Rozdział LI

477 35 8
                                    

    -Yyy... Eeee... Y - zająkała się - Że co?!
   -Eh... Czy ty naprawdę jesteś taka głupia, jak mówią? - westchnął. - Wiesz co? Tej rozmowy nie było.
   -Nie! Powiedz mi o co chodzi!
   -No wiesz... Jakby nie patrzeć chodzisz z Jamesem Potterem.
   -I naprawdę tylko o to ci chodziło?
   -Tak...Ty chyba w ogóle nie jesteś inteligentna.
   -O co ci chodzi w ogóle? Nic, a nic cie nie rozumiem.
    -Daj już se spokój. - powiedział i wszedł do chatki.
   Lily została na zewnątrz. Wiosenny wietrzyk owiał jej twarz i uniósł lekko włosy. Stała tam jeszcze z minutę, dopóki nie postanowiła, że wróci do zamku. Zdarzenia z dzisiejszego dnia, bardzo namieszały jej w głowie. Nie wiedziała co ma o tym myśleć.
------*w wieży Gryffindoru*
-Jaaaames - zawołała chłopaka przeciągając literkę ,,a".
-Coooooo? - odpowiedział również przeciągając.
-Znasz się z jakimiś puchonami?
-Mam tam kilku znajomych.
-A jakichś bliższych, którym się zwierzasz?
-Nie. To tylko znajomi.
-Bo wiesz... Dzisiaj zaszła dziwna sytuacja. Spotkałam puchona. Pomógł mi. Szedł do chatki Hagrida, więc stwierdziłam, że też bym się mogła tam wybrać i poszłam z nim. Kiedy otwierał drzwi do chatki, powiedział do mnie ,,Pani Potter".
   James gwałtownie podniósł się z fotela.
   -Nikomu o tym nie mówiłem. Tylko raz wspomniałem Łapie, że kiedyś zacznę cię tak nazywać. Ale to było dawno.
   -No cóż. To może być zwykły zbieg okoliczności, spowodowny tym, że chodzę z tobą.
    -No raczej. Ale żeby tak... eh... Dobra. Zostawmy ten temat. To co robimy?
    Lily spojrzała na niego chytrym wzrokiem.
   -A zgodzisz się na wszystko?
   -Już się boję.
   -Wybierzemy się na lekcje tańca.
   -Ale ja umiem tańczyć. - oburzył się Huncwot.
   -Ale ja umiem tańczyć - przedrzeźniała go dziewczyna. - Tylko żartowałam.
   -Jestes niemiła - powiedział i złapał ją w pasie i przerzucił sobie przez ramię i zaczął biec.
    Próbując przeskoczyć przez obraz wpadli na wbiegającą Dorcas. Lily spadła na ziemię.
    -James do cholery. Co wy odwalacie?
    -Idziemy na kurs tańca, złotko *;)*
    -Ah tak? Które z was nie umie tańczyć?
    -Łapa.
    -Łapa. Lepiej weź go na jakiś kurs poważnie, bo będziesz musiała latać do apteki po jakieś ziółka na bóle stóp. Lily! Czas na romantyczną kokację!
    I wybiegli...
    Tymczasem Dorcas leżała na ziemi nadal zszokowana obrotem spraw.
    -Łapa? Taniec? Ziółka? Stopy? Muszę poważnie pomyśleć nad tym kursem. -wstała i poszła swoimi śladami.
     
     -James! JAMES! James do cholery! Przestań biegnąć w stronę stawu. James bo cię kopnę.
    James nie słuchał.
    -Puść mnie ty stawowy fetyszysto!
    James nie słuchał.
    -Powiem twojej matce!
   James zaczął słuchać.
    -Bo się na ciebie obrażę!
    James posłuchał.
    Odłożył dziewczynę na ziemię i począł biegnać dalej do stawu, jednak bez dziewczyny.
    Brązowowłosy chłopak wskoczył do małego stawu, rozchlapując wodę i wydając przy tym charakterystyczny dźwięk uderzania ciała o wodę.
    -James di cholery. Co ci w ogóle odbiło?
    -Lunio ostatnio mi powiedział, że śmierdzę.
    -On jest głupi, czy gupi? (Błąd zamierzony) Lunatyk ja rozumiem. Można się nabijać z Jamesa, ja ti rozumiem. Jest idealną osobą do nabijania się. Ale niech nie z tego nie wynikają żadne idiotyczne pomysły. A on takich ma dużo. - Lily wyszeptała bogatą litanię pod nosem, po czym odwróciła się na powrót do chłopaka. Nie było go tam, ani nigdzie w pobliżu. Tafla wody była nienaruszona i gładka. Czy ten debil się utopił w stawie? Zielonooka wiedząc, że idiota zwany Jamesem robi sobie po prostu jaja, zaczęła powolnie zdejmować buty. Związała włosy w szybką l, niechlujną pytkę i wskoczyła do stawu. Jak bardzo nie była zdziwiona, gdy zdała sobie sprawę, że poziom wody sięga jej jedynie do połowy ud. Poważnie, jak basen dla dzieci. Teraz coraz bardziej rozumie dlaczego Potter wskoczył akurat tutaj. Jak na wezwanie chłopak wynurzył się spod wody.
   -Tobie też ktoś powiedział, że śmierdzisz? - zapytał jak gdyby nigdy nic, przekręcając głowę na bok, co było charakterystycznym gestem nie zrozumienia małych dzieci.
    -Poważnie martwię się o twój stan psychiczny. Człowieku co jest z tobą nie tak? Wracam do zamku!
    -Nie! Nie możesz!
    -Co? O co...
   I wtedy zobaczyła uczniów wybiegających tłumem przez Główne Wrota. Co się dzieję?

-----
I takim oto charakterystycznym dla mnie akcentem  kończymy ten rozdział. Sorry, że tak długo się nie odzywałam, ale nie wiedzieć czemu to był dla mnie najtrudniejszy rozdział do napisania. Jestem autorką, która nie planuje nic i u mnie wszystko wychodzi w praniu. Skumulowałam chyba zbyt wiele rzeczy i przez to nie mogłam się do tego zabrać. Kiedy już poważnie przysiadłam i udało mi się to napisać problem wyjaśnił sie sam jak to u mnie bywa. Mam nadzieję, że ktos został. Czekajcie na kolejny rozdział bo teraz już naprawdę wracam.

A oto wyjaśnienie co robiłam, gdy mnie nie było.
💮 Niech Natsu będzie z wami
💮 Niech Levi będzie z wami (2 sezon SnK)
💮Niech Naruto będzie z wami
💮 Niech Zen💓 będzie z wami
💮 Niech Hinata będzie z wami
💮 Niech Kaneki będzie z wami
💮 Niech Izayoi będzie z wami
I wiele, wiele innych...

*nie sprawdzany*

Do zobaczonka!

(Moja wypowiedź powiewa energią)
  

Mecz o wszystko - James & Lily    [zamknięte]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz