Szlaban (Dramione)

2.8K 65 4
                                    

Draco Malfoy w całym swoim życiu nie był zdenerwowany, bardziej niż w tej chwili. Ta okropna, stara ropucha wlepiła mu dwutygodniowy szlaban.

Ślizgon nienawidził McGonagall ponieważ zawsze faworyzowała uczniów swojego domu. Na samą myśl o Gryffindorze robiło mu się nie dobrze. Teraz czeka go kara za sponiewieranie tego nieudacznika Longbottom. Teraz spokojnie starał się analizować każde słowo profesorki. Gdyby Snape żył na pewno by interweniował, a ten niedojda Horacy Slughorn bał się nawet swojego cienia, więc proszenie go o jaka kol wiek pomoc było zwyczajną stratą czasu.

W duchu przeklinał swoje nędzne życie ciągle był szykanowany za bycie śmierciożercą i absolutnie nikt nie zwracał uwagi na to, że wrócił na dobra stronę i z Voldemortem nie ma już nic wspólnego. Jedynym zagrożenie, które odczuwał była zemsta zwolenników Czarnego Pana.

Bał się o siebie i o matkę, zwłaszcza po tym jak jego ojciec zmarł w Azkabanie. Teraz chcąc nie chcąc stał się głową rodziny i zależało mu na tym by udowodnić wszystkim chłystkom, że jest coś wart. Zwłaszcza Potterowi i jego bandzie, ale dziś nerwy mu puściły na transmutacji, wiec teraz zamiast siedzieć u siebie w pokoju i pisać kolejne eseje był zmuszony iść do dyrektorki i odbębnić swój szlaban, który miał się zacząć już za chwilę.Cmoknął z niesmakiem, gdy znalazł się pod drzwiami klasy do której kazała mu przyjść McGonagall. Co się odwlecze to nie uciecze - pomyślał. Wszedł wcześniej cicho pukając. Jednak w środku nie było dyrektorki, zastał tam samą Hermione Grenger. Zbity z tropu powoli podszedł do niej.

- Mogę wiedzieć co ty tu robisz Granger? - Spytał.

Wbrew pozorom starał się by jego ton był jak najmniej opryskliwy, mimo wszystko chciał zmienić swoje relację z innymi. Zależało mu by wszyscy uwierzyli w jego metamorfozę. Więc stwierdził, że musi nauczyć się kontrolować i zacząć tolerować Gryfonów.

- Malfoy uwierz, że nie czuję się komfortowo w twoim towarzystwie. - odpowiedziała opryskliwie. - Twoja kara będzie polegać na tym, że będziemy segregować książki znalezione w lochach i zanosić pani Pince do biblioteki.

- Co ty masz do mojej kary?

- Sama zgłosiłam się na ochotnika by ci pomóc. - Powiedziała cicho.

- Czyżby? - odpowiedział patrząc głęboko w jej oczy.

Hermiona w pokoju wspólnym od razu odszukała wzrokiem swoich przyjaciół. Westchnęła i powoli poszła w ich stronę. Usiadła na kanapie pomiędzy Ronaldem i Harrym. Była padnięta po spotkaniu z Draco, ciężko było przekonać chłopaka, że nie ma złych intencji w stosunku do niego. Po dłuższym zastanowieniu sam stwierdziła, żeby mu nie uwierzyła, w myślach przeklęła się za to, że dała się namówić chłopakom na tą durną intrygę, a teraz jeszcze niestety czekała ją następna rozmowa z niecierpliwymi przyjaciółmi, a ona nie miała im nic do powiedzenia, na pewno nic czego oni pragnęliby usłyszeć.

- Co nic nie mówisz? Opowiadaj co gadała fretka. - Pytał zniecierpliwiony Ron.

- Jestem prawie pewna, że Draco nie miał żadnych złych intencji wracając do szkoły. Od razu mówiłam, że to głupi pomysł. Powinniście zmądrzeć przez was mam przymusowe dwa tygodnie z Malfoyem! Myślicie, że będę skakać ze szczęścia z tego powodu?! - Mówiła wściekła, gdy skończyła gwałtownie wstała kierując się do swojego dormitorium.

Harry coś jeszcze krzyczał w jej stronę, ale już go nie słuchała. Miała dość. Chciała znaleźć się sam na sam ze swoim myślami.Nadszedł ostatni dzień ich szlabanu. Moda Gryffonka powolnym krokiem kierowała się na błonia, miała ochotą pobyć trochę sama. Siedziała oparta o drzewo, obserwując jednocześnie tafle jeziora.

Wewnętrzne OkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz