Rozdział 14

3.7K 194 29
                                    

Reszta dnia minęła spokojnie. Ron cały czas posyłał dziewczynie mordercze spojrzenia. Hermiona próbowała to ignorować, ale bolało ją zachowanie przyjaciela. Szła właśnie na kolację z Draco i Blaisem. Gdy przeszła przez próg spojrzała na stół Gryffindoru. Każdy na nią patrzył i nie były to miłe wspomnienia. Draco chwycił ją za ramie i pociągnął w stronę jego stołu.

- Usiądź z nami.

Przy stole już siedziała reszta znajomych. Wszyscy uśmiechnęli się do niej i zachęcili do zjedzenia z nimi kolacji. To była dobra decyzja. Śmiali się i żartowali, nie tylko w swojej małej grupce. Każdy ślizgon naokoło nich się śmiał. To był najlepszy dzień w szkole.

- Czemu Rudy wychodzi z sali?- Diabeł szturchną Smoka.

- Nie wiem i mnie to nie obchodzi.

*tymczasem przy stole Gryffindoru*

- Zobaczcie, jak fajnie się bawi- powiedział Ron z sarkazmem.

- Ron uspokój się. To przez Ciebie tam siedzi- odpowiedziała mu siostra.

- Moja wina? To ona zachowuje się jak jakaś arystokratka- prychnął.

- Wcale nie wiesz, przez co przeszła- powiedziała zdenerwowana dziewczyna.

- Harry co powiesz na to, że twoja przyjaciółka jest córka osoby, która zabiła Ci rodziców i wielokrotnie próbowała Cię zabić?- mówiąc to patrzył Ginny w oczy.

- To nie jej wina, nie wiedziała o tym. Rodziców się nie wybiera.- Ron spojrzał na przyjaciela z niedowierzaniem.- Ron Hermiona to nadal Hermiona, zmieniło się tylko jej nazwisko. Powinniśmy z nią porozmawiać.

- Nie wierzę. Ty też?- Ron wstał od stołu i wyszedł z sali.

- Ginny mogę dzisiaj przyjść do waszego dormitorium i porozmawiać z nią?

- Jasne Harry pójdziesz ze mną- uśmiechnęła się.

Po kolacji Ginny i Harry ruszyli do dormitorium Prefektów naczelnych.
Szli powoli w ciszy, nie mieli sobie nic do powiedzenia. To, co stało się podczas wojny, było dla obojga szokiem i chwilą słabości. Ten pocałunek wyrażał ich tęsknotę, a nie jakieś głębsze uczucia. Byli dla siebie ważni, ale to nie była miłość.

Gdy doszli do obrazu Ginny wypowiedziała hasło i weszli do środka. Na kanapie leżała Hermiona jej głowa spoczywała na kolanach Draco, a nogi na kolanach Blaisa. Chłopcy spojrzeli na przybysza zdziwieni.

- Chciał pogadać z Mioną. Spoko nie krzyczeć. Chciał ją przeprosić za Rona.- Blaise uśmiechnął się i wrócił do czytania, ale Draco nie był przekonany, co wybraniec od razu zauważył.

- Malfoy Miona dużo dla mnie znaczy. Jest dla mnie jak młodsza siostra i kocham ją. Chce dla niej jak najlepiej tak jak ty.

- Ten twój rudy przyjaciel nie rozumie, przez co ona przeszła. To nie było tak, że zmieniła nazwisko i od razu było okay. Uciekła z domu do tej nory. Ja ją znalazłem, pomogłem jej się przyzwyczaić, pomogłem jej zaakceptować ojca. Ja przy niej byłem.

- Ja też bym był, gdybym móg... Co powiedziałeś?- Harry spojrzał na Dracon'a.

- Co?

- Zaakceptować ojca? On żyje!?- Harry podniósł głos, co obudziło dziewczynę.

- Harry? Co ty tutaj robisz?

- Voldemort żyje?- tym razem zapytał dziewczyny, bo wiedział, że ona to nie okłamie.

- Nie, żyje Tom Riddle. Jest normalnym człowiekiem- powiedziała zaspana. Harry nie wiedział co powiedzieć. Ufał jej i był pewien, że gdyby coś im zagrażało powiedziałaby mu.

- Chciałem Cię przeprosić za Rona. Nie powinien się tak zachowywać.

- Nic się nie stało, to nie twoja wina Harry.- Chłopak podszedł do niej i ją przytulił. Brakowało mu tej drobnej dziewczyny.

Riddle?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz