James podszedł i ją po prostu przytulił.
-Rogacz, ja przepraszam, że nie mogliśmy pójść na te błonia. Ja bardzo cię przepraszam. - mówiła w pełni żalu do siebie.
-Jeżeli tylko czujesz się na siłach możemy iść nawet w tym momencie. - powiedział czule.
-Och tak, czuję się świetnie... - powiedziała nieśmiale.
Czarnowłosy złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Szli w milczeniu. Wyszli już na zaciemnione błonia i stanęli pod drzewem, w miejscu, w którym na pewno nikt ich nie zobaczy. Chłopak naciągnął dziewczynie czapkę na oczy, a ta zachichotała. Brązowooki wyciagnął różdżkę i powiedział:
-Expecto Patronum!
Z jego różdżki wypełznął srebrzysty jeleń i obkrążył ich radośnie dając im srebrne światło. Włosy rudej iskrzyły się w dziwny sposób tak jak jej oczy. Rogacz złapał za jej dłonie, i położył w okolicach swojego serca. Ona podniosła swój wzrok i wpiła się w jego usta. Wyszarpnęła swoje dłonie z jego własnych i wplotła w czarne włosy chłopaka. On złapał ją w talii i uniósł lekko. To był najprzyjemniejszy moment w życiu ich obojga. Kiedy w końcu oderwali się od siebie, a patronus wygasł dziewczyna spytała:
-Jak to zrobiłeś?
-Co? Uniosłem cię? Nie było żadnych problemów... -powiedział.
-Chodzi mi o to, że wyczarowałeś Patronusa. Tylko najsilniejsi tak potrafią.
-Jak widzisz nie najsilniejsi. Ja jakoś potrafię, a jestem przeciętnym uczniem Hogwartu.
-Przecież to wychodzi poza zakres!
-Wiele rzeczy wychodzi poza zakres.
-Nauczysz mnie? - wypaliła.
CHłopak spojrzał na nią dziwnie.
-Jasnee... ALe kiedy?
-Teraz! - dziewczyna wypowiedziała swoją prośbę tak pochopnie, że sama była zdziwiona.
-No dobra wyjmij różdżkę. - kiedy dziewczyna wykonała swoją czynność on kontynuował. -Przywołaj najszczęśliwsze wspomnienie jakie trafiło ci się w życiu i wypowiedz forłumkę ,,EXPECTO PATRONUM''. Pamiętaj ja na początku nie mogłem nic wyczarować. Potem powstała jedynie mała mgiełka, a na kńcu cielesny Patronus.
Dziewczyna posłuchała się chłopaka. TO co się przed chwilą zdarzyło, ten pocałunek... Miała go cały czas w głowie, więc z tego wspomnienia skorzystała. Kilka razy wypowiadała formułkę zaklęcia, ale nic się nie działo. James nie smiał się z niej, tylko udzielał wskazówek, co może ewentualnie poprawić. W końcu z jej różdżki wyłoniła się słaba mgiełka i oświetliła ich twarze. James wydawał się być szczęśliwy. Lily patrzyła sie na niego z wdzięcznością w oczach. On bez słowa złapał ją za rękę i pociągnął w stronę zamku. Szli w ciszy. Ale nie była to ta niekomfortowa cisza. Ta cisza przepełniona była tęsknotą, podczas której mogli nacieszyć się sobą. Doszli do wieży Gryffindoru i James na pożegnanie pocałował ją czóle w czoło. Jej taki pocałunek się podobał. Nie był przepełniony nie potrzebnym uczuciem. Był miły i wiele znaczący. Mówił tak wiele...
-DO zoabczenia James! - powiedziała i puściła jego rękę.
-Żegnaj Lily. - odpowiedział uśmiechnięty Huncwot.
Ona pokręciła z uznaniem głową i ruszyła w stronę dormitorium. Już dawno było po ciszy nocnej. BYło bardzo puźno. Szła sobie i rozmyślała. On nigdy nie przestanie być Huncwotem, ale... To jest jej James. Jej dojrzały James. Przeniosła cały ciężar na klamkę i wręcz zatoczyła się do pokoju. Żadna z jej współlokatorek nie spała i czekały aż Lily zacznie opowiadać. Evans rozpoznała baczne spojrzenia przyjaciółek i usiadł na dywanie zaczynając opowieść. Powiedziała im o wszytkim. O eliksirze miłości, o swoim spotkaniu na błoniach i o patronusie. Kiedy doszła do momentu, że wyczarowała srebrzystą mgiełkę współlokatorki mruknęły z podziwem.
CZYTASZ
Mecz o wszystko - James & Lily [zamknięte]
FanfictionCiągła walka kilku zawodników. Przyszłość i przeszłość mieszają się w jedną całość. Jak potoczą się ich losy. Kto tu jest dobry, a kto zły? Dlaczego trzeba umierać? #12 miejsce w Jily - 04-08-2016r. #119 miejsce w FanFiction - 11-03-2017r. #2...