Rozdział 17

3.8K 161 20
                                    

Dzień wyjazdu. Wszystkie prezenty zostały już wysłane pod choinki do domów, a uczniowie ustawiali się, aby wejść do powozów. Grupka ślizgonów stała zaraz koło środka transportu czekając na znajomych.

- No wreszcie- powiedział Draco, gdy pojawiły się dziewczyny wraz z Harrym.- Ile można czekać?

- Jak kochasz, to poczekasz- powiedziała Ginny. Zwracała się do Draco, ale cały czas patrzyła na Blaisa. Nikt już nic nie odpowiedział, razem weszli na przyczepkę, która po chwili ruszyła.

Hermiona patrzyła na oddalający się zamek. Miała mieszane uczucia, cieszyła się, że zobaczy rodzinę i nie będzie musiała się martwić ile cali ma jej wypracowanie, ale też martwiła się tym, że za mniej niż 6 miesięcy opuści ten budynek na zawsze i ruszy w świat jako dorosła osoba.

W pociągu jak zwykle każdy śmiał się z żartów Blaisa, udawał, że włosy rudej się palą, albo jadł słodycze kupione przez wybrańca. Oprócz pewnej dwójki. Draco przez całą drogę wpatrywał się w brunetkę. Nigdy wcześniej nie zakochał się w żadnej dziewczynie, a ta tutaj wywoływała u niego coś wspaniałego. Dla niej chciał się zmienić, chciał być lepszy, chciał, żeby go pokochała.

Hermiona w krajobrazie znalazła spokój. Było to jej azylem na czas podróży. W głowie widziała obraz siebie z dwójką małych dzieci siedzących na łące. Chłopiec z włosami jak ciemna czekolada i oczami niebieskimi jak najczystsze niebo, a dziewczynka ze śnieżnymi włosami i oczkami o dwóch kolorach. Jedno było zielone, a drugie niebieskie. Wyglądało jakby lato, biło się w niej z zimą.

Obraz też był tak piękny i niesamowity, że dziewczyna chciała więcej.

Po chwili na łąkę przyszła czwarta osoba. Hermiona dobrze wiedziała, kim jest. Był to mężczyzna, który dał jej te dwa skarby. Kochała go, całego. Jego wady i zalety. Wszystkie plusy i minusy. Dla niej był idealny, życie z nim było idealne. Mężczyzna podszedł do kobiety i przytulił jej plecy. Było jej tak dobrze. Wpatrywała się w dzieci grające w piłkę. Zamknęła na chwilę oczy, wsłuchując się w śmiech swoich pociech. Nagle zrobiło się cicho. Nie słychać było ani śmiechu, ani ptaków, ani nawet szumu wiatru. Kobieta otworzyła oczy, przed sobą ujrzała spalone drzewa i ziemię czarną jak smoła. Obróciła się w stronę mężczyzny, ale to tam nie było. W miejscu, w którym przed chwilą był, pojawiała się ciemna postać. Hermiona nie widziała jej twarzy, ale czuła strach. Próbowała się wyrwać z objęć potwora.

- Hermiona, Hermiona...

Hermiona otworzyła oczy i spojrzała na blondyna stojącego nad nią.

- Już jesteśmy, wstawaj- chłopak chwycił swoją torbę i torbę dziewczyny, wychodząc z przedziału.- No chodź.- Hermiona wstała i wyszła za Dracon'em.Przed oczami nadal miała ten sen. Był taki prawdziwy.

Riddle?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz