Kłopoty

463 32 6
                                    

Czasem niewiele potrzeba, by nieświadomie się zdradzić...
Jastrząb zastukał w drzwi domu Nasucha Efendiego. Starzec otworzył, zmarszczył brwi i zmierzył go wzrokiem.

-Przyszedł czas bym przedstawił Osmana naszemu księciu Mustafie - powiedział Jastrząb - Nie możemy dłużej czekać. Co z tobą, Matrakci?

-Mój boże - Nasuch zasłonił sobie usta dłonią - On nie nadaje się na żadne spotkanie. Myślałem, że gdy zobaczy się z tą dziewczyną z tawerny, Efsun, to trochę mu się polepszy. Ale uwierz mi, jest jeszcze gorzej.

Jastrząb ciężko westchnął i wszedł do domu. Zastał tam przygnębionego Osmana. Chłopak patrzył się na niego pustym wzrokiem i nawet się z nim nie przywitał.

-Dzień dobry, Osmanie - zagaił Jastrząb z nutką zniecierpliwienia w głosie - Tak jak się umówiliśmy, powiedziałem księciu Mustafie, że będziesz go wspierał. Książę zaprasza cię teraz do siebie.

-Nie chcę tam iść - burknął Osman - Efsun wzięła mnie za zwykłego amanta. Nie chciałem jej przestraszyć.

Jastrząb popatrzył na niego, jak na dziecko. Jeszcze niedawno jego priorytetem było bezpieczeństwo księcia, a teraz za nic ma jego wolę.

-Mówiłem - zaśmiał się pod nosem Nasuch.

Jastrząb gwałtownie odwrócił się w jego stronę. Był rozgniewany, nie życzył sobie żartów.

-Co cię tak bawi? - zagrzmiał złowrogo - To był błąd, że pozwoliłemu mu iść do tawerny. Nie utrudniaj mi w tej sytuacji i lepiej znajdź sposób jak sprawić, by odzyskał zdrowy rozsądek. Cały czas tylko bredzi o tej dziewce. Zrób wszystko, żeby więcej jej nie spotkał.

Matrakci wzniósł ręce do góry, pokazując, że to nie jego wina i usiadł obok Osmana.

-Osmanie - zaczął - Jeżeli tylko chcesz, udamy się dzisiaj do tawerny. Ale tylko jeśli uspokoisz się i będziesz wykonywać swoje obowiązki, zgoda?

-Niech wam będzie - powiedział Osman i chwycił za płaszcz. Przyszedł czas udać się do Mustafy.

-Coś ty mu powiedział? - zdziwił się Jastrząb.

-Jeszcze raz pójdziemy do tawerny - odparł efendi - Ale tym razem zapłacę Efsun Hanim, by się tam nie pojawiła. W ten sposób unikniemy kłopotów.

Jastrząb pokiwał głową, pożegnał Nasucha i wraz z Osmanem wyszedł z domu. Przeszli przez kilka uliczek, przebrnęli przez targ, a potem znaleźli się pod pałacową bramą. Strażnicy bez obaw wpuścili ich na dziedziniec, gdzie już czekał Yahya Bey. Mężczyźni przywitali się, a następnie Yahya wprowadził ich do ogrodu sułtana. W jego środku stały rozbite dwa daszki - książąt i sułtanek. Pod tym pierwszym czekał książę Mustafa i Cihangir, częstujący się przysmakami najlepszych kucharzy.

Osman szedł przez piękne alejki jak zahipnotyzowany. W pałacu i ogrodach Topkapi był bardzo dawno, będąc jeszcze dzieckiem. Miejsce to niegdyś wzbudzało w nim lęk, teraz fascynowało. To tutaj jego ojciec z sokolnika i szambelana stał się wielkim wezyrem, a matka znalazła miłość. Jednak to również tutaj Ibrahim stracił życie.

Wkrótce Osman mógł pokłonić się przed księciem. Mustafa był przystojnym mężczyzną o kasztanowych włosach i brodzie. Jego ciemne, mądre oczy patrzyły na niego serdecznie, a szerokie barki i prosta postawa wskazywały, że jest on przywódcą.

-Książę - zaczął Jastrząb - Mam zaszczyt przedstawić ci syna Ibrahima paszy i sułtanki Hatice, Osmana. Już od dawna czekał by się z tobą zobaczyć.

-Witaj, książę - powiedział Osman - Jestem niezmiernie wdzięczny, że zechciałeś mnie przyjąć.

-Miło mi, że mogę poznać syna mojego zacnego nauczyciela Ibrahima - uśmiechnął się Mustafa - Zawsze pragnąłem cię kiedyś zobaczyć.

Stojący obok Cihangir dał znać Klemen, że powinni odejść. Razem udali się w stronę małego stawu z liliami wodnymi.

-A więc Osmanie - rzekł książę Mustafa - Słyszałem, że chcesz być moim sprzymierzeńcem i pomóc mi w drodze do władzy. Czy to prawda?

-Książę, gdyby to nie była prawda, nigdy byś czegoś takiego nie usłyszał. Jeżeli mój ojciec robił wszystko dla twojego dobra, znaczy to, że w jego oczach byłeś tym wybrańcem. Wola mojego nieżyjącego już ojca jest dla mnie najważniejsza. Pragnę iść za tobą, mój książę.

Mustafa zadowolony pokiwał głową. Właśnie takich ludzi potrzebował. Oddanych, gotowych by go wspierać. Miał już przy sobie Yahyię i Jastrzębia. Kolejny szlachetny człowiek byłby dla niego bardzo przydatny.

-Wspaniale - szepnął książę - A skąd przyszedł ci do głowy pomysł, by mi pomagać?

-Jak już wspominałem, wola ojca - odpowiedział Osman - Poza tym jeszcze w Manisie słyszałem o twojej sprawiedliwości, a ostatecznie przekonało mnie poznanie Jastrzębia. Gdyby nie on, nie miałbym odwagi się przed tobą stawić.

-A więc przysięgasz być mi wierny do końca życia? - zapytał książę Mustafa, marszcząc brwi.

-Przysięgam - rzekł pewnie Osman, po czym złożył pocałunek na dłoni Mustafy - Tylko ty w pełni zasługujesz, by władać tym państwem.

Książę uśmiechnął się i poklepał druha po ramieniu. Osman nie spodziewał się, że przez cały czas był obserwowany prze dwie osoby - sułtankę Fatmę i tajemniczego strażnika, trzymającego się na uboczu.

-Co się stało? - zapytała sułtankę Fatmę Bahar, popijając sok z kielicha.

-Widzisz tego mężczyznę? - odpowiedziała pytaniem Fatma, wskazukąc na Osmana.

-Przecież to Osman! - zawołała sułtanka - Co on tutaj robi?

-Przyprowadź mi zaraz Huricihan - nakazała sułtanka Fatma - Powinna o tym wiedzieć. Nie sądzę, żeby to był dobry znak. W tym miejscu zbyt łatwo zrobić zamieszanie. Jeszcze brakuje nam tu Rustema.

*

Osman w towarzystwie Yahyi i Jastrzębia udał się na targ. Yahya bardzo chciał poznać nowego kompana, więc zaproponował mu właśnie takie wyjście. Teraz w trójkę oglądali towary z różnych stron świata i rozmawiali o księciu Mustafie.

-Kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o dobroci księcia Mustafy, Osmanie? - pogawędkę rozpoczął zaciekawiony Yahya Bey.

-Od dzieciństwa ojciec opowiadał mi, jak to było gdy nie miał dzieci i go wychowywał - odrzekł młodzieniec - Historie o mądrym księciu przez całe dzieciństwo służyły mi jako nauka. Teraz pragnę jedynie wspierać Mustafę.

-Dobry z ciebie człowiek - powiedział bey i kazał sobie uciąć materiału na turban.

-Na całe szczęście byłeś na tyle rozważny, by nie wspomnieć o Związku - zaśmiał się Jastrząb - Wszyscy dowiedzieliby się, że potajemnie wspomagamy księcia Mustafę.

-Niby dlaczego miałby o tym wspomnieć? - zdziwił się Yahya.

-Niech sam ci odpowie - machnął ręką Jastrząb - Zafascynowała go dziewczyna, imieniem Efsun. Dzisiaj rano nie był wstanie wyjść z domu. Obiecałem mu, że będzie mógł się z nią zobaczyć, to dlatego oprzytomniał.

-Czy to jest ta Efsun? - bey wskazał ręką na kobietę o orginalnej urodzie, przy której nie wiadomo kiedy zjawił się Osman. Jastrząb zszokowany popatrzył na parę. Miał nadzieję, że nie będzie musiał więcej zawracać sobie głowy Efsun. Tymczasem nie potrzebne były żadne spotkania w tawernie. Może to przypadek, może przeznaczenie, jednak coś sprawiło, że Osman spotkał tajemniczą Efsun Hanim.

Los lubi płatać figle. Tym bardziej, że przyjaciele nie spostrzegli, że cały czas byli podsłuchiwani. Pewien strażnik z pałacu sułtana podążał za nimi, a na wzmiankę o tajnym związku aż zacierał ręce.

I oto kolejny rozdział! Motyw muzyczny "Ceng-i ali" pochodzi z trzeciego sezonu naszego ukochanego serialu. Zazwyczaj zwiastował intrygę i w tym przypadku również tak jest... Spodziewajcie się podstępu! ;)

Wspaniałe Stulecie: Powrót OsmanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz