dzwadzieścia jeden

885 94 25
                                    


     Matt po kolacji był tak szczęśliwy, że gdy spotkaliśmy Caluma, a ten poprosił mojego chłopaka, czy mógłby mnie gdzieś zabrać następnego dnia, bo musi mi coś dać, to się zgodził. Zdziwiłam się, ale najwyraźnie dobry humor tak na niego działał. Czułam się trochę niezręcznie, gdy stałam ze swoim chłopakiem i chłopakiem, z którym Matta zdradziłam, jednak udawałam, że wszystko jest okej. Matt nie mógł się niczego dowiedzieć. 

Ogólnie stwierdziłam, że to wyjście będzie dobrą okazją, by wszystko zakończyć. Plany miałam wielkie, ale wykonanie ich było beznadziejne.


     Jak się okazało, Calum wcale nie chciał mi niczego dać i wcale nie miał wielkiej sprawy, z którą chciał się podzielić. Chodziło mu tylko i wyłącznie o wyjście ze mną. Sądziłam, że pojedziemy na plażę, tak jak zawsze, chociaż już na samym początku zauważyłam, że Hood wygląda inaczej niż zwykle. Ubrany był bardziej elegancko, ale postanowiłam to zignorować, co potem okazało się błędem. Gdybym od razu wiedziała dokąd jedziemy i że moje plany wcale nie będą tak łatwe do zrealizowania, to pomyślałabym już o tym w czasie jazdy, a tak zorientowałam się, że coś jest nie tak już pod sam koniec. Calum nie pojechał na naszą plażę i nie zatrzymał się na poboczu, jak zwykle to robił. Zatrzymał się przed jakąś restauracją, a ja nie mogłam uwierzyć, że również postanowił wziąć mnie w takie miejsce. Drugi raz w ciągu dwóch dni, i to z innymi chłopakami. Czułam się okropnie. Nie wiedziałam kiedy tak bardzo się zmieniłam, a tym bardziej nie wiedziałam dlaczego nie potrafiłam kategorycznie powiedzieć "nie" i wszystko zakończyć. Nadal coś do Caluma czułam i po prostu nie potrafiłam. 

-Chyba zwariowałeś, jeśli myślisz, że tam wejdę - odezwałam się od razu, gdy samochód się zatrzymał, a Hood spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. On chyba nie zdawał sobie sprawy jak bardzo moglibyśmy wpaść, jeśli ktoś znajomy by nas zauważył. A obawiałam się, że Calum wcale nie będzie się powstrzymywał od łapania mnie za rękę, czy innych tego typu rzeczy, których nie powinien zobaczyć nikt. 

-Nie będę robił nic nieodpowiedniego - zaczął, ale od razu posłałam mu spojrzenie, które wyrażało jedno - Słowo harcerza!

-Calum, nie ma mowy - założyłam ręce na piersi i usiadłam prosto - Jedźmy gdzieś indziej.

-Nie widzisz jak ładnie się dla ciebie ubrałem? - zaczął pokazywać na swoją koszulę w kratę.

-Przecież ty ją wiecznie nosisz.

-Ale nie zapinam tak ładnie jak teraz! 

-To nie jest żaden argument.

-No jak nie jest, jak jest. Chooooodź. Nie daj się prosić - zaczął uderzać mnie lekko w ramię i łaskotać przez co nie mogłam siedzieć spokojnie. Zaczęłam się wiercić i uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.

-Hood, nie rób! - podniosłam trochę głos i próbowałam strzepnąć jego rękę.

-To chodź. 

-Jestem nawet źle ubrana. Co ci wszyscy ludzie o mnie pomyślą?

-A kogo obchodzi co pomyślą ludzie, których nie znamy?

-Mnie?

-Oj tam, przesadzasz. Chodź wreszcie - powiedział i tak po prostu wysiadł z samochodu. Nawet nie poszedł otworzyć mi drzwi, bo wiedział, że będę dalej się z nim spierać, a tak nie miałam co robić. Mogłam bezczynnie siedzieć lub dla świętego spokoju wyjść. Wybrałam w końcu tę drugą opcję i już po chwili siedzieliśmy przy stole zarezerwowanym przez Hooda, na którego twarzy znajdował się zwycięski uśmieszek. Nie skupiałam się jednak na tym, bo bardziej wkurzały mnie spojrzenia wszystkich dookoła. Wiem, że wyglądam bezndziejnie i nie powinnam przychodzić tak ubrana do takiej restauracji, ale co mogłam poradzić, skoro nic o tym nie wiedziałam, a ten debil nie chciał mi odpuścić?


     Musiałam przyznać, że nie było tak źle, jak sądziłam, że będzie. Niestety nadal nie wcieliłam swoich planów w życie, ale przysięgłam sobie, że wreszcie to zrobię. Jak będzie odpowiednia okazja. W końcu jakaś musiała się przytrafić, prawda? 

Wróciłam do domu w dobrym humorze, ale od razu zauważyłam, że mój chłopak zdecydowanie go nie miał. Po wczorajszeh randce był bardzo szczęśliwy i rano nadal go trzymało, ale gdy tym razem przekroczyłam próg domu, od razu zauważyłam, że coś jest nie tak.

Siedział przed telewizorem i był tak zamyślony, że nawet nie zauważył, iż weszłam. Kiedy podeszłam i koło niego usiadłam, to się przestraszył, a jego reakcja to zwykłe "o, to ty". Zmarszczyłam brwi, bo nie tego się spodziewałam.

-Coś się stało? - zapytałam powoli, bo nagle miałam w głowie same czarne scenariusze.

-Nie, wszystko w porządku - uśmiechnął się sztucznie i myślał, że tego nie widzę. Przecież znam go nie od dzisiaj i doskonale wiem kiedy kłamie.

-Przecież widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi co się stało, Matt - nalegałam, ale on nadal się spierał i mówił, że wszystko jest okej. Następnie zapytał mnie o wyjście z Calumem, ale było dziwne. Wyraz jego twarzy i głos. Był po prostu taki... inny. Z jednej strony myślałam, że to może być po prostu jego zły humor, ale od dawna się tak nie zachowywał, a gdyby nie chodziło o mnie, to by mi powiedział. Sprawa była bardzo podejrzana i zaczynałam się obawiać, i to konkretnie.

Nie chciałam go dłużej męczyć, bo wiedziałam, że i tak niczego od niego nie usłyszę, ale cały czas myślałam o co mogłoby mu chodzić. Oczywiście, że pomyślałam o tym co było między mną, a Calumem, ale niemożliwe, że brunet mu coś powiedział, a nie miał od kogo się dowiedzieć. Przecież o tym co zaszło na plaży wiedziałam tylko ja i Calum. Nikogo więcej tam nie było.

Chciałam poczekać do następnego dnia. Miałam nadzieję, że wszystko już będzie w porządku. Ale myliłam się i nie było ani trochę lepiej. 


🌚🌚🌚


jak myślicie; o co chodzi mattowi?😏

wróć // calum hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz