Zaraz po obudzeniu zeszłam na dół, bo Matta w pokoju już nie było. Wierzyłam, że ma lepszy humor niż poprzedniego dnia, ale nadal miałam jakieś wątpliwości, więc wolałam od razu się przekonać. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz tak szybko wychodziłam z łóżka po przebudzeniu.
Spotkałam chłopaka w kuchni. Robił śniadanie, tak jak zwykle. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców. Lekko się wzdrygnął, ale pozwolił mi nadal się przytulać, więc stałam tak przez jakiś czas. Miałam nadzieję, że nawet jeśli obudził się z takim samym humorem jak poprzedniego dnia, to teraz mu go poprawiłam, ale kiedy się od niego odsunęłam, wcale na to nie wyglądało.
-Dzień dobry - powiedziałam i stanęłam zaraz przy jego boku, więc miałam dobry widok na jego twarz.
-Dzień dobry - odpowiedział i cmoknął mnie szybko w usta. To było tyle. Nie okazywał mi zbytniej uwagi. Przeraziłam się nie na żarty.
-Co robisz?
-Tosty. Usiądź, za chwilę będą - uśmiechnął się, ale to znowu był sztuczny uśmiech. Zrobiłam to, co mi kazał, ale już więcej się nie odezwałam. Zaczęłam myśleć co takiego działo się po naszej randce, po której był przecież taki szczęśliwy. Zresztą tak samo jak ja. Nie było mowy, żeby rozmawiał z Calumem, ale i tak pierwszą moją myślą było, że dowiedział się o wszystkim. Tylko czy byłby taki spokojny? Gdy ja się dowiedziałam, wpadłam w szał i nie chciałam Hooda znać. Myślę, że on postąpiłby tak samo, więc naprawdę nie wiedziałam o co może mu chodzić.
Postanowiłam jednak, że po śniadaniu napiszę do Caluma i poproszę o spotkanie. To zaszło za daleko. On nadal uważał, że ja nie mam żadnych wyrzutów sumienia i że nadal będę ciągnęła to, co zaczęliśmy. Co prawda za drugim razem się nie opierałam, ale to było tylko cmoknięcie. Mogłam mu zwrócić uwagę, owszem, ale wolałam to przemilczeć. Teraz jednak chciałam to zakończyć. Zachowanie Matta wystraszyło mnie tak bardzo, że już nie miałam wątpliwości.
Znalazłam się z Calumem na plaży. Ponownie nie chciałam tam jechać, ale on się uparł. Byłam bardzo zestresowana. Po pierwsze, właśnie miałam powiedzieć Hoodowi, że to koniec. Sama nie wiedziałam czego koniec, ale czegoś na pewno. Po drugie, Matt był w domu i był na mnie zły, chociaż nie wiedziałam dlaczego. Po trzecie, bałam się, że Hood się wścieknie i powie wszystko mojemu chłopakowi, a tego nie chciałam.
-Musze ci coś powiedzieć – powiedziałam, a brunet się do mnie przybliżył.
-Mów, słucham cię – złapał mnie za rękę i mimo, że czułam się trochę nieswojo, to nie strzepnęłam jej.
-Długo się w sobie zbierałam, ale podjęłam decyzję - zaczęłam, a chłopak chyba wyczuł, że to nie będzie nic, co chciałby usłyszeć.
-Jaką decyzję? - chciał mnie pośpieszyć.
-To co robię jest złe. Nie mogę tak postępować. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek zrobię to, co ty. Nie chciałam zdradzać Matta i nie wiem czemu to zrobiłam. Chyba nadal coś do ciebie czułam, a przynajmniej sądziłam, że czuję. Po prostu nie potrafiłam cię odepchnąć, ale zdecydowanie nie mogę się tak zachowywać. To jest nie fair i wiem jak bardzo mogę skrzywdzić Matta. Przechodziłam przez to. Wiem, że postapiłam źle i żadna chwila słabości nie będzie tutaj usprawiedliwieniem. Niemniej mam nadzieję, że nie będę musiała się tłumaczyć.
-Nie chcesz mu nic o tym powiedzieć? - Hood puścił moją rękę. Wiedziałam, że nie przyjmie tego zbyt dobrze, ale czego oczekiwałam? Że uśmiechnie się i powie, że też tego żałuje? Że nie powie niczego Mattowi? Że mogę sobie krzywdzić innych, a on będzie siedział cicho?
-Na tę chwilę nie, ale wiem, że będę się czuła z tym źle. Już teraz tak się czuję, jednak nie jestem gotowa. Kiedyś mu powiem, ale jeszcze nie teraz.
-Sądziłem, że uda mi się ciebie odzyskać. Miałem nadzieję, że to co nas łączyło, to była prawdziwa miłość. Ja kochałem, kocham i będę cię kochał. Szkoda, że ty nie - uśmiechnął się, ale był to uśmiech przepełniony smutkiem. Było mi go tak strasznie żal, ale nie mogłam się oszukiwać. Nie wiem co czułam do Caluma, bo coś czułam na pewno, ale nie była to miłość taka, jaką czuję do Matta.
Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Wiedziałam, że już i tak dość nabroiłam. Calum najwyraźniej też uznał naszą rozmowę za skończoną, bo odwrócił się i zaczął iść w stronę samochodu.