Medyk

352 33 7
                                    

Tego dnia deszcz lał się z nieba strumieniami. Nad grobem stała mała grupka modlących się ludzi. Byli tam Osman i Huricihan. Efsun Hanim nie przyszła na pogrzeb własnej matki. Nie była w stanie.

Nadszedł czas, by chwycić za łopaty. Osman wraz z nieznajomymi mężczyznami zaczął zsypywać ziemię. Po skończonych modłach przygnębieni ludzie rozeszli się.

-Wciąż się zastanawiam, w jaki sposób do tego doszło - westchnęła Huricihan, idąc w kierunku pałacu - Kim byli ci ludzie i dlaczego chcieli was zabić?

-Daj spokój, siostro - mruknął przygnębiony Osman - Nie sądzę, żebyśmy się kiedykolwiek dowiedzieli. Teraz przeze mnie Efsun Hanim cierpi. Nie ma ani matki, ani ojca, a mojej pomocy nie chce przyjąć. Nawet nie zjawiła się na pogrzebie.

-To nie twoja wina - powiedziała sułtanka - Może ja przemówię do rozsądku Efsun. Jeszcze wszystko się poukłada.

Wkrótce Huricihan była już w Topkapi. Kroczyła przez długi korytarz, szukając sułtanek Fatmy i Bahar, ale żadnej z nich nie znalazła. Weszła do hali konkubin. Stanęła na środku i przygładziła granatową suknię z ładnym, kwiatowym motywem. Rozejrzała się wokoło.

-Co się stało z sułtankami? - zapytała dziewczęta. Nałożnice, gdy tylko zauważyły sułtankę, odłożyły instrumenty muzyczne i lusterka, wstały i pokłoniły się.

-Sułtanko - zaczęła Mütevazi hatun, dziewczyna o blond włosach i błękitnych oczach. Jej imię oznaczało skromność - Wszyscy czekają pod komnatą sułtana. Podobno ma się zjawić tutaj pewien genialny medyk. Może pomoże naszemu władcy.

-Oby tak się stało - szepnęła Huricihan i po chwili zwróciła się w stronę Füleme, nałożnicy, która niegdyś przyniosła jej płaszcz - Füleme hatun, pójdziesz ze mną.

-Oczywiście, pani - odparła i ruszyła za sułtanką. Po przejściu kilku korytarzy i po paru skrętach Huricihan wraz z nową służącą znalazły się pod wrotami sułtańskiej alkowy. Stały tam sułtanka Hurrem, która rzucała Huricihan wściekłe spojrzenia, Gülfem hatun, Mahidevran z wnuczką Nergissah oraz sułtanka Fatma, trzymająca za rękę Bahar. Oczywiście towarzyszyła im Klemen.

-Czy to prawda, że ma tu się zjawić pewien roztropny medyk? - zapytała Huricihan.

-Właśnie na niego czekamy - powiedziała sułtanka Mahidevran, kiwając się nerwowo. Wszyscy wiedzieli, że wcale nie pragnie zdrowia sułtana. Jego śmierć automatycznie uczyniłaby Mustafę nowym władcą, a ją królową haremu.

Mijały minuty, upływające na staniu w niezręcznej ciszy. W tym czasie zdążyła jeszcze przybyć sułtanka Nurbanu z Canfedą. To wszystko trwałoby nieskończenie wiele czasu, lecz wkrótce nadszedł Rustem pasza. Szła za nim jego żona i jakiś mężczyzna. Był ubrany w białe szaty lekarza, na głowie miał turban. Ciemne włosy i oczy nadawały mu surowy wyraz twarzy, mimo że nie posiadał ostrych rysów. Pochylał głowę, a ręce trzymał przed sobą.

-Rustem - szepnęła Hurrem - Czy to jest wybitny Yochan, o którym tyle słyszałam?

-Zgadza się - odpowiedział pasza. Popatrzył chwilę na sułtanki, mruknął coś po cichu, po czym dodał - Teraz odbędzie się badanie. Prosiłbym, aby pozostała tylko sułtanka Hurrem i Fatma. Resztę poproszę o odejście.

-Nie zgadzam się! - oczywiście głowę odważyła się podnieść sułtanka Fatma i z uśmiechem zmierzyła Rustema wzrokiem od stóp do głowy - Pójdzie jeszcze moja siostrzenica, Bahar. Będzie mi towarzyszyła.

Rustem musiał ulec silnej sułtance. Reszcie kobiet pozostało jedynie odejść. Po chwili medyk Yochan mógł wejść i zacząć badać nieprzytomnego sułtana. Bahar widziała go ostatnio wiele lat temu, gdy był młodym, pełnym wigoru człowiekiem. Teraz morderca jej ojca leżał w łożu cały siny, a jego twarz pokrywały zmarszczki.

Wspaniałe Stulecie: Powrót OsmanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz