Rozdział XVI Nienaturalność

1.3K 94 6
                                    

   Lily i Remus wrócili właśnie ze specjalnego przydziału. Lily zatrzymała się przed jednym z przedziałów. Zza drzwi dochodził dziewczęcy chichot. Remus zaś wyruszył w dalszą wędrówkę samotnie. Szybkim, płynnym ruchem otworzyła drzwi, a wchodząc zamknęła je i rzuciła się na wolne miejsce.

-Nie idziesz patrolować korytarzy? – zdziwiły się Mary, Dor oraz Elizabeth.

-Niech w tym roku piątoroczniacy się tym zajmują. Ja mam fajrant! –powiedziała i położyła nogi na wolnym miejscu naprzeciwko.

Rozległo się teatralne pukanie do drzwi i po chwili pojawili się w nich Huncwoci. Lunatyk (bo całej szkole przyjęły się te ksywki) zrobił minę, która najprawdopodobniej miała mówić - ,,Przepraszam Lily, oni sami się wepchali mimo, że próbowałem ich powstrzymać''. Lily westchnęła. Przeliczyła się dzisiaj jednak myśląc, że James nie zepsuje jej humoru. A może spowodowało to jej wspomnienie dotyczącym i snu i wakacyjnego zdarzenia. Musiała za wszelką cenę odłożyć to do innej pułki,, ale miała przy tym wzrok dziwnie nieobecny. Jej przyjaciółki mimo, że wiedziały, że Huncwoci dokuczali Sev'owi nie podzielały jednak jej niechęci i kiedy tylko jeden z nich pojawiał się zawsze traciły głowę. Pozwoliły im się dosiąść, choć ostatnie wolne miejsce zajmowały nogi Lily. Huncwoci jednak znaleźli rozwiązanie i rozłożyli się na podłodze. James wpatrywał się w Lily, która nadal walczyła ze wspomnieniem. W kluczowym momencie (kiedy była już blisko zaprzestaniu wspominania) na jej twarzy pojawił się dziwny, nieodczytywalny grymas, który był spowodowany powrotem jeszcze wyraźniejszych wspomnień.

-Lily coś się dzieje? – zapytał w końcu.

Dziewczyna aż podskoczyła w miejscu słysząc swoje imię, wydobywające się z jego ust. James zwykle zwracał się do niej po nazwisku. Coś tu nie gra.

-A widzisz, żeby coś się działo?! – odwarknęła mu, choć znacznie łagodniej niż zwykle. Nie potrafiłaby mu teraz tego wykrzyknąć, po tym jak powiedział jej imię.

Zaczęła podziwiać widoki za oknem. Po jej twarzy popłynęła samotna łezka, którą mógłby zobaczyć tylko James. Niestety... zobaczył!

Natychmiast poderwał się z miejsca.

-Chłopaki! – wszyscy jak na komendę poderwali się z miejsca. – Mamy sprawę do załatwienia! – syknął jadowicie.

Lily szybko otarła łezkę i spojrzała na niego z nieskrywaną ciekawością.

-Przykro mi piękne panie, ale operacja zostaje utajniona.

Przyjaciółki Lily westchnęły i zaczęły podpierać głowę na dłoniach. Wszystkie robiły to z taką gracją, a tylko Lily miała nieprzytomny wzrok i wpatrywała się w okno. Na jej twarzy po dokładniejszym obejrzeniu, można by zauważyć ślad po łezce. James widział go z daleka. Szybko opuścili przedział.

Teraz dziewczyna podwinęła nogi pod brodę, nie zaprzestając jednak oględzin krajobrazu. Sprytnie zakryła sobie twarz i zaczęła płakać z bezsilności. A co, jeżeli Severus obraził ją tylko dlatego, że uważała go jedynie za przyjaciela. Lily nie myślała nigdy o związku, który mogliby stworzyć. I właśnie może dlatego tak się nienawidził z Jamesem... Tylko dlaczego jej tego nie powiedział. Przecież przyrzekali sobie szczerość. A może Jamesowi naprawdę na niej zależy, a dokucza Sev'owi tylko dlatego, że widzi to co on do niej czuje. To takie skomplikowane. Już zrozumiała dlaczego życie jest podłe. I dlaczego to właśnie kobiety zawsze podejmują trudniejsze wybory. Po prostu są już doświadczone. Ale... nie może się umówić z Potterem. Nawet jeżeli on dokucza Severusowi tylko dlatego, to jednak cały czas się lansuje i w ogóle cały czas czochra te włosy! Ale z Severusem też się nie umówi. Mimo wszystko nie wybaczy mu nazwania jej szlamą oraz tego dziwnego ataku na nią powiązanego z wyznaniem miłości! Szybko przetarła oczy, bo usłyszała swoje imię.

-Lily! Szybko, szata. Zostało piętnaście minut!

Evans należała do grupy osób, która była niezwykle uporządkowana i mimo, że ostatnia dorwała swoją szatę, najszybciej się ubrała. I nie musiała poprawiać makijażu, bo się jeszcze nie malowała. Zacznie dopiero po szkole, a nie obchodzi jej co sobie pomyślą inni. Długi przeciągły gwizd rozbrzmiał w jej uszach i już wiedziała, że musi opuścić wagon. Kiedy wysiadała zobaczyła Severusa. Wyglądała jakoś dziwnie. Jego włosy były niezwykle rozczochrane (o wiele gorzej niż Jamesa) i jedną nogawkę szaty miał wyżej podciągniętą,, tak jak mankiety od rękawów. Wyglądał jakby się bił... Mimo wszystko podniosła lekko głowę i ruszyła krokiem przepełnionym wyższością, tak że większość uczniów się oglądała, a kilka chłopców zacmokało znacząco. Wsiadła na powóz, który sam ruszył po polnej drodze do Hogwartu. Reszta jej przyjaciółek chichotała bez przerwy wskazując sobie różnych chłopców. Kiedy powozy zatrzymały się wszystkie dziewczęta wyszły z gracją, a tylko Lily wyskoczyła jak koczkodan. Nie miała siły myśleć, czuć, a nawet istnieć. Dorcas, Mary, Elizabeth ruszyły przodem. Lily szła sobie powoli nigdzie się nie spiesząc. Ręce wepchała do kieszeni spódniczki.

-Hej! Evans! Ej, nie gap się tak na mnie, bo się zarażę twoja krwią! – wykrzyknął jakiś Ślizgon.

Lily nie koniecznie wszystkich znała. Za to ją wszyscy znali, głównie przez te akcje z Potterem.

-Żebym ja się twoją nie zaraziła, brudasie! – odkrzyknęła opanowana.

-Oooo...-usłyszała drwiące głosy innych Ślizgonów – Evans się stawia... - zacmokał – będzie trudniej.

Wyjął różdżkę i wycelował Lily, która ty razem zabezpieczyła się już po usłyszeniu obelgi. Chłopak runął na ziemię powalony zaklęciem niewerbalnym. Znów podniosła głowę z wyższością i wkroczyła przez drzwi frontowe. Skręciła i znalazła się w Wielkiej Sali.

Spóźniła się na piosenkę tiary, choć nie była jedyną osobą. Na nieszczęście, tylko jej udało się uciec niezauważonej przed oczami profesor McGonagall. Wsunęła się na swoje miejsce przy stole, które zajęły jej przyjaciółki i zaczęła oglądać przydział pierwszoroczniaków.

-----------------------------------------------------------------------------

   Tak więc pragnąc spełnić wasze życzenie, żeby Lily i James już się zeszli postanowiłam, że dopóki nie dojdę do momentu, w którym oni się schodzą będę dodawała 2 rozdziały na każdy piątek + może coś na tygodniu. Możemy iść na taki układ?

Mecz o wszystko - James & Lily    [zamknięte]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz