Drinny 1/2

2.2K 48 1
                                    

To lato było najgorszym okresem w życiu Ginny Wesley. Wojna z każdym dniem była bardziej realna niż kiedykolwiek wcześniej. Zamiast cieszyć się życiem ciągle żyła w strachu o swoją rodzinie. Czuła ból i bezsilność.Doskonale wiedziała, że nie jest w stanie powstrzymać biegu nadchodzących wydarzeń.

Pod koniec lipca przy śniadaniu w Kwaterze Głównej Zakonu bez problemu można było wyczuć napięcie między zebranymi.

- Chciałbym prosić wszystkich o nie wchodzenie na strych, szczególnie was. -Nakazał profesor Lupin wskazując przy tym palcem na najmłodszych wśród zebranych.

Widząc pytający wzrok osób niewtajemniczonych. Dodał szybkim i stanowczym głosem, że to sprawy Zakonu i nie ma zamiaru więcej tego tłumaczyć.Rozmowa została ucięta bardzo szybko. Nikt już nie śmiał się odezwać. Wiadome było, że niczego się już w tej kwestii nie dowiedzą.

Ginny była jednak bardzo zaintrygowana skrywaną tajemnicą na strychu. Wiadomo, że zakazany owoc najlepiej smakuje. Codziennie więc kręciła się blisko członków Zakonu z nadzieja, że uda się jej podsłuchać jakąś rozmowę nawiązującą do nurtującej jej kwestii.

Jednak bezskutecznie starała się o informację. Strych był pilnie strzeżony, choćby chciała nie dała rady się tam dostać.Tej nocy nie mogła zasnąć zastanawiała się co może być na tyle cenne dla Dumbledora, skoro ukrywał to w najbardziej strzeżonym miejscu poza Hogwartem jakim znała.Następnej nocy po cichu weszła schodami na samą górę. Szczęśliwy los sprawił, że w domu nie przebywał nikt kto mógłby ją przyłapać na podkradaniu się. Nigdy nie była w tej części domu, więc z ciekawością obserwowała nieznane kąty. Jednak nic nie przykuło jej uwagi na tyle by mogło okazać się tą skrywana tajemnicą. Gdy zrezygnowana cofała się na schody prowadzące na dół, usłyszała szloch dobiegający zza drzwi na które jakoś wcześniej nie zwróciła uwagi. Ostrożnie złapała za klamkę. Były zamknięte.

- Alahamora. - Powiedziała cicho zaklęcie jednak nic nie dało. Domyślała się tego jednak warto było spróbować.- Jutro tu wrócę. - Obiecała samej sobie.

Szybkimi krokiem skierowała się do swojego pokoju. Wiedziała, że jutro będzie siedziała cały dzień po kolei wertując księgi. Za wszelka cenę musiała dowiedzieć się jak otworzyć drzwi. Musiała je otworzyć i odkryć co jest źródłem szlochu które słyszała w nocy.Ginny cały dzień walczyła z chęcią napisania listu do swojej przyjaciółki, była pewna, że bez problemu Hermiona wymieniła bym jej co najmniej cała listę możliwych zaklęć i mugolskich kombinacji, które z pewnością otworzyły by te cholerne drzwi. Jednak w sytuacji w której obecnie się znajdowała nie wiedziała co może zrobić i na dodatek w pojedynkę. Ginny była jednak uparta po kolacji miała już kilka zaklęć, które mogły okazać się pomocne. Uradowana położyła się do łóżka i z niecierpliwością czekała aż wszyscy w domu zasną.Kilka minut po północy wyślizgnęła się z pościeli i poszła na strych, gdy doszła do drzwi znów usłyszała cichy płacz po drugiej stronie. Jej delikatna dłoń przejechała czule po wejściu do miejsca w którym zapragnęła jak najszybciej się znaleźć. Żadna z zaklęć nie działało, więc zrezygnowana dała sobie na dziś spokój i wróciła do pokoju. Weszła do łóżka i długo myślała co jeszcze może zrobić, jakoś nie chciała odpuścić.Cały następny dzień chodziła zamyślona, tej nocy postanowiła za wszelką cenę odkryć skrywaną tajemnice na strychu.Mimo pierwszych prób niepowodzenia nie zniechęciła się, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej ją to motywowało.Po 30 minutach wertowania zamku w drzwiach spinką do włosów zamknięcie puściło i z podnieceniem oraz jednoczesnym strachem obserwowała jak drzwi delikatnie się uchylają. Delikatnie jej pchnęła i ujrzała ciemność i ciągle słyszał ten szloch, który powodował u niej ciarki na plecach.To co ujrzała w głębi pomieszczenia przerosło jej oczekiwanie, przez całe swoje życie nie widziała nic bardziej strasznego. Z początku stała tak z wystrzyżonymi oczami i otwartymi ustami, nie była wstanie ukryć swojego przerażenia. Na zimnej kamiennej posadzce obwiązany metalowym kneblem z kolcami leżał Draco Malfoy. Był naprawdę w koszmarnym staniem jego ciało było pokryte licznymi ranami. Niektóre były świeże, na twarzy miał liczne zadrapania i siniaki. Zaklęcie które trzymało kolce w uścisku przy każdym ruchy blondyna zdawało się zadawać mu coraz większy ból. Niepewnym krokiem podeszła do niego i jednym zaklęciem uwolniła go od bólu. Dopiero wtedy dostrzegł jej obecność, delikatnie uniósł głowę i spojrzał na nią swoimi zimnymi oczami, były zupełnie bez wyrazu. Dziewczyna wyczarowała miskę z wodą i bez słowa zaczęła rozbierać go z brudnych i podartych ubrań. Gdy leżał przed nią już całkiem nagi delikatnie obmywała jego rany, a większe leczyła za pomocą zaklęcia.

Wewnętrzne OkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz