Rozdział 8

2.1K 51 1
                                    

Ariadna's POV:

Stałam nieruchomo jeszcze przez chwilę, patrząc się na odchodzącego Zayna. Ta sytuacja była .. dziwna. Bardzo dziwna. Pokręciłam szybko głową i odwróciłam się do Paula.

-Nie mówiłaś, że masz chłopaka. - powiedział, patrząc na etykietę jogurtu, który trzymał w ręce.

- Bo nie mam. - wzruszyłam ramionami. - To tylko kolega.

- Który całuje Cię w policzek, mówi do Ciebie kochanie i patrzy na mnie jak na kogoś, kto w każdej chiwli może Cię zgwałcić, a potem zabić. - otworzyłam szeroko oczy. Brunet zaśmiał się. - Spokojnie, przecież wiesz, że nic takiego nie zrobię. - mrugnął do mnie.

- Zayn jest .. to po prostu Zayn. - rzuciłam, wchodząc do alejki z napojami. Szczerze? Nie wiedziałam, jaki tak naprawdę jest Zayn, więc wolałam dłużej nie ciagnąć tej rozmowy. Paul na szczęście też dał sobie spokój. Po kilku minutach wychodziliśmy ze sklepu, obładowani torbami. W końcu moja lodówka będzie pełna, szkoda, że większość tych produktów się zepsuje, bo strasznie mało jem. Po wypakowaniu wszystkiego do bagażnika, wsiedliśmy do samochodu. Chłopak odpalił samochód i jechaliśmy do mojego mieszkania.

- On wydaje mi się strasznie znajomy, Ari. - powiedział, patrząc na drogę przed nami.

- Co masz na myśli Paul?

- Po prostu uważaj na siebie. - odpowiedział, zatrzymując się przed moim blokiem.

- Nie wejdziesz? - zapytałam, wychodząc z auta.Pokręcił przecząco głową. - Mam jeszcze coś do zrobienia, poza tym wieczór mam zajęty i Ty Słoneczko też. - Przewróciłam oczami i trzasnęłam drzwiami. Jedno jest pewnie tego wieczoru nie spędzę z Zaynem.

***

- Jo, rusz swój tyłek i chodź tu! - próbowałam przekrzyczeć głośną muzykę w klubie. Moja towarzyszka z chęcią zgodziła się na przyjście tu, bo „ma już dosyć myślenia o Christianie i chce się zabawić”. Bujałam się w rytm muzyki, trzymając w ręku 4 bądź 5 drinka. Nie pamiętam. Byłam już dosyć pijana, ale nigdy się do tego nie przyznam. Jo najwyraźniej nie usłyszała moich krzyków, bo flirtrowała koło parkietu z niebieskookim blondynem. Wydawał się znajomy, ale nie byłam pewna, więc nie podeszłam do nich. Usiadłam na krześle przy barze, zamawiając przy tym kolejnego drinka. Każda komórka w moim ciele drgała od muzyki. Nie słyszałam własnych myśli, a właściwie przez alkohol i tak nie myślałam. Ciekawe co robi teraz Zayn. - myślałam. Pewnie siedzi z kolegami, przed telewizorem, albo się bije, albo jest w jakimś klubie i obraca dziewczyny, inną do każdej piosenki. Złapałam się za głowę, dlaczego w ogóle o nim myślę? Bezsensu. Machałam głową to na lewą, to na prawą stronę, uśmiechając się sama do siebie. Nagle poczułam małą, delikatną dłoń na ramieniu. Odwróciłam się. Przede mną stała Jo, a za nią ten blondyn. Przekrzywiłam głowę w prawą stronę, patrząc na niego. Teraz pamiętam! To jeden z kolegów Zayna. Uśmichnęłam się, odracając wzrok w stronę przyjaciółki.

- Co tam? - spytałam, szczerząc zęby.

- Niall i ja, idziemy do .. się przejść. - na jej ustach zagościł krzywy uśmiech. Pokiwałam wolno głową. - Myślę, że powinnać już wracać do domu, jesteś strasznie pijana. - Uniosłam brwi. - Odwieźć Cię do domu? - zaproponował Niall. Przymknęłam oczy.

- Nie, dziękuję. Nigdzie się nie wybieram. Jestem dorosła i mogę robić co chcę. - syknęłam głośno. - Poradzę sobie. - uśmiechnęłam się. - Bawcie się dobrze. - unisołam drinka i wypiłam łyka.

- Jesteś pewna? - spytała zmartwiona Jo. Przytaknęłam. - Jak niczego innego, złotko. - zachichotałam.

Minęło już 30 minut, odkąd zostałam sama. Podczas tego czasu cały czas siedziałam przy barze, tracąc przy tym, chyba wszystkie pieniądze jakie przy sobie miałam na alkohol. Zrezygnowana podniosłam się i wyszłam z klubu. Chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz. No tak, Londyn nocą nie jest ciepły, szczególnie kiedy masz na sobie jedynie spodenki i koszulkę. Brawo, Ari! Nagroda największej idiotki na świecie należy do Ciebie! Owinęłam się ramionami i ruszyłam w stronę mojego domu. Dobrze, że chociaż założyłam trampki, a nie szpilki. Byłam w 100% pewna, że ktoś idzie za mną. Słyszłam czyjeść kroki coraz bliżej, aż w końcu poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Sparaliżowana strachem nie mogłam się ruszyć. Przełknęłam głośno ślinę i lekko odwróciłam głowę. Przede mną stał Paul, jak zwykle wiecznie uśmiechniety. Ale coś nie grało. Miał krew na twarzy.

- Boże, Paul co Ci się stało? - spytałam zszokowana.

- Powiedzmy, że Twój chłoptaś i ja pracujemy w konkurencyjnych firmach. - rzucił, patrząc w punkt za mną. Odwróciłam się. Przy budynku za nami stał oparty o mur Zayn z ironicznym uśmiechem na buźi. Spojrzałam na niego, a potem na Paula.

- Czy ktoś w końcu powie mi co się tu kurwa dzieje? - krzyknęłam głośno, patrząc na mężczyzn. - Ariadna, musimy porozmawiać. Teraz. - powiedział Zayn, przez zaciśnięte zęby.

- Nie, masz mi pierwszo powiedzieć co tu się dzieje! - krzyknęłam jeszcze głosniej. Brązowooki podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i poprowadził (mimo mojego opierania się oczywiście) do swojego samochodu, który stał tuż obok nas. Patrzyłam na stojącego bezczynnie Paula, który ciągle się uśmiechał.

- A Ty kolego, trzymaj się od niej zdala, albo twoja twarz znajdzie się oddzielona od ciała w foliowym worku w kostnicy. - powiedział Zayn do Paula, z pełną furią w oczach. Zamarłam i ruszałam się przez cała drogę. W ciągu 10 minut byliśmy już u mnie w mieszkaniu. Zamkęłam drzwi i odwróciłam się do Zayna, który momentalnie przycisnąl mnie do ściany. Złapał moje nadgarstki i trzymał je nad moją głową. Zszokowona, patrzyłam na jego prawie czarne oczy. Przywarł ustami do moich. Szybko pogłębił pocałunek, a ja .. no cóż nie opierałam się. Zdałam sobie sprawę, że chciałam go pocałować od wczorajszego wieczora. W końcu oderwał się ode mnie i oparł swoje czoło o moje.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałem to zrobić od naszego pierwszego spotkania. - nie mogłam złapać oddechu, przymkęlam oczy i próbowałam poustawiać w głowie słowa chłopaka.

- Co się stało Zayn? - spytałam, patrząc w jego oczy, które momentalnie stały się nie do odczytania.

- Obiecaj mi, że nie będziesz więcej spotykać się Paulem. - powiedział, lekko ściskając moje nadgarstki. - D-dlaczego? - wykrztusiłam.

- Obiecaj, proszę. - rzekł, patrząc na mnie bezradnie. - Dobra. - odpowiedziałam. Musnął moje usta i uśmiechnął się. - Co teraz? - wyjąkałam zdenerwowana. - Teraz, kochanie, jesteś moja. - powiedział i znów zaczął mnie całować, a ja nie opierałam się, tylko od razu odwzajemniłam to.

__________________________

Mam nadzieję, że nie jest źle, mam dużo weny, ale te rozdziały wcale nie wygladają tak jakbym chciała -.-'

ARIADNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz