Wina

212 21 1
                                    

Najdroższy książę Mustafo!

Tak jak kazałeś, przebywam w stolicy i obserwuję pałac Topkapi. Mam się na baczności, a każdy krok Rustema paszy jest przeze mnie rejestrowany.
Książę, grozi Ci poważne niebezpieczeństwo. Sułtan przestał Ci ufać i zlecił Twojemu bratu - Selimowi i wielkiemu wezyrowi przeprowadzenie śledztwa w sprawie otrucia. Co gorsza stracił już cierpliwość i uwierzył w Twoją winę. Sułtan może Cię wezwać do siebie i kazać nawet zabić. Dlatego błagam, pozostań w Amasyi i pozwól swym sługom przejąć stery. Oddziały janczarów jeszcze dzisiaj mogą wyruszyć, by zdetronizować Sulejmana. I tak wybuchały już zamieszki, żołnierze są gotowi.
Czekam na Twoje rozkazy.

Twój oddany sługa i wierny przyjaciel
Yavuz

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mustafa gwałtownie zgniótł kartkę i cisnął ją w ogień. Słowa pochłonęły płomienie, które łapczywie pożarły papier. Książę schował twarz w dłoniach, był rozdarty. Co miał teraz robić? Jeżeli list był prawdziwy, możliwe jest, że jego własny, niegdyś szlachetny ojciec ma zamiar odebrać mu życie. Mustafa nie wierzył, że jego ojciec mógł się zmienić w takiego potwora.

Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Do komnaty wszedł Osman, Yahya i Atmaca.

-Witajcie - mruknął Mustafa, nawet na nich nie patrząc.

-Książę, czy coś się stało? - zdenerwował się Yahya.

-Stało się - książę gniewnie podniósł ton głosu - Zostało mi niewiele czasu. Jeżeli nie udowodnię ojcu prawdy, każe mnie zabić. Yavuz napisał list.

-Mogę go zobaczyć? - spytał Osman.

-Spłonął - zrezygnowany książę opadł na fotel i oparł głowę na ręce. Przerażała go myśl, że nie znajdzie tak łatwo dowodu swojej niewinności. Mimo, że wspierało go tylu ludzi, czuł się samotny.

-List zawsze można sfałszować - zauważył Osman - Książę, sułtan nie byłby zdolny do zabicia własnego dziecka. Mimo, że z jego ręki zginął mój ojciec, a przez to również matka, to nie wierzę, że mógłby wydać na ciebie wyrok. To niemożliwe.

-Jeżeli twoje słowa są prawdziwe, to co skłoniło Yavuza do napisania czegoś takiego? - zastanawiał się Mustafa.

-Nie zapomnijmy o Rustemie - wtrącił się Jastrząb - List może być jego sprawką. Co jeszcze było w nim napisane?

-Yavuz przekazał, że Rustem zaczął współpracę z Selimem. Przekonywał mnie jeszcze, żebym pozwolił moim oddziałom janczarów na wyprawę do stolicy w celu zdetronizowania ojca.

-No właśnie - szepnął Osman - Yavuz nigdy nie zaproponowałby ci czegoś takiego. To Rustem pasza chce, byś się zbuntował. Wtedy sułtan Sulejman musiałby wydać na ciebie wyrok.

-Brawo, Osmanie - pochwalił Mustafa - Widać Rustem nie ma zamiaru odpuścić. Nie spocznie, dopóki nie umrę.

                        *

Bahar nie wiedziała co ma robić. Jako sułtanka już od dzieciństwa była rozpieszczana, a cudowne suknie, drogocenna biżuteria i wszelkie potrawy miała podstawione pod nos. Każda jej potrzeba została zaspokojona, każdy rozkaz wypełniony. Czuwali nad nią strażnicy, służące, w tym jej ukochana Klemen, opiekunki, nauczyciele i jej matka. Teraz wszystko się zmieniło. Jej droga przyjaciółka cudem uniknęła śmierci i uciekła do lasu. Sułtanka Beyhan najpewniej została schwytana. Tymczasem Bahar udało się zbiec, lecz brakowało jej samodzielności i niezależności. Dwie noce spędzone w lesie były jej najkoszmarniejszymi, wędrowała wśród drzew, nie mając pojęcia dokąd idzie, a jej pusty brzuch zaciskał się z głodu. Marzyła o ciepłej, gęstej zupie, pieczonej przepiórce lub chociażby łyżeczce kajmaku. Jednak teraz do dyspozycji miała jedynie parę niedoświadczońych rąk, słabych nóg i głowę, która nie potrafiła nic wymyślić. Cała ta tułaczka była beznadziejna.

Wspaniałe Stulecie: Powrót OsmanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz