dziewiętnaście

907 90 9
                                    


     Podejrzewałam, że Calum może wybrać na miejsce spotkania plażę, na którą jeździmy od jakiegoś czasu, ale jednak wolałam spotkać się gdzieś indziej. Tym razem nie chciałam robić nic niestosownego, więc nie musiało to być miejsce bez świadków. Tym bardziej nie chciałam tam jechać, gdyż to miejsce już nie kojarzyło mi się ze świetnie spędzonym czasem, a z miejscem zdrady. Tak po prostu.

Nie udało mi się jednak przekonać Hooda, żebyśmy pojechali gdzie indziej. Uparł się, że ma to być plaża i koniec, a ja nie miałam zbyt wiele do gadania, bo jechaliśmy jego samochodem. Przez całą drogę słuchaliśmy muzyki i się nie odzywaliśmy. Mi to pasowało, bo mogłam sobie ułożyć w głowie to, co chciałam powiedzieć. Miałam nadzieję, że Calum nie zareaguje zbyt źle. Najbardziej obawiałam się tego, że może się na mnie wściec i pójść do Matta.

     Tym razem nie wzięliśmy nic do jedzenia, ani ręczników, ani też zwykłego koca. Ja planowałam być tutaj tylko chwilę. Chciałam porozmawiać z brunetem i wracać do domu. On także zdawał sobie z tego sprawę, bo nie nalegał byśmy cokolwiek brali. Cieszyłam się, bo to mi trochę ułatwiało sprawę.

Kiedy zauważyłam, że Calum chce iść już w stronę morza, to go zatrzymałam.

-Cal, serio chcę z tobą porozmawiać. Czy moglibyśmy? - zapytałam zrezygnowana, bo on wiedział, że chcę z nim rozmawiać, ale nie zdawał sobie chyba sprawy na jak ważny temat.

-No mów co ci leży na serduszku - uśmiechnął się, czym tylko mnie wkurzał.

-Możesz potraktować to poważnie? - zaplotłam ręce na piersiach i patrzyłam na niego z groźną miną, która ani trochę go nie przestraszyła, ani też nie zaczął brać mnie poważnie.

-Oj już, nie dąsaj się - podszedł i pstryknął mi w nos. Mimowolnie się uśmiechnęłam, jednak nadal starałam się go uspokoić, co marnie mi szło. W pewnym momencie kucnął przede mną i kazał wskoczyć na swoje plecy. Nie chciałam i nadal mówiłam, że chcę porozmawiać, ale nic sobie z tego nie robił i wciąż nalegał, więc w końcu się poddał i wskoczyłam. Złapałam mocno jego szyję, a on mojego nogi i zaczął biegać jak nienormalny. Wiedziałam, że pewnie jest mu ciężko, bo po plaży tak normalnie się źle biega, a co dopiero z kimś na plecach, ale sam tego chciał, więc się nie przejmowałam.

Kiedy już mnie postawił, to zaczął robić jakieś inne dziwne i śmieszne rzeczy, przez co sama nie mogłam się skupić i całkowicie zapomniałam po co tutaj przyjechaliśmy. Był nawet taki moment, że gdy Hood biegał i udawał, że chce walczyć, to podbiegł do mnie, cmoknął w usta i szybko się odsunął ponownie gotowy do walki, z rękoma wysoko podniesionymi. 

Do końca dnia nie udało mi się go uspokoić i skończyło się tak, że wróciłam do domu nie realizując swoich postanowień. 


     Kiedy obudziłam się następnego ranka, koło mnie leżał już Matt. Nie wiedziałam kiedy wrócił, ale podejrzewałam, że jakoś niedawno i na pewno nie w nocy. Zegar wskazywał godzinę jedenastą. Nie chciałam jednak wychodzić z łóżka, tylko leżałam i patrzyłam na swojego chłopaka. Ponownie poczułam się źle i było mi przykro, że jednak nie dałam rady załatwić tego, co chciałam. Matt nie zasługiwał na żadne zło, był najukochańszym człowiekiem jakiego poznałam i kompletnie na niego nie zasługiwałam. 

Kiedy w końcu się obudził, był bardzo szczęśliwy i zaprosił mnie na kolację. Dawno razem nigdzie nie wyszliśmy, a tym bardziej na randkę. Z jednej strony nie chciałam iść, ale z drugiej nadal go kochałam i chciałam chociaż na chwilę zapomnieć o tym co zrobiłam. Chciałam, żeby było jak dawniej.

wróć // calum hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz