-cześć ja jestem Angelika, a to jest mój brat Janek!-tymi słowami rozpoczełam filmik
-cześć!
Poodpowiiadaliśmy na pytania i złożyliśmy rzeczy. Poszłam sie umyć. Położyłam sie do łóżka i usnełam. Miałam mega zły sen. Śniło mi sie że miałam do wyboru albo zabić Sare lub Jaśka. Oboje mieli na sobie worki, nie wiedziałam w którą strone strzelić. Zamknełam oczy i okazało sie że zabiłam Janka (jezus maria co ja robie😹😹 ograniczyć mi internet!😹😹) usłyszałam w swoim śnie głos. Głos brata. "Czemu to zrobiłaś? Tak źle ci było,, i tak w kółko. Obudziłam sie o 4:30 nad ranem. Obudziłam sie z piskiem i płaczem. Do mojego pokoju wpadł Janek.
-co sie dzieje?!
-miałam straszny sen
-spokojnie, to tylko zły sen, nie płacz-próbował mnie uspokoić.
-nie chce już spać-przytuliłam sie do niego.
-nie bój sie nic sie nie dzieje.
-boje sie, że znów mi sie to przyśni.
-nic nie bedzie idź spać, jestem obok jak coś to przyjde.
-nie nie idź!-przyciągnełam go za koszulke do obok siebie.-dzisiaj śpisz ze mną
-nie szalej
-nie podoba ci sie?
(Boże co ja robie z tym fanfiction)
-nie no podoba ale wiesz, jesteś moją siostrą, i do tego młodszą.
-oj tam o 2 lata młodszą
-szalejesz ci powiem.
-dobra nie marudź kładź sie jest 5 rano
Położyliśmy sie i usneliśmy. Obudziłam sie 13:40. Poszłam po cichu do kuchni tak żeby Janka nie obudzić. Zastałam tam Sare.
-o wstałaś już.
-robimy śniadanie?
-robimy chodź.
Zrobiłyśmy jajecznice tak jak zwykle w sumie.
-idź brata obudź, tylko nie skopuj go znowu.
-nie spoczko nie mam zamiaru.
Weszłam po cichu do pokoju i odsłoniłam rolety.
-Janek wstawaj już.-zabrałam mu kołdre.
Na moje słowa przewrócił sie na brzuch i jęknął.
-nie jęcz tylko wstawaj.
Usiadłam na łóżku.
-halo mordko wstajemy.
-już już wstaje.
Wyczołgał sie s łóżka. Usiedliśmy na krańcu siedziska i sie przytuliliśmy.
-przepraszam że cie obudziłam.
-nie ma problemu
-wieesz że cie kocham?
-wiem
Wstaliśmy i udaliśmy sie w strone kuchni.
-o jak pieknie pachnie
-hehe a jak smakuje.
-o ja cie
Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy sie ubierać.
Oczywiście jak zwykle z Jankiem był problem.
-ubieraj sie
-nie
-bo jak cie zaraz
-idz sobie ja nie ide z wami.
-idziesz idziesz raz dwa trzy.
Wyjełam mu z szafy spodnie, bluzke, skarpetki i bluze, on dalej sie nie może ubrać.
-a co ci stoi na przeszkodzie?
-nie chce mi sie, najzwyczajniej w świecie mi sie nie chce.
-aa no tak, przecież ty zjadłeś i poleżeć musisz. Zapomniałam
-no widzisz
-a to pójdziemy za godzinke do mamy co ty na to?
-a po co tam idziemy?
-Jasiek tepa palo jest 20 grudnia.
-wiesz ja lece do galerii.
-o jezus.
Wyparował z mieszkania i pobiegł do galerii. Po 2 godzinach wrócił z 4 pudłami dużymi. Zapakował je do auta i zadzwonił do mnie
-bierz Sare i jedziemy czekam na dole
-okej.
Włożyłam telefon do kieszeni. I założyłam kurtke. Ubrałam sie w bluzke w czarne paski spodnie z wysokim stanem i new balance mietowe. Na siebie zarzuciłam kurtke i wyszłam z mieszkania. Jezu ile śniegu jest. Wsiadłam do auta. No tak jakie to logiczne jest prawie po kostki śniegu a ja założyłam new balance. Trudno Jasiek też założył.
W czasie drogi poodpowiadałam troche na pytania które dostałam na snapchacie.
(Ksieniczka.961👈👈👈 zapraszam)
Dojechaliśmy
-Angelika poczekaj chwilke przed autem
-okej.Wysiadłam z auta wkładając telefon do kieszeni kurtki nie wiedząc co Jasiek kombinuje. Wziął mnie na ręce i zaniósł do domu na kanape, zdjął buty i poszedł do auta po paczki.
-a tobie co?-spytala mama.
-nic, założyłam new balance i śnieg jest to Jasiek mnie zaniósł żeby nie pomoczyła butów
-pieknie.
No tak znowu to nudne mieszkanie. Ehh odechciało mi sie już tutaj być. Przypomniały mi sie te akcje które przetoczyłam z Jankiem, nasze urodziny, świeta i tak dalej. Ale koniec jest nowe mieszkanie! Cieszmy sie!24 grudnia
Wstałam z łóżka przecierając oczy. Założyłam kapcie i poszłam do łazienki. Moja poranna rutyna. Jak zwykle, ubrania, makijaż i włosy. Ehhh. Zeszłam do kuchni i zjadłam śniadanie.
-córcia, idź obudzić Janka
-czemu ja? A sama nie możesz?
-jaka sie pyskata zrobiłaś.
-nie chce mi sie
-idź idź
O jezu czemu ja? Wstałam i weszła nie chętnie po schodach. Weszłam z hukiem do pokoju.
-Janek wstawaj-szturchnełam go
-idź sobie-odepchnął mnie.
-nie chce mi sie też, ale wstawaj.
-doobra
Zeszliśmy do kuchni nieprzytomni bo siedzieliśmy do 3 i oglądaliśmy film😂
-bedziemy dzisiaj sprzątać dom, ubierać choinke i tak dalej-rozbiegł sie głos mamy po całej kuchni
-o boże
Poszłam do pokoju sprzątnąć.
Posprzątaliśmy mieszkanie i ubraliśmy choinke.
-Sara a może zaśpiewasz z Angelikaą jakąś kolęde przy stole wigilijnym?-spytała sie mama
-o nie ja śpiewać nie umiem-próbowała wybrnąć z tego.
-Sara nie marudź umiesz, słyszałem jak śpiewasz!
-Jasiek zamknij sie
-dasz radę!
No nie mam śpiewać? Nie chce!Nastał wieczór, prezenty pod choinką, jedzenie na stole...
-czas na kolędy!-rozbiegł sie głos mamy.
Ehhh wstałam i stanełam z Sarą naprzeciwko Janka trzymającego kamere w rękach.
"Przybieżeli do Betlejem pasterze!,, i tak dalej i dalej. Skończyłyśmy śpiewać.
-brawo!-przytulił mnie Janek.
-a ja?-zapytała znudzona Sara.
-a ty nie
Wkurza mnie ta laska. Nie żebym coś do niej miała ale jeśli Jasiek bedzie z nią dalej to zwariuje. Taka rozpieszczona, zazdrosna dziewucha. Pora na prezenty! Była ich masa. Nie były to drogie rzeczy bo w świetach nie chodzi o prezenty, chodzi o radość i ciepło w rodzinie, niee?
Pora iść spać. Jako że w moim i Jaśka starym pokoju nie było łóżka to spaliśmy w salonie. Kanape rozłożyliśmym. Ja Sara i Janek.
No tak Sara... Gdyby nie Janek to dawno bym tą dziewczyne z łóżka przy pierwszej okazji. No to będzie problem. Jednak przyznajmy że Janek może przytulić jedną z nas 8) i wychodzi na to że mnie 8) biedna Sara. Zaczełyśmy wyrywać sobie reke Janka.
-dziewczyny! Uspokójcie sie! Żadnej nie przytule, dobranoc
Usneliśmy rozpychając sie i walcząc o kołdre.