na pewno będą pyszne. Miona usiadła przy biurku i zaczęła pisać odpowiedź do Harrego.

                                                                                  " Cześć Harry,

To ja, Hermiona. Bardzo Ci dziękuję za życzenia urodzinowe i ciasteczka. Są...znaczy były pyszne. Tak jestem u Penelopy i Percyego razem z Ginny. Jest to piękne miejsce. Mają domek niedaleko od morza na przedmieściach Bournemouth. Codziennie chodzimy na plażę i pływamy w zimnym ( ale przyjemnym ) morzu. Musisz tu kiedyś z nami przyjechać. Wczoraj Percy zaprosił nas na kolację we włoskiej knajpce w centrum miasta. Zaliczyłam najdłuższy spacer życia, ale mimo to było wspaniale. Ja i Ginny jesteśmy trochę małe i drobne, więc wzięłyśmy pizzę na spółkę. Piękne i spokojne miejsce. Już niedługo się zobaczymy. Tęsknię.                                                                                                                                                             Hermiona"

Przywiązała zwinek papieru do łapki sówki, która sprawnie odbiła się od ręki dziewczyny i poszybowała do chmur. Hermiona obserwowała ja, zanim ktoś przywrócił ją do rzeczywistości.

-Hermiono- zaczęła wielka włóczka rudych włosów.- Idziesz z nami nad morze?

-Takkkkkkkkk.... jasne-odpowiedziała.

 Zeszła na dół, a tam czekała na nią siostra z dwiema kanapkami. Usiadły na przeciwko siebie.

-Myślałaś, że nie dowiemy się o tym, że wysłałaś sowę do Harrego?-wyrwała się nagle Penelopa.

-Słucham!?! Przecież to...-zaczęła oszołomiona Hermiona.

-Pomyślałaś może co by się stało gdyby ten list trafił w ręce jakiegoś śmierciożercy? Hermiono to takie proste i logiczne. Jesteś mądra, a jednak taka głupia. Trochę rozsądku, dziewczyno!

-Penny, przecież o tym wiem! Nie jestem głupia.

-Jesteś. Mggggh... Nienawidzę cię. Szkoda, że nie jesteś normalna.

Hermiona słuchała jak idiotka tego co mówi jej siostra. Później nic innego jej nie zostało jak tylko udać się do swojego pokoju i zacząć płakać. Nie. Nie będzie nikomu uległa. Zrobi coś innego. Ucieknie. Do nory. Sama. Nie chce widzieć nikogo z tego domu więcej na oczy. Jak Penelopa mogła jej coś takiego powiedzieć. Przecież są siostrami. Kochają się. świetnie się razem dogadywały, pomagały sobie nawzajem, były jak dwie najlepsze przyjaciółki. Nikt im nie był potrzebny jak miały siebie. Razem dokuczały Teddyemu, wygłupiały się, spędziły najlepszy czas w swoim życiu. Ale teraz wyjście jest jedno. Ucieczka. Bez namysłu, ignorowała łzy spływające po jej policzku. Po prostu wrzuciła wszystkie swoje ubrania do walizki i teleportowała się do nory. Czuła się znacznie lepiej, bo nikt nie obserwował jej każdego ruchu. Była sama. No nie zupełnie, bo w jej uścisku grzał się Krzywołap. Wredne rude kocisko umieściło swoje pazury w jej ramionach. Jej włosy zmieniły barwę na kolor jasnego grapefruita. Teraz jest bezpieczna. Całkiem.  

Kobieta zmienną jest. Nie potrafię żyć bez pisania opowiadań, dlatego rozdziały będą się pojawiały raz na dzień lub raz na dwa. 

                                       ściskam was mocno, miłego wtorku              KopytekStefana

Życie lubi płatać figle-HarrmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz