Trzęsąc się wbrew swojej woli, siedzę na miękkim łóżku i patrzę w zamknięte okno. Do mojego nosa nie dochodzą żadne obce zapachy. Czuję swoje delikatne perfumy, woń mydła potu na ciele, czuję gęsią skórkę, zaciśnięte zęby i strach z jej powodu.
Znowu przyszła.
A domownicy tego domu nie byli godni, aby tej nocy usłyszeć mój wrzask. Mój strach i ból, z jakim się zmierzyłam, gdy tylko zasnęłam.
Wypuszczam powietrze westchnięciem pomieszanym z chęcią wrzaśnięcia. Jednak nie mogę tego zrobić, ponieważ tutaj ktoś może wpaść. Tutaj ktoś może zacząć się mną interesować, interesować moimi koszmarami, do których tylko ja mam dostęp. A innym tego dostępu nie dam.
Mój oddech jest spazmatyczny, nierówny, czasem płytki, czasem głęboki, sprawia, że nie czuję się sobą, adrenalina połączona ze strachem sprawia, że jest mi słabo.
Oddycham głęboko, chcę wyciągnąć telefon, który mi zabrano i zadzwonić do mamy, której zwłoki tkwią w grobie na cmentarzu w moim rodzinnym mieście.
Jakie to zabawne, myślę, że gdy się boimy, oczekujemy tych, którzy nie mogą z nami być. Oczekujemy towarzystwa tych ludzi i zwierząt, którzy nie mogą przekroczyć tej bariery, nie mogą zniszczyć tego muru, który sami wznieśliśmy, tylko dlatego, że się boimy. Strach powoli nami zawładnie, sprawi, że ten mur będzie się powoli kruszyć, niszczony przez mrok, który przychodzi do nas w najmniej oczekiwanej godzinie.
A my nic nie będziemy mogli zrobić, poza poddaniem się głupiej nadziei, że jednak jest szansa.
Książkowi bohaterowie przeciwstawiali się strachu niby w imię odwagi. W imię rodziny, przyjaciół, bliskich, a czasem nawet nieznanych im osób. I czego to dowodzi? Że są odważni? Nie. Prędzej, że w ich mózgach nastąpiło zwarcie, które po określonym czasie zniknęło, mózg naprawił się do jakiegoś stopnia, aby normalnie funkcjonować, wmawiając danej osobie, że to odwaga.
A to tylko strach w nowej formie, chętny do tego, aby z nami walczyć.
Słysząc pukanie do drzwi, gwałtownie wstaję i dobiegam do nich, zamykając przed nosem nieproszonego gościa.
- Paszła mi stąd! – wołam, opierając się o nie roztrzęsionym ciałem. Staram się, aby mój głos nie wydawał się przerażony, słaby, ciało niepodatne na zranienie bądź ujawnienie blizn.
Strach to nie błahostka. To nie coś, co udaje się ujarzmić w kilka godzin, jak to jest na stronach kartek ksiąg, które czytam. Strach to uosobienie nas samych, ukrytych w najczarniejszych zakamarkach mózgu.
- Katierino?
Marszczę brwi, słysząc ten głos.
- Toby?
Chłopak przytakuje zza drzwi. Jestem zaskoczona jego osobą. Sądziłam, że to Jeff z chęcią zrobienia mi żartu bądź zabicia. Czuję, że to drugie jest bardziej bliskie prawdy.
Między nami zapada cisza przerywana moimi spazmatycznymi oddechami, które powoli wracają do normy. Biorę wdechy i wydechy, skupiam się na drewnianym łóżku, na którym spędziłam dzisiaj tę noc... czy raczej dzień.
- Która godzina? – pytam.
- Czternasta. Chodź coś zjeść, inaczej padniesz prędzej, niż chce tego Slendi – oświadcza, próbując przekręcić gałkę. Wypytuję go jeszcze o kilka innych rzeczy, w tym datę i zaciskam zęby, przypominając sobie, że to się stanie za kilka dni. – Wyjdziesz po dobroci, czy mam po ciebie wejść? – pyta śmiało. Słyszę, jak podnosi się z kamienia, którym okryta jest podłoga i bawi się klamką. – Daję ci pięć sekund.

CZYTASZ
Zasady szaleństwa - M|Z(c-pasta)
Short StoryOryginalny tytuł: Morderczyni|Zabójczyni(c-pasta) - Zasady szaleństwa. Wzdycham cicho i kładę nogi na stole. - Wyjaśnijmy sobie jedno - szepczę. - Nie znajdziesz tutaj romansidła, w którym oddaję dziewictwo w trzecim rozdziale. Nie znajdzies...