Cichy rozdział – rozdział nawiązujący do 22
-------------------------------------------------------------------------
- Toby... opowiedz, jak to jest być Proxym Slendermana.
- Co chcesz wiedzieć? – Interesuje się, miażdżąc mnie wzrokiem.
- Czy czujesz się dobrze? Wolny? Szczęśliwy? – wypytuję go. – Chcę wiedzieć, czy, jeśli miałbyś szansę, aby ponownie być mordercą, jednak bez przymusu bycia Proxym Slendermana, wykorzystałbyś ją.
- Nie rozumiem. – W jego oczach widzę panikę. Boi się mnie, mojego umysłu. Boi się moich słów, które wychodzą z ust, które całował. – Kate, czy ty mi sugerujesz, żebym został Proxy Skrolla?
Marcus parska śmiechem.
- Jego szczerość jest rozbrajająca – oświadcza.
- Spokojnie, stary – mówi Hunter. Drugi raz widzę go tak poważnego. – Nie jesteśmy aż tak szurnięci.
- My? – powtarza tępo.
- Toby, Marcus – warczę, wstając. Przechadzam się wte i wewte, zbierając słowa. Liczę sekundy pomiędzy ciszą w mojej głowie, jak i w pokoju. Nie patrzę na żadnego z chłopaków, moje serce nie rozrywa się na kawałki. Nie czuję bólu czy żadnego cholernego ukłucia pod wzrokiem Toby' ego. Ma prawo mnie tak traktować. Nie widział mnie miesiąc. Zostałam uprowadzona przez Skrolla, a to już jest wystarczający powód, aby trzymać się ode mnie z dala.
No bo kto powiedział, że jednak nie przyjęłam oferty kanibala?, prycham w myślach.
- Kate? – Ignoruję Huntera, stając. Otwieram przymknięte oczy, aby następnie westchnąć.
- Toby, proszę – mój głos jest bardzo cichy – po prostu odpowiedz. Nie masz pojęcia, jakie to jest ważne.
- Nie mam – przytakuje. – I nie wiem, czy chcę mieć.
- Ufasz mi? Tej mi, z którą się wygłupiałeś przed dwoma miesiącami? – Gdy kiwa głową, biorę wdech i przemawiam głośniej. – Więc odpowiedz na moje pytania.
- Operator będzie pewnie później z nami rozmawiać. Może nam się siłą wedrzeć do umysłów i dowiedzieć się, o czym rozmawialiśmy – usprawiedliwia się, a ja niechętnie kiwam głową. Ma rację, tego nie wzięłam pod uwagę. Wzdycha. – Kate, czy to naprawdę ważne...
- To jest jedyna rzecz, co do której chcę mieć pewność – warczę z chęcią powiedzenia mu wszystkiego. Problem jedynie polega na tym, że Slenderman prawdopodobnie mu coś zrobi.
Prycham w myślach. W tym momencie powinnam zrobić coś, co sprawi, że mnie znienawidzi. Że będzie siedział zszokowany, zastanawiając się nad sensem moich słów. Powinnam go doszczętnie zranić, ale widząc jego nic nierozumiejącą minę i wiedząc, co przeżył, nie potrafię go do końca zniszczyć. Nie jego.
- Toby – zaczynam – czy czujesz się wolny?
- O co pytasz?
- O to, czy w tym domu, czy na misjach, czy w terenie – przejmuje Hunter. Może on coś wskóra – czujesz się bezpiecznie, nie strzeżony. Czy boisz się przed każdym zadaniem, wiedząc, że jeśli coś pójdzie nie tak, może cię spotkać kara? – No i wskóranie poszło się pieprzyć.
- Ja... - Nie odpowiada. Zagryza wargi, jego ręka sięga do klatki piersiowej, zazwyczaj, gdy robi się nerwowy. – Ja powiem to tylko Katierinie. Nie ufam wam.
- A mi tak? – Owszem, niszczę jego kruchą szybę, która utrzymuje stabilizację na powierzchni, i która nie pozwala mu się załamać. Nie chcę, aby odpowiadał pod wpływem strachu, zdenerwowania czy obowiązku. – Zastanów się nad tym.
![](https://img.wattpad.com/cover/64143018-288-k317763.jpg)
CZYTASZ
Zasady szaleństwa - M|Z(c-pasta)
Short StoryOryginalny tytuł: Morderczyni|Zabójczyni(c-pasta) - Zasady szaleństwa. Wzdycham cicho i kładę nogi na stole. - Wyjaśnijmy sobie jedno - szepczę. - Nie znajdziesz tutaj romansidła, w którym oddaję dziewictwo w trzecim rozdziale. Nie znajdzies...