Mimo zapewnień Luke'a, że mogę u niego zostać, postanowiłam wrócić do domu. Nie chciałam zawracać mu głowy. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że miał jechać z bratem po samochód dla taty. Niedługo miał mieć urodziny, a oni chcieli zrobić mu niespodziankę i kupić jego wymarzony. Nie chciałam odbierać Luke'owi tej przyjemności wybierania prezentu dla ojca, a później wręczania mu go. Wiedziałam, że nie wytrzymają do urodzin i dadzą mu go od razu.
Gdybym została, Luke musiałby zostać ze mną. Oczywiście był na to gotowy i twierdził, że nie musi nigdzie jechać. Mówił, że może ze mną zostać, ale zapewniłam go, że poradzę sobie sama i już mi wystarczająco pomógł. Stwierdziłam, że chcę pobyć sama i wszystko przemyśleć, mimo iż samotność to była ostatnia rzecz, której pragnęłam.
Weszłam do domu z przekonaniem, że nikogo w nim nie ma, jednak usłyszałam hałasy dochodzące z kuchni. W jednym momencie pojawiła się nadzieja, że może to Matt. Sama nie wiedziałam czemu miałby niby wrócić, ale nie myślałam racjonalnie. Chciałam go tylko zobaczyć, dlatego od razu ruszyłam w stronę kuchni.
Niestety, kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam swoją matkę, a nie chłopaka. Cóż, już raczej byłego. Bardzo się zdziwiłam, bo ona wiecznie pracowała i nigdy nie było jej w domu. Nie wiedziałam czemu tego akurat dnia musiała mieć wolne.
Weszłam do środka i od razu podeszłam do szafki, po czym wyciągnęłam szklankę i sok. Nie odezwałam się do kobiety ani razu, ale widziałam, że co chwilę na mnie zerka. Było to conajmniej dziwne, bo nigdy nie zwracała na mnie żadnej uwagi. No chyba, że chciała zrobić awanturę o byle co, to naskakiwała na mnie w jednej sekundzie, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Co tam u ciebie? - zapytała, a ja omal nie zakrztusiłam się sokiem, który właśnie piłam. Nie byłam pewna, czy robi sobie ze mnie żarty, czy mówi poważnie, więc długo jej się przyglądałam. Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego pyta mnie o moje życie. Sądziłam, że może czegoś chce.
-Wszystko w porządku - odparłam od niechcenia i przygotowywałam się do opuszczenia pomieszczenia, bo nie zamierzałam z nią rozmawiać.
-Może i nie poświęcam ci tyle czasu ile powinnam, ale wiem kiedy kłamiesz. Poza tym słyszałam wczoraj, że nic nie jest w porządku.
-Słucham? Przez cały ten czas byłaś w domu? - zdziwiłam się, bo sądziłam, że jej nie ma. Uciekałam stąd, gdyż nie chciałam jej spotkać, gdy wróci z pracy, a okazało się, że ona przez caly czas tu była.
-Tak. Słyszałam, że kłóciłaś się z Mattem. Jeśli chcesz możesz mi powiedzieć o co chodzi. Możemy porozmawiać jak matka z córką - nie wierzyłam własnym uszom.
-Porozmawiać jak matka z córką? Od dawna nie jesteś dla mnie taką matką, jaką powinnaś być. W ogóle nią nie jesteś. Nie zasługujesz na to, bym mówiła do ciebie "mamo". Przez kilkanaście lat miałaś mnie gdzieś i traktowałaś jak śmiecia, a teraz chcesz pogadać jak "matka z córką"? To jakiś absurd - odłożyłam szklankę na blat i wyszłam z kuchni. Nie wiedziałam co w nią wstąpiło, ale czułam, że to nie jest zwykła troska. Od dawna się o mnie nie troszczyła i tym razem nie było inaczej. Zawsze chciałam, żeby się mną chociaż raz zainteresowała, ale tym razem nie byłabym w stanie jej o wszystkim powiedzieć i udawać, że od dawna mnie wspiera.
Weszłam do swojego pokoju i od razu włączyłam laptopa. Chciałam sprawdzić, czy Matt jest dostępny na jakimkolwiek forum. Przestałam dzwonić i pisać, kiedy wyłączył komórkę. Planowałam do niego iść, chociaż zdawałam sobie sprawę, że raczej i tak nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Wiedziałam, że bardzo go zraniłam, ale mimo wszystko chciałam walczyć o nasz związek.