W końcu nadszedł dzień, kiedy Luke wraca z Włoch. Od samego rana byłam podekscytowana i nie mogłam się doczekać, kiedy po niego pojedziemy na lotnisko. Chciałam wiedzieć jak tam było i co robił, bo przez telefon nigdy nie opowiadał mi szczegółów. Powiedział, że idzie zwiedzać i tyle. Po prostu nie miał na to czasu, a ja go doskonale rozumiałam i czekałam, aż wróci i opowie mi wszystko osobiście.
Zaraz po zjedzeniu śniadania obejrzałam z Mattem dwa filmy, żeby czas szybciej minął. Niestety nie mogłam się na nich skupić, bo wciąż myślałam o przyjacielu. Ewentualnie o Calumie, którego ostatni raz widziałam dwa dni wcześniej, w bibliotece. Nie powiedziałam Mattowi, że tam był, bo nie widziałam w tym żadnego sensu. Nie muszę mu przecież mówić o każdej spotkanej osobie, chociaż zdaję sobie sprawę, że to nie jest zwykła osoba, tylko Calum. Jednakże nie chciałam go niepokoić i psuć mu humoru, więc to przemilczałam.
Czekaliśmy, aż samolot, którym leciał Luke, wyląduje. Zamiast stać jak normalny człowiek, cały czas przeskakiwałam z jednej nogi na drugą lub chodziłam w tę i z powrotem. Czas dłużył mi się niemiłosiernie i narzekałam, że już dawno powinien tu być, że mniej czasu zajmuje dziewczynom umalowanie się, że co oni sobie myślą. Matt podszedł do mnie i złapał za ramiona, żebym wreszcie ustała w miejscu. Spojrzał mi w oczy i powiedział, że Luke zaraz będzie i mam się uspokoić.
-A co jeśli coś się stało? Może samolot się gdzieś rozbił, dlatego się spóźnia? Może wcale nie przyleci? - zaczęłam panikować, co tylko wywołało śmiech chłopaka. Walnęłam go w ramię, bo nie uważałam, że jest w tym coś śmiesznego. Naprawdę mogło mu się coś stać.
-Jestem pewien, że Luke zaraz tutaj przyjdzie cały i zdrowy - przytulił mnie, a gdy się od niego odsunęłam i znowu chciałam rozpocząć chodzenie w tę i z powrotem, zobaczyłam Caluma. Nawet nie pomyślałam o tym, że mógł widzieć mnie z Mattem, ale pierwsze pytanie jakie pojawiło się w mojej głowie to "co on tutaj robi?".
Przez chwilę stał i patrzył to na mnie, to na Matta, aż w końcu ruszył w naszą stronę. Odchrząknął i przywitał się z nami, ale nadal patrzyłam na niego podejrzliwie.
-Co tutaj robisz?
-Przyszedłem, żeby przywitać Luke'a - powiedział jak gdyby nigdy nic, a Ashton, który stał kawałek za nim, przewrócił oczami. Najwidoczniej nie chciał tutaj być i uważał, że obecność Caluma też jest zbędna.
-Że co proszę? Nie mogłeś poczekać, aż wróci do domu czy coś? Musiałeś przyjechać aż na lotnisko?
-Dobra, chciałem też spotkać ciebie - w końcu się przyznał, a mi serce na chwilę stanęło. Skinęłam tylko głową i szybko cofnęłam się o krok tak, żeby stać koło Matta. Chłopak objął mnie ramieniem i jak spojrzałam na niego, patrzył na Hooda. A właściwie mordował go wzrokiem. Czułam się bardzo niezręcznie, więc kiedy usłyszałam, że samolot, którym leciał Luke już wylądował, strasznie się ucieszyłam. Chwilę później mój przyjaciel wszedł do pomieszczenia, a ja pobiegłam w jego stronę.
Tak bardzo cieszyłam się, że wrócił. Nie wiem jak długo się do niego przytulałam, ale w końcu ze śmiechem powiedział, że go uduszę, więc musiałam się odsunąć. Za nim stali jego rodzice, z którymi się przywitałam, lecz ponownie skupiłam swój wzrok na przyjacielu. Zaczęłam go wypytywać czy nic mu nie jest, ale wyglądał bardzo dobrze. On również był zdziwiony widokiem Caluma, ale przywitał się z nim, Ashtonem i oczywiście Mattem. Następnie pojechaliśmy do domu.
Matt postanowił wrócić na tę noc do siebie. Próbowałam go zatrzymać i przekonać, że wcale nam nie przeszkadza i może u mnie nocować, ale uparł się, że nie będzie nam przeszkadzał, bo dobrze wie jak bardzo tęskniłam za Lukiem i na pewno chcę go mieć na wyłączność. A poza tym jest wiele tematów, na które chcemy porozmawiać i naprawdę będzie lepiej jak wróci do siebie. Przestałam się z nim sprzeczać i pożegnaliśmy się o 18.
Natomiast z Lukiem przegadałam całą noc. Opowiadał mi o różnych miejscach we Włoszech, w których był i jak mu się podobało. Byłam szczęśliwa, że wreszcie mogę porozmawiać z moim przyjecielem i w tym samym czasie leżeć mu na kolanach. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz tak długo nie widziałam się z Lukiem i nie sądziłam, że aż tak będę za nim tęsknić. Wszyscy wiemy jak to jest. Kiedy mamy kogoś obok, nawet nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo byśmy tęsknili, gdyby go nagle zabrakło. Dowiadujemy się o tym dopiero, gdy rzeczywiście ta osoba zniknie.
😪😪😪
przysięgam, że dalej będzie fajniej.