Reszta wakacji minęła im spokojnie. Hermiona z pomocą Draco i reszty przyzwyczaiła się do tego, kim jest. Przez resztę wakacji spędzała dużo czasu z nowymi znajomymi. Dziś też miała spędzić z nimi dzień. Całą paczką udali się na ulicę pokątną, żeby zrobić zakupy do szkoły. Przeteleportowali się i wylądowali przed bankiem Gringotta.
- Czas wziąć troszkę kasy.- Reszta zgodziła się ze stwierdzeniem.
Wszyscy razem weszli do banku i podeszli do największego z biurek.
- Nazwiska- odezwał się stary goblin.
- Draco Malfoy
- Pansy Parkinson
- Blaise Zabini
- Astoria Greengrass
- Theodor Nott
- Hermiona... Riddle.- Goblin spokojnie zapisywał nazwiska, ale gdy doszło do Hermiony, każdy na nią spojrzał. Każdy, bez wyjątku. Hermiona spuściła wzrok. Wtedy odezwał się Draco.
- Czy możemy już przejść do naszych skrytek?- Goblin spojrzał na Draco z grymasem.
- Oczywiście panie Malfoy.- Koło nich pojawił się inny goblin. Ukłonił się lekko i poprowadził ich do wagonu.
Po kolei podjeżdżali do skrytek. Każda była pełna, najwięcej pieniędzy miała skrytka Dracon'a. Przynajmniej do czasu kiedy otworzyli skrytkę panny Riddle. Hermiona oniemiał, gdy ujrzała ile pieniędzy, znajduje się w tym małym pomieszczeniu. Po chwili ogarnęła swoje myśli i weszła przez lekko uchylone drzwi. Wzięła pieniądze potrzebne jej na zakupy, ale także trochę pieniędzy na opady do miasteczka w czasie szkoły.Wszyscy razem opuścili bank i udali się po książki. W tym roku Hermiona potrzebowała książek do numerologii, historii magii, zielarstwa, eliksirów, Obrony przed czarną magią, transmutacji i Opieki nad magicznym stworzeniami. Było ich sporo i były bardzo ciężkie. Nagle stos ksiąg zaczął się trząść i Hermiona spodziewała się, że lada moment wszystkie runą na ziemię, a ona z nimi. Jednak nie stało się tak za sprawą zimnych dłoni, które potrzymały książki i rękę dziewczyny.
Hermiona obróciła się lekko, aby podziękować wybawcy. Jakie było jej zdziwienie, gdy owym pomocnikiem okazał się Draco. Wcześniej miała zamiar podziękować nieznajomemu, ale teraz tylko patrzyła w jego srebrne jak stal oczy. Nie mogła się od nich oderwać. Draco czuł to samo. Patrzył w oczy jednej z najpiękniejszych dziewczyn, jakie kiedykolwiek spotkał. Zaprzeczał sam sobie, ale w głębi serca mała iskierka, która powstała na trzecim roku przemieniła się w lekki płomyk. Ich cichą chwilę przerwało nawoływanie z drugiego końca sklepu. Oboje jak jeden mąż spojrzeli na czarnoskórego chłopaka. Uśmiechał się do nich znacząco, co oboje zignorowali i kontynuowali zakupy.
Wrócili do domu na kolację. Hermiona nie była zadowolona z tego, że przygotowały ją skrzaty domowe, ale wiedziała, że one same wybrały taki los. W Hogwarcie skrzaty są szczęśliwe, a ona postara się, aby tu też były szczęśliwe.
Kufer dziewczyny był prawie pełny. Spakowała wszystkie potrzebne rzeczy, jeszcze nigdy jej kufer nie był tak pełny, ale w tym roku uczniowie powtarzający rok nie muszą nosić szat, więc Hermiona musiała spakować sporo ciuchów. Jutro miała stawić się o jedenastej w pociągu i pojechać a swój ostatni rok w szkole magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Nie mogła się doczekać, aż ukończy szkołę i będzie członkiem społeczeństwa, założy rodzinę i będzie szczęśliwa, ale z drugiej strony nie chciała kończyć szkoły. Chciała w niej zostać, być uczniem, którego największym zmartwieniem jest test z historii magii i dwie godziny eliksirów.
CZYTASZ
Riddle?
Fanfiction- Draco? - Hmm? - Co byś najbardziej chciał dostać na gwiazdkę?- Draco spojrzał na dziewczynę. Odpowiedź była jasna, ale jakby to wyglądało, gdyby jej powiedział. - Wszystko, co jest mi potrzebne już mam, a to, co chce, jest nieosiągalne- mówił wsta...