Dech zapiera mi w piersiach, prawie nie czuję kończyn. Leżąc tylko na twardej glebie, patrzę w niebo, które zaczyna powoli pozwalać gwiazdom na nowo zamieszkać na nieboskłonie. Widzę różne konstelacje, ale jednocześnie może to być moja wyobraźnia.
Pamiętaj, księżniczko, ja cię prędzej...
- Zabij – syczy.
- Nie! – krzyczę, gwałtownie się zrywając. Zasłaniam uszy dłońmi. – Odejdź! – krzyczę do niej, chociaż jej tu nie ma. – Odejdź!
- Zabij! – Jest natarczywa. Wyrównuję oddech. Uspokajam się, nie zważając na przestraszonych tą sytuacją moich sojuszników.
Czuję się...
Czuję pustkę.
Przed oczami widzę płomień, dym ponownie atakuje moje nozdrza, a ja nie rozumiem dlaczego.
- Tak jest – szepczę do siebie. Do niej. Czyżbym stała się jej uległa?
Czy może po raz pierwszy się w czymś zgadzamy?
Słysząc ten śmiech, wstaję, ignorując narastający ból. Kątem oka widzę przerażone i zdziwione miny moich towarzyszy oraz wygięte w niesmaku usta Offendermana.
A ja chciałam z nim nawiązać sojusz. Chciałam, aby on mnie ochronił przed jego bratem.
Zasada pierwsza:
Nigdy nie ufaj istocie bez twarzy.
- Jeszcze żyjesz? – Dziwi się i poprawia swój kapelusz. Wzrok mi się rozmazuje, jednak potrafię rozróżnić kształty.
- Zabiję cię – syczę. – Za nią. Za niego – dodaję chrapliwie.
- Laly, nie. – Nie wiem, kim jest ten nieszczęśnik, który dostał przed sekundą w twarz, ale teraz wie, aby się do mnie nie zbliżać.
Wiecie, jak się zachowuje dziewczyna podczas okresu? Wyobraźcie sobie, że jest bezwzględną morderczynią. A teraz dodajcie do tego złość w postaci chęci zniszczenia miasta. I to w negatywnym sensie.
Tak się teraz czuję. Jakbym miała kurewsko zły okres.
Mierząc się z Offendermanem, bratem wielkiego Slendermana, seks...
Atakuję.
Cicho nacieram na niego, zaciskając zęby i dając się ponieść chwili. Oczywiście jest to błąd, ponieważ wściekłość mroczy mi zmysły, chybiam mimo chęci trafienia.
Wściekłość, złość i żałość takie są. Mroczą ci umysły, nie dają dojść do słowa, ignorują twoje wrzaski wewnątrz, bawiąc się twoim ciałem, a ty im na to pozwalasz. Pozwalasz niszczyć siebie, ponieważ szukasz pretekstu, aby zaatakować. Aby pomścić.
A czasem zemsta jest bardziej żałosna niż najgorsze morderstwo.
Nie wiem, ile razy dostałam, ale potrafię powiedzieć, ile oddechów przeżyłam. Potrafię oszacować czas, podczas którego dostaniemy się do rezydencji. Potrafię opanować złość... ale nie w tej chwili.
Jestem wściekła i nie potrafię tego zmienić.
- Odsunąć się! – wrzeszczę, wymachując żałośnie nożem, który zabrałam Marcusowi. Naprawdę żałosna broń przeciwko gościowi, który potrafi ci wleźć do mózgu i zgwałcić mackami ośmiornicy.
Gdy unosi mnie w górę, trzymając macką mocno w pasie, nie szarpię się. Czekam na moment, a gdy ten nadchodzi, kopię istotę z uśmiechem w twarz, a dokładniej w miejsce, gdzie powinien mieć nos.
CZYTASZ
Zasady szaleństwa - M|Z(c-pasta)
Kort verhaalOryginalny tytuł: Morderczyni|Zabójczyni(c-pasta) - Zasady szaleństwa. Wzdycham cicho i kładę nogi na stole. - Wyjaśnijmy sobie jedno - szepczę. - Nie znajdziesz tutaj romansidła, w którym oddaję dziewictwo w trzecim rozdziale. Nie znajdzies...