Koniec równa się początek (Ginny, Harry, Ron)

3.1K 31 2
                                    

Już od dawna między nimi się nie układało. Młodzieńcza miłość okazała się zwykłym zauroczeniem, niestety tylko po stronie Harrego. Ginny nadal była ślepo zakochana. Dwa lata po wojnie wciąż byli razem, z pozoru ich związek był idealny. Jednak rodzina dziewczyny pragnęła by młodzi się pobrali. Potter bał się zaręczyn, tak naprawdę zamiast legalizacji ich związku planował rozstanie. Nie był wstanie dłużej ciągnąć tej farsy.

Kochał Ginny, ale jak siostrę. Nie mógł jej dalej trzymać w kłamstwie. Bał się jednak, strasznie się bał jak zareagują jego najbliżsi czyli jej rodzina, bo na dobra sprawę oprócz Wesleyów nie miał nikogo bliskiego. Zdawał sobie sprawę, że może nie być mile widziany na niedzielnych obiadkach, że może nie być dla niego miejsca w ich domu podczas świąt. Musiał postawić wszystko na jedną kartę i przemyśleć co będzie dla niego najlepsze.

Stał na ulicy Pokątnej, czekał na nią tyłem odwrócony do ulicy więc nie mógł zobaczyć jak do niego podchodzi. Dziewczyna natychmiast wtuliła się w plecy bruneta i uśmiechnęła promiennie do niego.

Widząc jej roześmiana twarz stracił całą odwagę, którą miał w sobie zaledwie kilka minut wcześniej.

Ginny nie zauważyła jak bardzo jej partner jest zdenerwowany. Chwyciła jego dłoń ciągnąć w kierunku lodziarni. Harry zatrzymał ją w połowie drogi, stanął stanowczo i spojrzał w jej nic nie rozumiejący wyraz twarzy.

- Nie chce iść. - Odparł stanowczo.

- To gdzie chcesz iść? - Spytała, że stoickim spokojem.

Pokręcił głową.

- Nic nie rozumiesz. - Rzekł po dłuższej chwili milczenia.

- To może mi wytłumaczysz. -Bardziej stwierdziła niż spytała.

Chciał jej wszystko powiedzieć, skończyć z tą farsą. Był jednak tchórzem. Co za ironia prawda?

Wielki wybraniec, nie bał się samego Lorda Voldemorta, a boi się zerwać z dziewczyną. Zabawne.

- Ginny, posłuchaj. Musimy dać sobie trochę czasu na przemyślenie kilku spraw. Zastanowić się co dalej z nami. Czy będziemy razem czy nie. - Wydusił z siebie. Ostrożnie skierował na nią swoje nieśmiałe spojrzenie. Ta poderwała się miejsca w którym stała.

- Dobrze Harry. - Odpowiedziała podejrzanie spokojnie i odeszła.

Nie ruszył się z miejsca, odprowadził ją wzrokiem do jakiejś nowo otwartej kawiarni, natomiast sam z przestrogą poszedł zupełnie w przeciwnym kierunku.

Przez następne dni mijali się, było im tak wygodniej. Niestety dla Pottera to nie był koniec przecież oficjalnie mieli przerwę, a o żadnym rozstaniu nie było mowy. Odwlekał jednak decyzję o rozmowę najdłużej jak tylko mógł.

Minęło kilka tygodni, które między nimi nie zmieniły praktycznie nic. Czy to nie śmieszne? Oddalić się od siebie w tak krótkim czasie. Ginny diametralnie zmieniła podejście do zaistniałej sytuacji. Pewna swojej miłości cierpliwie czekała by przyjąć swojego ukochanego z otwartymi ramionami, gdy ten tylko zda sobie sprawę ze swoich uczuć.

Wchodził na posesję swojego przyjaciela, czuł się tu jak w domu... w końcu tyle lat już się przyjaźnią.

Wiedział, że popełnił błąd zakochując się w nim. Jednak ta miłość zbyt długo tliła się w czeluściach jego duszy. Za wszelką cenę chciał zapomnieć, lecz nie potrafił, a może nie chciał?

Mniejsza z tym. Wszedł cicho, od razu kierując się do salonu. Znał plan tego domu chyba lepiej niż swojego własnego. Przecież to tutaj spędzał najwięcej czasu. Zwłaszcza gdy on i jego dziewczyna, była już zresztą - mieli ciche dni. Skończył z nią dla niego i dla siebie. Ryzykował, jednak mógł zyskać o wiele więcej.

Godzinę po tym jak mężczyzna wszedł do domu, pojawiła się ona piękna, młoda... Ginny. Liczyła na zwykłe spotkanie, nic nie znaczące.

Otworzyła drzwi. W o kół panowała cisza. Była tak dotkliwa, że bała się wejść głębiej. Jednak ciekawość okazała się silniejsza, jak to u kobiet.

Leniwym krokiem skierowała się w stronę jedynego oświetlonego pomieszczenia w całym domu. Drzwi były lekko przymknięte, lecz nie do końca. Uchyliła je szerzej i zamarła na widok swojego odkrycia.

Sparaliżowana miała ochotę krzyczeć i płakać. Jedyne co zrobiła to wycofała się do przedpokoju i czym prędzej wybiegła z domu. Nie zauważona.

W tym samym momencie w salonie niczego nieświadoma para kochanków oderwała się od siebie, by wyrównać swoje przyspieszone oddechy.

- To będzie cholernie trudne, ale nie wyobrażam sobie innego rozwiązania. Musimy im powiedzieć, im wszystkim. Bez względy na to jak zareagują nie zrezygnuje z ciebie Harry. Zbyt długo czekałem na ciebie, a teraz kolejne długie dni zbierałem siły by wyznać ci swoje uczucia. - Wyszeptał brunetowi nie przerywając przy tym kontaktu wzrokowego.

Długo czekał na jego odpowiedź, zatrącając się jednocześnie w zieleni jego cudownych oczu.

Harry uniósł głowę, a ich spojrzenia spotkały się.

- Wiem, zmarnowałem zbyt wiele czasu z Ginny... Za długo skrywałem swoje prawdziwe uczucia. - Powiedział jednocześnie wtulając się w tors stojącego przed nim mężczyzny.

- Harry... - Zaczął.

- Ciii... - Przerwał mu. - Niech ten wieczór będzie końcem jednego, a zarazem nowym lepszym początkiem nowego życia Ron.

- Wspólnego życia. - Poprawił go rudzielec.

***
768 słów

Wewnętrzne OkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz