osiemnaście

909 87 20
                                    


     Weszłam do domu, który nie był zamknięty na klucz. Zdawałam sobie sprawę, że może to być Matt, ale miałam nadzieję, że jednak to mama wróciła trochę szybciej z pracy. Oczywiście nie mogę mieć szczęścia, a może to po prostu karma. Dość łagodna, ale jednak. 

Kiedy tylko ściągnęłam buty i ruszyłam w stronę schodów z kuchni wyszedł mój chłopak, który gdy tylko mnie zobaczył, szeroko się uśmiechnął i podszedł, żeby mnie przytulić. Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech, ale nie chodziło o niego, tylko o mnie.

-Nie wiem ile cię nie widziałem, ale mam wrażenie, że cały dzień i bardzo tęskniłem - powiedział, nadal trzymając mnie w ramionach. Miałam ochotę płakać.

-Ja też tęskniłam - odparłam, ale nie wyszło to zbyt przekonująco. Widziałam, że Matt również zauważył, iż coś jest nie tak, bo tylko złapał moją twarz w swoje duże dłonie i sprawił, że spojrzałam mu prosto w oczy. Nie byłam w stanie długo tak wytrzymać, więc po chwili zamknęłam oczy. Wiedziałam, że jeśli bym tego nie zrobiła, to w końcu bym się popłakała. 

-Co się dzieje? - zapytał przejęty, a ja tylko pokręciłam głową i lekko się uśmiechnęłam.

-Nic, tylko trochę źle się czuję.

-Idź wziąć prysznic, połóż się do łóżka, a ja zrobię ci coś do jedzenia. Może rosół? Mi zawsze pomagał - był taki przejęty i tak bardzo się o mnie martwił, a ja? A ja tak po prostu całowałam się z Calumem, gdy go nie było. 

-Nie musisz, to dużo roboty - nie chciałam, żeby był dla mnie taki miły, bo wtedy tylko bardziej byłam zła na siebie. Nie mogłam jednak nic poradzić na to, że mnie kochał. Sama nie wiedziałam, czy w tamtym momencie bym wolała, żeby miał mnie gdzieś, czy może jednak, żeby naprawdę się mną opiekował. 

-Dla ciebie zrobię wszystko  - przytulił mnie, ale szybko puścił, odwrócił plecami i pchnął leciutko w stronę schodów - No już, idź się myć, a ja biorę się za rosół.

Kiedy wchodziłam schodami na górę, poczułam, że po moim policzku leci samotna łza. Nie chciałam, by ją zobaczył i chociaż wiedziałam, że jest w kuchni i nie ma opcji, że tak mogłoby się stać, to i tak szybko ją wytarłam rękawem bluzy. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz tak źle się czułam ze samą sobą. Nie potrafiłam spojrzeć sobie w twarz i unikałam lustra. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie pocałować kogoś innego, niż mojego chłopaka. Nigdy nie chciałam tego zrobić, bo wiedziałam jak bardzo mogę zranić drugą osobę. Mimo wszystko zrobiłam to, a najgorsze było to, że jeszcze wiele przede mną. 


     Następnego ranka, gdy się obudziłam, czułam się o wiele lepiej. Nie wychodziłam z łóżka, tylko leżałam i myślałam. Miałam pewien plan. Mimo iż trudo było mi żyć z myślą, że całowałam Caluma, będąc z Mattem, to nie chciałam mu tego mówić. Bardzo bałam się jego reakcji, a nie chciałam go stracić. Ta noc uświadomiła mi pewną rzecz. Nie wiedziałam, czy postępuję dobrze, nie wiedziałam jakie będą konsekwencje moich dziwnych decyzji, ale jedną już podjęłam.

-Dzień dobry, śpiąca królewno. Dłużej spać się nie dało? - do pokoju wszedł Matt, któremu ledwo udało się otworzyć drzwi, iż trzymał w rękach tackę z jedzeniem. Przez chwilę miałam wrażenie, że to wszystko mu spadnie, ale tak się nie stało.

-Dzień dobry. Jak długo spałam? - dopiero teraz spojrzałam na zegarek i okazało się, że jest trzynasta.

-Jakieś czternaście godzin! - chłopak postawił przede mną tackę z jedzeniem, które wyglądało tak dobrze, że jedyne na co miałam ochotę, to jak najszybciej je zjeść. Nie zasługiwałam na Matta, zdawałam sobie z tego sprawę. - Jak się czujesz? - tym razem już się nie uśmiechał, a na jego twarzy widać było wielką troskę.

-O wiele lepiej. Dziękuję, że pytasz - powiedziałam i zabrałam się za jedzenie.

-Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła, ale muszę dzisiaj jechać do rodziców, bo kupili nowe meble i muszę pomóc tacie w ich składaniu.

-Oczywiście, że nie będę zła! Jedź pomóc rodzicom. Nie rozumiem czemu myślisz, że mogłabym być zła przez takie coś.

-Źle się czujesz i nie chciałbym cię zostawiać, ale tacie bardzo zależy - powiedział i zbliżył się do mnie. Założył kosmyk moich włosów za ucho.

-Dam sobie radę, Matty. Jedź do rodziców - uśmiechnęłam się, żeby potwierdzić swoje słowa i żeby łatwiej mu było w niej uwierzyć. Widziałam, że naprawdę nie chce mnie zostawiać, ale ja czułam się wyśmienicie. Zdawałam sobie jednak sprawę, że gdy będę go w tym zapewniać, to mi nie uwierzy. Skąd mógł wiedzieć, że poprzedniego dnia wcale nie czułam się źle z powodu bólu brzucha, czy innej dolegliwości, tylko dlatego, że zrobiłam coś, czego mega żałowałam. 

-Dziękuję! Myślę, że zostanę tam na noc, więc zobaczymy się jutro rano - powiedział i pocałował mnie w usta. 


     Kiedy Matta nie było, posprzątałam w domu i dopiero o osiemnastej przebrałam się w swoje ciuchy. Chciałam spotkać się z Calumem, bo podjęłam pewną dezycję, którą chciałam wcielić w życie. Dlatego też do niego zadzwoniłam, a on był bardzo chętny, by się ze mną spotkać.

wróć // calum hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz