Rozpacz

248 25 2
                                    

Sułtański ogród wypełniał zapach kwiatów, dźwięk szczękających mieczy i bzyczenie pracujących pszczół. Książę Cihangir siedział pod małym daszkiem i wertował oprawiane skórą książki. Obok niego sułtanki Huricihan i Mihrunnisa popijały chłodny szerbet i prowadziły serdeczną rozmowę żon książąt. Nergisşah plotła wieniec z fioletowych i żółtych kwiatków, spacerując na uboczu. Jej rude włosy powiewały na słabym wietrze. Tymczasem książę Bayezid chwycił za rękojeść miecza i skierował go w stronę Mustafy.

-Zmierz się ze mną, jeżeli masz tyle odwagi! - zawołał radośnie.

-Przyjmuję wyzwanie - odpowiedział starszy brat, zwracając na siebie uwagę sułtanek - Zobaczymy, kto z nas ma więcej wprawy.

Książę Mustafa wyrwał miecz z pochwy czuwającego przy nim strażnika i odparował cios Bayezida. Ostrza zderzyły się z hukiem, by chwilę później oderwać się od siebie i znów złączyć. Walkę z upodobaniem oglądały sułtanki, kibicując swoim mężom. Mustafa zamachnął się i uderzył, lecz Bayezid zablokował jego szablę. Młodszy z braci wykonał szybki obrót i uniknął miecza przeciwnika, który już miał spaść na jego prawe ramię. Na szczęście Bayezid miał refleks i niczym wichura zaatakował brata. Książę Mustafa nie był gorszy; zablokował cios i pchnął mieczem, wytrącając z dłoni broń Bayezidowi. Młodszy książę był szybki, jednak sprytem i umiejętnością planowania nie dorównał bratu. Teraz czuł przy gardle lodowate ostrze szabli. Starszy książę jeszcze przed chwilą miał wymalowane na twarzy skupienie i determinację, teraz uśmiechał się życzliwie, a w jego dużych, brązowych oczach kryła się miłość do brata. Wygrany został nagrodzony wiwatem sułtanek. Mustafa wreszcie schował miecz do pochwy i odstąpił od młodszego księcia.

-Wygrałeś, bracie - przyznał Bayezid i z uznaniem pokiwał głową.

-Nie obawiaj się - odparł Mustafa - Walczysz świetnie.

-Może, ale nigdy nie dorównam tobie! - zaśmiał się Bayezid i wszedł pod daszek, by napić się szerbetu. Bracia usiedli koło siebie i rozpoczęli pogawędkę. Błogi, rodzinny spokój udzielał się wszystkim, gdy nagle nadbiegła Füleme hatun. Na jej policzkach kwitły rumieńce, a kręcone, długie włosy kołysały się na wietrze. Dziewczyna oddała należyty szacunek sułtankom i książętom, po czym podeszła do Huricihan i szepnęła jej na ucho.

-Sułtanko - powiedziała zdenerwowana - Wydarzyło się coś złego. Sułtan jest wściekły, Mehmet Sokollu i Rustem wciąż tylko zaaferowani wydają polecenia, a sułtankę Mihrimah coś widocznie gryzie. Nie wiem, co się stało, ale wygląda to groźnie.

Huricihan przygryzła wargę i położyła szczupłą dłoń na ramieniu służącej. W powietrzu zawisło milczenie, nawet ptaki ciszej śpiewały, a wiatr przestał wiać. Oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się na sułtankę, która nie wiedziała, co robić. Nie miała pewności, czy naprawdę dzieje się coś złego, z drugiej strony nie chciała niczego ukrywać. Odesłała Füleme z powrotem do pałacu i pociągnęła łyk chłodnego napoju. Jednak to nie wystarczyło, by odwrócić od siebie uwagę. Bayezid podszedł do niej i chwycił za ręce.

-Huricihan, wszystko w porządku? - zapytał, patrząc jej głęboko w oczy.

-Nie jestem pewna, czy aby na pewno - brunetka zdecydowała się wyjawić prawdę - Füleme mówi, że sułtan jest niespokojny. Podobno stało się coś złego.

-No tak - książę westchnął ze znużeniem - Tutaj nawet najmniejszy powiew wiatru zmienia się w huragan, który za każdym razem powoduje ogromne zniszczenia. Mimo to nie obawiaj się. Dowiem się wszystkiego.

Ostatniego zdania Bayezid nawet nie musiał wypowiadać, gdyż uprzedziła go sułtanka Mihrimah, która wpadła do ogrodu. Stanęła pod baldachimem i głośno wypuściła powietrze. Jej blada twarz jak zwykle olśniewała pięknem, a jej puszyste i miękkie jak aksamit włosy były zaplecione w warkocz. Wielka, srebrna korona, wysadzana klejnotami świadczyła o wysokiej pozycji dziewczyny. Sułtanki posłusznie się przed nią ukłoniły, podziwiając jej majestat.

Wspaniałe Stulecie: Powrót OsmanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz