Jedziemy przed siebie. Luke ciągle powtarza , że nie mam się czego denerwować, no ale kurde jak mnie nie polubią. Zatrzymaliśmy się przed ogromną willą, była jeszcze większa niż mój dom. Niby taka duża , ale bije od niej rodzinnym ciepłem.
- chodź skarbie , poznasz moją szaloną rodzinkę.- wiął mnie za ręke i pociągnął w strone drzwi. Zapukaliśmy kilka razy , a za drzwiami usłyszeliśmy głosy.
- ej Lisek chyba już pizza przyjechała - powiedział czyjś gruby głos , chyba należał do taty Luka.
- pacanie to idź po nią. Dała Bozia nóżki - krzykła jakaś kobieta.
Nagle drzwi się otworzyły , a przed nami stanął facet w samych bokserkach. Nie zdążyłam go obejrzeć bo Luke zakrył mi oczy.
- Tatoo gdzie zgubiłeś spodnie - zaśmiał się blondyn , kiedy ja nadal nic nie widziałam.
- o kaczuszka - przestraszony trzasnął nam drzwiami przed nosem.
- haha to był mój ojciec , przepraszam za niego - Luke był zawstydzony.
- hahahah nie no zaraz się zesikam ze śmiachu - łzy leciały mi po policzkach, dobrze że mam makijaż wodoodporny. Drzwi znów się otworzyły , a w progu stanęła wysoka brunetka z dzieckiem na rękach.
- przepraszam za tego osła. Jestem Liz - podała mi ręke - a to mała Sara - przedstawiła mi kruszynkę, którą miała na rękach.
- Karina , chyba jeszcze dziewczyna Luka. - uśmiechnęłam się chytrze do blondasa.
- no to Luke bierz małą i obejrzyjcie " Księżniczkę Zosię" ona ją uwielbia, a my pójdziemy zrobić lemoniade.
Dałam buziaka mojemu chłoptasiowi i ruszyłam za Liz. Kuchnia była cała w bieli, trochę podobna do tej co mieliśmy w NY.
- jak cię traktuję Luke - zapytała podejrzliwie.
- jest bardzo kochany i troskliwy. Lepszego chłopaka nie mogłam sobie wymarzyć. Czemu pani pyta ?
- żadna pani i nie mów też na mnie macocha Luka bo to mi się kojarzy z wiedźmą , a chyba nią nie jestem. Wiesz jesteś pierwszą dziewczyną jaką tu przyprowadził. Już z Roberciem zastanawialiśmy się nad jego oriętacją - zaśmiała się. Hah czyli jego rodzina myślała , że jest gejem. No ciekawie.
- chodź kochanie do salonu, lemoniada gotowa , a zaraz pizza przyjedzie bo nie chciało mi się gotować. Wybacz. - zrobiła uśmieszek i poszła.
W salonie na kanapie leżał Luke , a na nim mała księżniczka. Blondynowi najwyraźniej bajka się spodobała bo nawet nie zauważył , że już przyszliśmy.
- eee ty Kucyk Pony zanieś małą do jej pokoiku bo już śpi - zaśmiała się Liz. Od dziś Luke będze moim kucykiem pony.
- miałaś mnie tak nie nazywać - zrobił naburmuszoną minę i wziął Sarcie na ręce i zaniósł do pokoju i szybko wrócił. Siadł kołomnie przy stole i czekaliśmy tylko na jego tatę.
- ośle !!! Długo jeszcze będziesz się szykować - krzyknęła Liz.
- Lisku ty mój , spodnie zgubiłem.
- Spodnie zazwyczaj są w garderobie imbecylu. - śmieszyło mnie to jak się przezywają. Ciągle dają sobie nowe nazwiska i się nie obrażają, świetne małżeństwo.
Po chwili dołączył do nas wysoki mężczyzna w koszuli i w czarnych spodniach.
- znalazłem kochanie , dobrze , że cię mam - dał całusa swojej ukochanej i spojrzał na mnie .
- Elo elo jam jest super Robercio, ukochany ojczulek tego tu kucyka.
- Witam , Karina. Dziewczyna tego blondasa - podałam mu ręke , a on ją ucałował , jaki dżentelmen.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Pizzaaaa !!! - krzyczał uradowany Robert
- Ej ej spokojnie bo ci stanie , a ja ci później nie pomogę - powiedziała Liz i poszła po pizze.
- widzicie jaką mam żonkę? Ona tylko wymaga , ale już zrewanżować się nie łaska - zrobił smutną minę
- no nie łaska bo duża ta twoja laska - powiedziała jego żona jak wróciła
- ej ej, ja tu dziewczynę przyprowadziłem więc prosze bez kutasów przy jedzieniu - powiedział zawstydzony Luke
- spokojnie synu , nie narobię ci wstydu. Siadaj chudzinko pojedz sobie - podał mi ogrąmny kawał pizzy.
Każdy wcinał , aż nam się uszy trzęsły. Po skończonym posiłku delektowaliśmy się naszą lemoniadą. Ciszę przerwał Robercio:
- Karina czym się interesujesz , czym się zajmujesz?
- hmm interesuje się piłką nożną. Grałam w FCB girls jednak musiałam wyjechać z Barcelony i teraz należe do męskiego klubu w Londynie. Nie pracuję, ale nie jestem leniwa. Nadal się uczę chodź wolałabym pograć w fife. - opowiedziałam coś o sobie zgrubsza.
- ojj synek , anioł nie kobitka. Widzisz Lizka ty powinnaś się od niej uczyć. - wzrócił się do żony.
- jeszcze jedno słowo, a będziesz spać w budzie. - powiedziła groźnie Liz
- już już lisek , bez nerwów bo zmarszczki będziesz mieć. A teraz chodźmy na boisko obok i pogramy trochę.- zaproponował Robert
- co wy na to żebyśmy zagrali kobiety na facetów - zaproponowałam
- nie macie szans - powiedział pewny siebie Luke, dostał całusa i ruszyliśmy w stronę boiska.
Mecz ciągnął się już drugą godzine. Liz jest dobrą piłkarką , aż dziwne że nigdy nie grała. Ostatecznie to my wygraliśmy , na co chłopcy się oburzyli.
- daliśmy wam foryy to wszystko dlatego - tłumaczył Luke razem z ojcem
- tak tak kochnie , już późno. My już będziemy się zbierać.
- słyszałaś Lizka ! Oni już idą. Szybko banana i gumkę przynoś - rozkazał żonie , a nam kazał usiąść. Do pokoju weszła Liz i popatrzała na nas z troską.
- dobra prosto i na temat. Gdyż , iż , ponieważ nie chce być teraz dziadziusiem to muszę wam dać dobrą lekcje. Góziec banan i gumka - żona mu to podała , a on próbował nałożyć gumkę na owoc.
- Kuźwa lisie gumka pękła , za dużego mam tego banana - krzyknął przerażony. Już nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Razem z moim chłopakiem już zwijaliśmy się na podłodze.
- spokojnie, napewno Luke nie ma aż takiego banana w spodniach i gumka nie pęknie prosze być spokojnym - wzróciłam się do jego rodziców
- ej kochanie obraziłaś mojego kolegę - powiedział obrażony Luke
- skarbie pogadamy o tym kiedy indziej , a teraz musimy się zbierać. Bardzo się cieszę że państwa poznałam - przytuliłam ich i pożegnałam. Luke również został wycałowany.
- tylko jej pilnuj synu bo drugiej takiej nie znajdziesz- zaśmiałam się na słowa Roberta i w mgnieniu oka już wyjeżdżaliśmy spod willi.
- i co było aż tak źle - spytał rozbawiony.
- nie kochanie , oni są wspaniali. - nie mogłam nic więcej powiedzieć bo zaczęłam ziewać.
- prześpij się skarbie , obudzę cię jak zajedziemy - pocałował mnie w czoło , a ja odrazu odleciałam do krainy snów.Ludzie !! Prawie 1000 słów , ale się rozpisałam. Jak wam się podoba ?
Dziękuje za ponad 104 tys wyświetleń ❤jesteście wspaniali.
CZYTASZ
Football Adventure //L.H// (ZAKOŃCZONE )
أدب الهواةNazywam się Karina. Pochodzę z bogatej rodziny w Barcelonie. Mam 17 lat. Gram w klubie FCB girls. Wszystko świetnie się układa dopóki nie musze się wyprowadzić. Nowa szkoła, nowi ludzie i jeden dupek, Luke Hemmings. Co wydarzy się między Lukiem a K...