Minął tydzień pobytu Hermiony w norze. Na razie nikt jej nie podejrzewał, że przez cały czas siedzi w pokoju Ginny i czyta książki. Choć były sytuacje kiedy ich tajemnica była bliska wyjawienia, kiedy przyszła sowa od Penelopy i Pani Granger, że Hermiona zniknęła.
-Straszne-mruczała pod nosem Pani Weasley.-Taka piękna, młoda dziewczyna, dodatkowo jeszcze mądra, jak kamień w wodę. Współczuję Lucy i Tedowi, że muszą to znosić. Ich ukochana córka. Straszne. STRASZNE-nadal ciągnęła Molly robiąc śniadanie. Ron gdyby nie wiedział jaka jest prawda, zaraz zwołałby Harryego i Lupina i zaraz by ją znaleźli. Szczerze, to śmiał się delikatnie pod nosem.-Tak to straszne mamo-odparł smutno. Dobre aktorstwo, w każdej sytuacji. Bezcenne!
Siedząc przez tydzień w pokoju Hermiona bardzo chciała napisać do Harrego, ale cierpliwie czekała aż ruszą po Wybrańca, by go przetransportować do nory. Ni z gruszki ni z pietruszki pojawiła się w życiu Weasleyów co obiło się dość sporym echem i zaskutkowało napisaniem przez Panią Weasley do rodziców Hermiony, że jest cała i zdrowa. Wszyscy uwierzyli, że uciekła śmirciożercom, tylko Moody patrzył na nią spodełba.
-Cieszę się, że nic ci się nie stało-zaczęła Pani Weasley podając gościom i Ronowi kolację.-A teraz, wszyscy musicie mieć dużo sił, bo to nie lada misja, nie Alastorze?
-Oczywiście Molly-przytaknął Moody.
Po godzinie dołącxył się do nich Hagrid, Tonks ( teraz chyba też Lupin :), Remus, Bill i Fleur oraz Mundungus Fletcher. Teraz tu tylko brakuje Madame Maxime-pomyślała Hermiona i się uśmiechnęła.
*** w tym samym czasie na Privet Drive 4 ***
Harry krążył bez ładu i składu po pustym, opuszczonym mieszkaniu Dursleyów. Puerwszy raz czuł się bez nich samotnie. Dziwne. Czekał, bo wiedział, że w każdym momencie mogą przybyć jego przyjaciele. Nagle usłyszał głośne pukanie do drzwi. W zasadzie walenie do drzwi. Łatwo było wywnioskować kto pukał. Bez zastanowienia Harry podszedł do drzwi i je otworzył.
-Hagrid!-krzyknął Harry, którego półolbrzym przywarł do swojej brzuch. Jak zwykle w brzuchu mu burczało.
-Harry, cholibka dawno cię nie widziałem chłopie, aleś urósł-Hagrid wypuścił Harrego ze swoich objęć i przeszedł do salonu. Następnie Ron podviegł i z całej siły ścisnął Harrego.
-Stary! Tęskniłem- powiedział i poszedł w ślad za Hagridem. Nim się Harry obejrzał znalazł się w uścisku Hermiony.-Tęskniłem bardzo-powiedział lekko zdenerwowany.-pięknie wyglądasz.
-Oh, Harry dziękuję. Ty sporo urosłeś. Jesteś ode mnie wyższy gdzieś o głowę lub dwie.
-Dzięki.
Hermiona przeszła do salonu gdzie zastała Rona i Hagrida. Później dołączyli do nich inni.
-Bill jak po spotkaniu z wilkołakiem?-
zapytał Billa Harry.
-Dobrze, ale szramy zostaną do końca życia-odpowiedział gładząc wielką bliznę na swoim policzku. Do salonu teleportowali się Fred i George.
-Witaj Harry-powitali go bliźniacy.
-Cześć.
-Mamy wam coś do ogłoszenia-zaczęła Tonks patrząc na Remusa.-Remus i ja...-nie skończyła, bo przerwał jej Moody.
-No nie czas na sentymenty. Potter, wiesz jaki jest plan?-spojrzał badawczo na Harrego.
-Nie nie wiem-odpowiedział, a Moody wyciągnął z kieszeni jakiś flakonik.-Chyba mi nie powiesz, że nie znasz tego eliksiru?
-Nie-zaprotestował Harry.
-Wiedziałam, że się nie zgodzi-powiedziała Hermiona.
-Nous avons-zaprotestowała Fleur.-Musimy!
-Nie pozwolę żebyście ryzykowali dla mnie życie-wtrącił Wybraniec.
-No tak jakby coś poszło źle-zaczął Fred.-Moglibyśmy skończyć jako gamonie w okularach-skończył George.
-Dobrze nie mamy czasu-mruknął Moody.-Do roboty. Granger.
-Aua! Co robisz Hermiona!-warknął Harry gdy dziewczyna podeszła do niego i ścięła mu kosmyk włosów. Moody wrzucił włosy do eliksiru, wymieszał i podał bliźniakom.-Uprzedzam, dla tych którzy nie pili eliksiru wielosokowego-gorsze niż siki goblina.
-Widzę, że z ciebie niezły znawca-zaczął George.-Nie to żebym coś sugerował.
I napili się po łyku eliksiru. Bill i Fleur poszli w ich ślady tak jak Mundungus. Za to Hermionę i Tonks pominęli, bo im akurat by się zmienić eliksir wielosokowy nie jest potrzebny. Kolejkę zamknął Ron. Harry patrzył jak jego przyjaciele zmieniali się w niego.
***
-drętwota-krzyknął Harry siedząc w motorze Hagrida, w kierunku śmierciożercy, który spadł jak zestrzelony ptak. Obok niego leciała Hermiona z jakimś Potterem. Skąd poznał? Intuicja.
***
Harry i Hagrid wylądowali w bagnie przy norze. Wstał, a w jego kierunku zmierzała już Ginny i Pani Weasley.
-Nikogo jeszcze nie ma-powiedziała szybko Ginny. Zanim się obejrzeli zjawił się Remus Lupin niosący Georga.
-Molly...eghm przepraszam-zaczął.-Dostał jakimś zaklęciem tnącym.
-Sectumsempra-dokończył Harry.
-Czym?!?
-O Hermiona!-krzyknął Harry. Nim się obejrzał ściskał jak najmocniej potrafił swoją przyjaciółkę.
-Ty... Ty Szatanie. Jak mogłaś uciec?-zapytała tuląc przyjaciółkę Ginny.
-Przepraszam Wiewiórko-wycedziła się uśmiechnęła.
Później kwestią czasu było, że pojawi się reszta. Gdy wszyscy byli zgromadzeni wokół Georga. Lupin zdążył już przepytać wszystkich.
-Jak się czujesz Georgie?-zapytał Fred swojego brata kucając i położył rękę na jego kolanie.
-Jak oduchowiony. Czaisz? Oduchowiony.
-Z tylu żartów o uszach ty musiałeś wyskoczyć z jakimś oduchowionym.
* * *
Cześć wszystkim! Mam nadzieję, że wam się spodoba ten rozdział, bo bardzo się przy nim napracowałam.
Całusy, KopytekStefana🍥
CZYTASZ
Życie lubi płatać figle-Harrmione
FanfictionHarry Potter wraz ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi, Ronem i Hermioną wyrusza na poszukiwanie tajemniczych przedmiotów, w których Lord Voldemort zamknął cząstkę swojej duszy. Nigdy nie miał łatwego życia, zawsze był pomiatany przez innych. Jakoś ży...