Gdy się obudziłam, od razu zauważyłam co się zmieniło. Mianowicie w moim łóżku nie było Matta, a Luke. Najpierw się ucieszyłam, bo ten idiota wreszcie wrócił, ale kiedy poczułam zimno na ręce, na której miał głowę, całe szczęście wyparowało.
-Luke! - krzyknęłam wściekła, bo nienawidziłam, gdy to robił i nie obchodziło mnie, czy świadomie, czy też nie.
-Co się stało? - podniósł się zestresowany, a ja pokazałam mu swoją rękę.
-Znowu się ślinisz! To jest ohydne! - chłopak jednak tylko zaczął się śmiać, co wkurzyło mnie jeszcze bardziej.
-Przecież nie mogę tego kontrolować, gdy śpię - wzruszył ramionami.
-Świetnie, w takim razie już nigdy więcej nie będzie spał w tym samym łóżku co ja - zaplotłam ręce na klatce piersiowej i udawałam obrażoną. Co prawda wkurzył mnie, bo naprawdę nienawidziałam budzić się z oślinioną ręką, ale rozumiałam też, że nie robił tego specjalnie. Możliwe, że zrobiłam mu taką scenkę w pierwszy dzień tylko dlatego, że za tym tęskniłam. Z Mattem praktycznie się nie kłócę, a takie sprzeczki o byle co, to specjalność moja i Luke'a.
-Tęskniłem za tymi twoimi dziwnymi humorkami - zaśmiał się - Masz okres?
-Teraz akurat nie. Potrafię mieć takie humorki nawet bez niego - wytknęłam mu język i wyszłam z łóżka, żeby iść się ubrać do łazienki.
Matt przyjechał około godziny trzynastej, bo musiał pomóc jeszcze rodzicielce w zakupach, a gdy już nas zaszczycił swoją obecnością, postanowiliśmy pójść do restauracji coś zjeść. Nikomu z nas nie chciało się robić obiadu, więc to było jedyne wyjście. Co prawda na początku mieliśmy dość ambitne plany, żeby iść do naprawdę ładnej restauracji i zjeść pożywny posiłek, ale skończyliśmy w Mc Donaldzie. Tak się najadłam, że moją obawą było to, że jak wrócę do domu i matka mnie jakimś cudem zobaczy, to pomyśli, że jestem w ciąży. Ona lubi oskarżać mnie o takie rzeczy, więc wcale bym się nie zdziwiła. Jednak rzadko ją widywałam. Musiałam mieć wielkiego pecha, że akurat byłam na dole, gdy ona wracała z pracy. Nie musiałam nawet z nią nawet rozmawiać, jeśli chodzi o pieniądze. Zawsze zostawia mi na blacie, więc nie muszę ją prosić. Cieszę się, że przynajmniej w tej kwestii nie robi mi problemów, bo nie wiem co bym zrobiła, gdyby nagle coś jej odwaliło i postanowiłaby mi nic nie dawać. Byłoby to bardzo śmieszne, gdyż ja robię zakupy spożywcze, dlatego gdyby nie dawała mi pieniędzy sama nie miałaby co jeść. Na szczęście nie mam z tym problemu, więc bardzo się cieszę.
Po wyjściu z Mc Donalda nie miałam na nic siły, a już na pewno nie chciało mi się chodzić, ale Matt i Luke uparli się, że chcą na spacer. Nie miałam wyjścia i musiałam z nimi iść. Liczyłam, że wybiorą jakiś ładny park, jednak oni ruszyli w stronę naszej dawnej szkoły. Powiedzieli, że chcą zobaczyć czy ktoś nie gra w koszykówkę. Pewnie zamierzali się dołączyć, mimo iż na dworze było tak gorąco, że nie dało się wytrzymać.
Nie spodziewałam się spotkać Caluma, dlatego bardzo się zdziwiłam, gdy go zobaczyłam. Nie byłam pewna, czy mój chłopak i przyjaciel też go zauważyli, bo całkiem możliwe, iż tylko ja mam tak wyczulony na niego wzrok. Był dość daleko, a oni cały czas rozmawiali o jakimś meczu, więc nie zwracali uwagi na osoby, które się tutaj kręciły. Ja byłam jednak przekonana, że to mój były, a cały czas trzymałam rękę Matta, więc zaczęłam się obawiać. Co prawda mógł się już domyślić, bo widział nas na lotnisku lub mógł mu to w końcu powiedzieć Ashton, więc sama nie rozumiałam dlaczego tak się tym zamartwiam.
Kiedy okazało się, że wrócił byłam wniebowzięta i raczej cieszyłam się z tego, że go zobaczę. Jednak nie myślałam o nim tyle, ile sądziłam, że będę myśleć. Może jednak trochę dorosłam, a nasz związek był po prostu szczeniacką miłością? A może chodziło o to, że nie chciałam, aby zepsuł to, co zdążyłam sobie poukładać. W końcu się po nim pozbierałam i zaczęłam żyć na nowo, z Mattem u boku, a jego ponowne pojawienie się w moim życiu mogłoby wszystko zepsuć. Nie chciałam znowu przez niego cierpieć.