jeden

1.7K 137 74
                                    


     Kolejny dzień, kiedy nie mogę spać, ponieważ na dworze jest tak gorąco, że cały mój pokój również się nagrzewa. Czuję jak moje ciało się klei od potu. Przewracam się co chwilę, ale nie mogę zasnąć. Wychodzę więc z łóżka najciszej jak potrafię, żeby nie obudzić śpiącego chłopaka, a następnie idę do łazienki.

Po szybkim prysznicu czuję ulgę, ale nadal staram się unikać pomieszczeń mocno nagrzanych. Na całe szczęście w kuchni o tej porze panuje cień, więc mogę w spokoju zrobić sobie kawę. Zastanawiam się czy czekać na bruneta z śniadaniem, czy zjeść sama. Właściwie nie jestem aż tak głodna, ale nie wiem ile on będzie spał. Słońce nigdy jakoś szczególnie mu nie przeszkadzało, więc całkiem możliwe, że obudzi się nawet za trzy godziny. Niemniej nie mam ochoty na samotne jedzenie, więc biorę z salonu książkę i zaczynam czytać.

     Po jakiejś godzinie na dół schodzi brunet. Zawsze miałam słabość do chłopaków w dresach i nigdy nie mogę się napatrzeć. Kiedy jest taki zaspany wygląda słodko, więc nie mogę się oprzeć i podchodzę do niego, żeby złożyć na jego ustach pocałunek.

-Czemu tak szybko wstałaś? - zapytał, gdy się odsunęłam.

-Pokój jest tak nagrzany, że nie mogę spać.

-Chyba będziemy musieli się przenieść, bo jeszcze kilka takich dni i mi padniesz z przemęczenia - zaśmiał się cicho.

-Nie wiem gdzie. Dobrze wiesz, że jedyny wolny pokój, to ten, gdzie jest pełno starych urządzeń i innych rzeczy. Trzeba by to posprzątać, a wiesz, że jestem leniwa. Poza tym kocham swój pokój. Jakoś dam radę - uśmiechnęłam się - Chodźmy coś zjeść - pociagnęłam go za rękę i ruszyłam w stronę kuchni.

-Pisałaś do Luke'a? - zapytał, gdy zaczęłam wyciągać wszystkie potrzebne produnkty z lodówki.

-Tak, ale pamiętaj, że jak u nas jest jedenasta, to u niego pierwsza w nocy. Pewnie śpi.

-Kto wie co on tam robi - zaśmiał się, a ja walnęłam go w ramię.

-Luke pojechał tam zwiedzać, a nie wyrywać Włoszki. Poza tym słyszałam, że one mają straszne charaktery - pokiwałam głową z niesmakiem.

-Wątpię, żeby Hemmings chciał się z jakąś związać na stałe, więc jeśli wyrywa, to patrzy tylko i wyłącznie na wygląd - odpowiedział mi i zaczął robić kanapki.

-Cóż, jeśli chodzi o dziewczyny, to nie bardzo wiem jak wyglądają, ale do Włochów zawsze miałam słabość i kiedyś marzyłam, żeby mieć chłopaka Włocha.

-Ej, bo będę zazdrosny.

-Oj tam. Wiesz, że cię kocham, ale do Włoch chciałabym kiedyś polecieć.

-A Luke czasem ci tego nie proponował?

-Tak, ale nie chciałam psuć mu wakacji. To miał być rodzinny wyjazd.

-Ty jesteś ich rodziną.

-Ale nie taką z krwi i kości.


     Praktycznie cały dzień przesiedziałam z chłopakiem w domu. Raz tylko wyszliśmy po lody, ale nie chodziliśmy po mieście, tylko kupiliśmy i od razu wróciliśmy do domu. Brunet chciał iść na plażę, bo pogoda była piękna, jednak nie miałam na to ochoty. Obiecałam, że pójdziemy następnego dnia i zmusiłam go do oglądania ze mną serialu. Właściwie to obu nam się on podobał, jednak nie będę ukrywać, że mi bardziej. Byłam miłośniczką seriali i mogłabym je oglądać na okrągło.

     Wieczorem, gdy leżeliśmy w łóżku, dostałam smsa od Luke'a. Dopiero się obudził, ale chciał z nami porozmawiać przez kamerkę. Ucieszyłam się, bo mimo iż nie było go dopiero tydzień, ja już tęskniłam.

-Cześć, Luke! - krzyknęłam, gdy już się połączyliśmy.

-Cześć, Abby. Cześć, Matt - chłopak skinął mu głową.

-Co robicie? - zapytał mój przyjeciel.

-My to co zwykle. Abby zmusza mnie do oglądania z nią seriali - powiedział brunet, a Luke się zaśmiał.

-Ale za to jutro pójdziemy na plażę! - oznajmiłam - Ale to ty mów co robisz! Jak tam jest?

-Wspaniale! Żałuj, że nie poleciałaś z nami. Z tobą byłoby fajniej. Tęsknię.

-Ja za toba też, Luke. Ale jeszcze tydzień. Wykorzystaj go najlepiej jak się da i wracaj do nas.

-Jak tam Włoszki? - zapytał mój chłopak. Wiedziałam, że to zrobi.

-Niezłe niezłe, ale lepszych od naszej Abby nie ma.

-Nie wątpię - odparł Matt i pocałował mnie w policzek.

-Jesteście głupi.

-Kochasz nas.

Na chwilę nastapiła cisza. Patrzyłam na twarz Luke'a, który teraz robił coś w laptopie.

-Zrobiłem wam zdjęcie i ustawię sobie na tapetę - zaśmiał się i rzeczywiście to zrobił - Teraz jak będę tęsknić, to spojrzę na nią i w najgorszym wypadku będę przytulać laptopa.

-Luuuuke! - usłyszeliśmy głos. O wiele cichszy niż ten blondyna, mimo iż ta osoba krzyczała.

-Już idę, mamo! - odkrzyknął jej chłopak i zwrocił się do nas: - Muszę już iść. Jedziemy dalej zwiedzać.

-Okej, baw się dobrze. Kocham cię.

-Ja ciebie też, Abby - pokiwałam mu jeszcze i się rozłączył.

Położyłam głowę na klatkę piersiową Matta i zaczęłam rozmyślać. Naprawdę tęskniłam za Lukiem. Niby nie było go tylko tydzień, a ja czułam się jakby conajmniej kilka miesięcy. Chciałam, żeby już do mnie wrócił i żebyśmy razem spędzali te wakacje. Przyjaźnimy się od dziecka i nie wyobrażałam sobie, żebym miała go kiedykolwiek stracić. Może to głupie, ale obawiałam się, że może nie wrócić z tych Włoch. Niby wiedziałam, że prawie wszystko tu zostawili i na pewno wrócą, ale jednak była gdzieś ta myśl, że może jednak nie. Na Caluma też czekałam i nie wrócił.

-Ashton napisał i pyta czy idziemy zagrać w kosza na boisko - moje przemyślenia przerwał Matt.

-Jasne, możemy iść.

Wieczorami już słońce zachodzi i to jest moja ulubiona pora dnia. Nie jest ani za zimno, ani za ciepło. Słońce nie świeci ci po oczach, więc możesz spokojnie zagrać w kosza na boisku. Jest idealnie. Cieszyłam się, że Ashton napisał i zaproponował grę, bo szczerze powiedziawszy, po tym całym dniu siedzenia w domu miałam ochotę gdzieś wyjść. Irwin zebrał grupkę, więc gdy przyszliśmy z Mattem większość już była. Przebrałam tylko buty na bardziej wygodne i byłam gotowa. Oczywiście mi też pozwalali zawsze grać, bo potrafiłam. Może nie tak dobrze jak oni, ale jednak.

     Graliśmy w najlepsze, gdy nagle zadzwonił telefon Ashtona. Powiedział, że to pilne i musi odebrać, więc poprosił, żebyśmy na chwilę przerwali grę. Zgodziliśmy się, więc pobiegł odebrać.

-Cześć! To wspaniale... już się nie mogę doczekać... tak... jasne, zaraz będę... właściwie to nie, ale nieważne... będę za 15 minut - nie wiedzieliśmy z kim rozmawia i co w tej rozmowie było takiego pilnego, ale on był cały rozpromieniony. Oznajmił, że niestety musi już iść, więc będziemy musieli sobie jakoś poradzić bez niego. Pożegnaliśmy się z nim i wróciliśmy do gry, ale mnie nadal ta rozmowa ciekawiła.


😊😊😊


na górze macie zdjęcie abby i matta - nasza zakochana parka!

jeśli chodzi o te pierwsze rozdziały, to trochę słabo mi wyszły, bo więcej motywacji miałam trochę później, więc najpierw się trochę pomęczycie.

miłego dnia x

wróć // calum hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz