W domu Nasucha efendiego panowała przyjazna atmosfera. Minęło kilka dni od przybycia Huricihan, a Osmanowi wciąż było mało. Ze wszystkich sił starał się zatrzymać siostrę przy sobie. Sułtance nie do końca się to podobało. Nie wiedziała, co dzieje się w haremie i martwiła się o Bayazida.
Tego ranka razem przy stole zasiadali Osman, Yahya, Matrakci, Huricihan i Efsun Hanim, która powoli zaczęła się przekonywać do zakochanego w niej chłopaka. Nasuch zapodał wspaniałą ucztę specjalnie dla swoich gości. Nie lubił samotności, pragnął, by przyjaciele czuli się u niego dobrze.
-Efsun Hanim, może chciałabyś udać się ze mną i moją siostrą do lasu - zaproponował Osman - Potem moglibyśmy pójść na targ. Wybrałybyście sobie stroje i biżuterię.
-Byłoby mi bardzo miło towarzyszyć tobie i sułtance - odparła Efsun - Jednak dzisiaj powinnam pomóc mojej matce w pracy.
Huricihan wstała od stołu i podeszła do zawieszonego na szafce płaszcza. Z jego kieszeni wyciągnęła sakiewkę, w której brzęczały pieniądze i położyła przed dziewczyną.
-To środki na godne życie dla ciebie i twojej matki - powiedziała do Efsun Hanim - Wystarczy na miesiąc. Bardzo chciałabym cię bliżej poznać, Efsun. Świetną okazją do tego jest właśnie wspólna wycieczka.
Efsun zajrzała do sakiewki, a jej oczy momentalnie szeroko się otworzyły. Brwi wzniosła w górę.
-Sułtanko, nie ma potrzeby, żebyś zapewniała mi pieniądze - odpowiedziała - Potrafię na siebie zarobić.
-Wiem, ale pragnę abyś odpoczęła. Twoja matka również. I naprawdę nie musisz nazywać mnie sułtanką.
-Dobrze... Huricihan.
Huricihan uśmiechnęła się szeroko i zwróciła w stronę Yahyi. Ten popatrzył na nią mądrymi, błękitnymi oczami poety.
-Teraz nie będziemy mogli odetchnąć - powiedziała dziewczyna - Rustem pasza przyjechał, by nie pozwolić nam zamknąć choć na chwilę oczu. Musisz być czujny i bronić naszego księcia Mustafę.
-Sułtanko, zapewniam, że to najgorszy ze wszystkich paszów jakich widziało Imperium Osmańskie - powiedział Yahya - Wszystko co robi jest tylko i wyłącznie dla jego zysku.
-Wiesz, Huricihan, zastanawia mnie jedno - mruknął Osman - Przed czym, a raczej kim tak uciekałaś? Kiedy spotkałem cię na targu padałaś z nóg, wiedziałem, że biegłaś. Tylko dlaczego?
Huricihan speszyła się na to pytanie. Co miała odpowiedzieć? Że wystraszyła się tego, że wszyscy wiedzą już o jej zaślubinach? Taka była prawda. Gdy przypominały się jej te zdziwione spojrzenia i wściekła twarz sułtanki Hurrem robiło jej się niedobrze.
Na szczęście Nasuch zauważył, że sułtanka nie chce odpowiadać na to pytanie.
-Ona ci nie odpowie, Osmanie - rzekł - Znaczyłoby to dla niej odsłonięcie zbyt intymnej części jej duszy.
Osman pokiwał głową i spojrzał na siostrę ze zrozumieniem. Huricihan, mimo że była sułtanką, czuła się upokorzona. Uciekła z pałacu ze strachu przed ludzkim zdaniem. Jej mąż nigdy nie bał się wygłaszać swoich poglądów. Niektórych rzeczy powinna się od niego nauczyć.
Po skończonym posiłku Matrakci posprzątał ze stołu. Osman, Efsun i Huricihan zakryli twarze kapturami i wyszli z domu. Ich wycieczkę rozpoczęło udanie się do lasu, gdzie dziewczęta zbierały do koszy leśne owoce. Potem część zjedli, a resztę sprzedali kobiecie na targ. Przyjaciele skierowali się później do portu. Obserwowanie wypływających statków dostarczyło im dużo rozrywki. Wkrótce wszyscy poszli z powrotem w stronę targu. Huricihan kroczyła, pochylając głowę, gdy ktoś nagle złapał ją za ramiona silnymi dłońmi. Sułtanka podskoczyła jak oparzona. Wtedy zauważyła, że trzyma ją sam książę Bayazid, ukryty w ciemnej pelerynie.
CZYTASZ
Wspaniałe Stulecie: Powrót Osmana
Fiksi PenggemarZwiązek Jastrzębi nie może dłużej czekać. Sułtan Sulejman powoli traci zaufanie do swego pierworodnego syna, Mustafy. Przyszedł czas, by ruszyć do Stambułu... W Amasyi zostaje utworzony tajny Związek Jastrębi, o którym istnieniu nie wie sam Mustafa...