Następnego dnia znowu obudziłam się szybciej niż Matt, ale tym razem było mi to na rękę. Chciałam ponownie zrobić nam śniadanie, ale tym razem coś lepszego. Wiedziałam, że jest zazdrosny o Caluma, dlatego chciałam mu pokazać, że naprawdę mi na nim zależy. Czy gotowanie dla niego było odpowiednie? Według mnie tak, ponieważ uważam, że takie małe gesty też się liczą. Poza tym brunet doskonale zdawał sobie sprawę, że nienawidzę gotować, ani nie potrafię. Przepisu w internecie szukałam jak zasnął poprzedniej nocy, bo nie chciałam, żeby znał moje zamiary. Miałam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, dlatego z optymizmem przystąpiłam do działania.
Niestety pół godziny później, stałam przy kuchence, a na patelni fajczyło się nasze śniadanie. Sama nie wiedziałam dokładnie co robiłam, bo zdałam się tylko i wyłącznie na przepis. Tam nie napisali, że muszę przy tym stać przez cały czas, więc odeszłam, żeby tylko wlać sobie soku. Naprawdę na chwilę. Jednak mi w kuchni nic nie wychodziło, więc nawet tak proste - a przynajmniej wydawało mi się, że proste - danie zepsułam. Zaczęłam przeklinać pod nosem. Byłam na siebie wściekła. Tak chciałam zrobić dla niego coś miłego, a jak zwykle nie wyszło. I co teraz zrobię? Kanapkę z pomidorem?
-Jestem beznadziejna - mruknęłam pod nosem i rzuciłam rękawice kuchenne na blat.
-Jesteś wspaniała - usłyszałam za sobą głos i poczułam czyjeś ręce na swojej talii, przez co się przestraszyłam. Tak właściwie był to tylko Matt, ale byłam zbyt skupiona na zepsutym daniu i wyzywaniu, że nie usłyszałam, iż wszedł.
-Wcale nie. Chciałam ugotować ci coś fajnego, a jak zwykle zepsułam - powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę.
-Nieważne. Doceniam twoje starania - uśmiechnął się szeroko - Może zamówimy pizzę?
Nic nie odpowiedziałam, tylko z uśmiechem go pocałowałam. Cieszyłam się, że jest wyrozumiały dla mojej nieudolności w kuchni i nie wymaga ode mnie, żebym gotowała niewiadomo jakie dania. Wystarczają nam zwykłe posiłki, gdy to ja robię śniadanie, a gdy robi Matt, jemy coś lepszego. Właściwie jest dość fajna równowaga, co nie zmienia faktu, iż chciałabym wreszcie zrobić coś, co dałoby się zjeść i nie byłaby to kanapka.
-Musisz dzisiaj iść się z nim spotkać? - usłyszałam pytanie Matta, zanim jeszcze połączyłam się z pizzerią.
-Tak. Im szybciej, tym lepiej - puściłam mu oczko, więc się uśmiechnął.
Siedziałam w kawiarni i czekałam na Caluma. Poprosiłam go, aby się ze mną spotkał. Był trochę zdziwiony, że tak szybko, ale oczywiście się zgodził. Chciałam mu przekazać, że z Mattem będę tak czy siak, a mu mogę zaoferować tylko przyjaźń. Wolałabym, żeby się na to zgodził, jednak zdawałam sobie sprawę, że może tak szybko nie odpuścić. Nie chciałam z nim całkowicie tracić kontaktu, ale jeśli będzie zbyt nachalny, to nie zawachałabym się zerwać ten kontakt w tym miejscu. Po poprzednim dniu musiałam być przygotowana na wszystko, bo nie wiadomo co może mu odwalić.
Moje rozmyślenia przerwał dźwięk dzwoneczka, więc odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam Hooda. Przywitał się ze mną krótkim "cześć" i usiadł naprzeciwko. Nie wiedziałam od czego mam zacząć, więc siedziałam cicho i w zdenerowaniu popijałam kawę. Próbowałam sobie w głowie jakoś ułożyć plan, w jakim miałoby to spotkanie przebiec, ale chyba było za późno. Kiedy podniosłam wzrok na bruneta spostrzegłam, że cały czas na mnie patrzy. Widział, że za szybko nie zacznę rozmowy, więc sam to zrobił.
-Jeśli chodzi o wczoraj... naprawdę cię za to przepraszam. Zachowałem się bardzo głupio i jest mi za to wstyd.
-Nie ma sprawy - odparłam i dopiłam kawę. Nie mogłam patrzeć mu prostu w oczy, więc cały czas rozglądałam się po kawiarni. - Pewnie czekasz, aż powiem po co cię tu ściągnęłam. Więc może zacznę - odchrząknęłam - Nie chcę, abyśmy przestali całkowicie rozmawiać, ale też nie chcę, żebyś wtrącał się w mój związek z Mattem. Nadal mi na tobie w jakiś sposób zależy, dlatego chciałabym, abyśmy zostali przyjaciółmi. Wiem, że na początku może być ciężko, ale jeśli się postaramy, oboje, to może wyjść nam to na dobre.