Rozdział XXV Czemu oni?! CZEMU!?!?!?

1.2K 84 45
                                    

    -Avada Kedav...

Zemdlała... Nie wie czemu, ale zemdlała. Zapadła się w nicość. Ostatnie co pamięta to różdżkę Severusa. A może to nie była jego różdżka. Obudziła się w wagonie. Leżała z nogami ugiętymi w kolanach. Poczuła zapachy tak dobrze jej znane. Uśmiechnęła się pod nosem i gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej. Rozejrzała się po przedziale. James, DOrcas, James, Mary, James, Remus, James, Black i James.

Czemu ona właściwie zemdlała... Nie pamięta. Jedynie niewyraźne wspomnienie, w którym Gryfon z siódmej klasy odwraca się do niej, a ona ucieka.

-Lily wszystko Ok?! Co się stało? - zapytała Mary.

-Nie wiem, albo nie pamiętam. Może wy mi powiecie.

-No wiesz... Podchodziłaś do Huncwotów, ale kiedy straciłam cię na chwilę z oczu już cię nie było. Potem znaleźlismy cię nieprzytomną pod jednym z filarów w samym rogu stacji. Wiesz trochę czarów, żeby nie zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagi, bo wiemy, że tego nie lubisz. Wiesz, tak jakby nikt nas nie mogł zobaczyć - Dziwnie znajome słowa...- No i wylądowałaś tutaj. Nie wiesz co się mogło zdarzyć? - mówiła Dorcas.

-Naprawdę nie pamiętam. - odrzekła jej Lily.

-Powiesz mi coś słodkiego? - szepnął jej James.

-Hmmm... Może czekolada. Dobrze znam ten zapach. Dawać mi jeden kawałek! - krzyknęła jak małe dziecko.

Rzeczywiście rudowłosa otrzymała swój przydział czekolady. Podróżowali w ciszy. No może jednak nie zupełnej, bo w końcu POtter zaczął gadać jak najęty.

-Co Liluś. Wiesz przez przypadek spalił mi się twój list, wiesz ten pierwszy zaraz po Wigilii. - powiedział chytrze, gdyż w tym liście znajowało się podziękowanie od Lily, za naszyjnik. Chciał to usłyszeć z jej ust przy wszystkich.

-Po pierwsze to on ci się nie spalił, gdyż pisałeś mi potem, że podziękowania są wspaniałe. Po drugie... chciałeś mnie skłonić do powiedzenia ci tego głośno przy wszystkich. A z tym wiąże się bardzo ciekawa historia...

-Opowiadaj! - rozweseliła się Dorcas, która kochała ploteczki.

-No... Bo ostatnie co pamiętam to jak ,,zobaczyłam Jamesa'' - zrobiła cudzysłów w powietrzu- i podeszłam, bo stał tyłem, ale był koło Huncwotów. Ale kiedy szepnęłam mu, że jeszcze raz dziękuję mu za naszyjnik to on się odwrócił i to nie był James. Tylko Gryfon z siódmego roku. Pierwszy przypał od razu po powrocie do szkoły! - wystawiła kciuka w górę.

-Ale zaraz... Czyli, że to on zrobił ci ,,coś'' złego. Kto to był? NO MÓW! - krzyczeli jednocześnie James i Syriusz.

-Cieszę się, ze wysililiście trochę mózgownice, ale to nie mógł być on. Bo przecież osoba, która mi to zrobiła usunęła mi trochę pamięci i widziała moje wspomnienia. Więc... skoro postanowiła mi zastopować usuwanie pamięci przed tym momentem to znaczy, że własnie miała nadzieje, że przez to wspomnienie właśnie tego Gryfona uznamy za winnego.

-Wow Lily ty to jesteś mądra! - odezwał się Remus.

-Nie tak jak ty Lunatyku! - odpowiedziała Lily.

-Remus nie docenia się przez swój mały, futerkowy problem. - mruknął James.

-Mały fute, co? - krzyknęły zdezorientowane dziewczyny po czym Lily dodała - Nie wiedziałam, ze masz królika. Może udasz się do psychologa, skoro przez małe nieznośne zwierzę się niedowartościowywujesz. To wyłącznie wina królika Remusie.

Chłopcy zaśmiali się.

-Właśnie Lunio! To tylko wina królika! - krzyknęli Huncwoci nie mogąc powstrzymać łez śmiechu.

Mecz o wszystko - James & Lily    [zamknięte]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz