Część II Rozdział 11

1.3K 50 8
                                    

- Muszę spotkać się z Dianą. - Skłamałam, poprawiając moje jasne dżinsy. Zayn, zapinając swoją biała koszulę, zerknął na mnie poważnie. Jego spojrzenie aż krzyczało "Nie", ale wolałam to od niego usłyszeć. Westchnął, kiedy patrzyłam na niego twardym wzrokiem, posyłając mu zniecierpliwione i domagające się odpowiedzi spojrzrnie.Potarł swój kark.

- Jeszcze kilka dni, znajdziemy Nicka i będzie po sprawie. - Rzucił, poprawiając mankiety czarnej marynarki. Kilka dni?! Nie wytrzymuję już w tym domu! On przynajmniej może wychodzić do pracy! Właśnie, praca ..

- Co powiedziałeś dla mojego szefa? - Spytałam, siadając na ciemnym biurku Zayna. Chłopak podszedł do mnie i stanął pomiędzy moimi nogami. Uśmiechnął się i cmoknął mnie w nos.

- Masz urlop, pomyślałem, że jeśli powiedziałbym, że rzucasz tę robotę, to byś mnie zabiła. - Zaśmiałam się.

- Dobrze pomyślałeś. - Odpowiedziałam, owijając moje ramiona wokół jego szyi. Pocałowałam go delikatnie. Chłopak jęknął lekko gdy przegryzłam jego wargę. Zayn ścisnął moje biodra i niemal wyczuwałam, że się uśmiecha. Czy za każdym razem, kiedy się dotykamy muszę czuć te wewnętrzne ciepło? Nie żeby mi to przeszkadzało, po prostu to strasznie rozpraszające.

- Jeśli jeszcze trochę mnie pokusisz, znowu będziemy się piepszyć na tym biurku. - Rzucił, między pocałunkami.

- Dla mnie to żaden problem. - Odpowiedziałam słodko. Westchnął zrezygnowany, objął rękami moją talię i podniósł. Owinęłam nogami jego brzuch i zaśmiałam się, kiedy prowadził nas do sypialni. Kochałam go. Tak szczerze i bardzo. Bez niego moje życie jest niekompletne i bezsensowne. To dzięki niemu zaczęłam żyć. Delikatnie jak piórko, położył mnie na materacu i zaczął zdejmować moją koszulkę. Zachichotałam, czując jak mnie łaskocze. Pocałowałam go namiętnie, obejmując dłońmi jego twarz. Lekko go odsunęłam i uśmiechnęłam się.

- Kocham Cię. - Powiedziałam, w pełni szczerze. Chłopak oblizał wargi i cmoknął moje usta.

- Kocham Cię.

***

Szperałam po wszystkich szafkach w kuchni, szukając jakiegokolwiek wina, no dobra nie pogardziłabym w tamtej chwili absolutnie żadnym alkoholem. Jęknęłam, kiedy znów nic nie znalazłam. Barek był zupełnie pusty i mam dziwne przeczucie, że była to sprawka Zayna. Właśnie, Zayn wyszedł na spotkanie, zostawiając mnie w apartamencie zupełnie samą i na dodatek znudzoną.

Powiedział, że sprawa nie zajmie mu dużo czasu, najwyżej pół godziny, więc cierpliwie usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, czekając na niego.

Minęła godzina, a Zayna wciąż nie było, zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem o mnie nie zapomniał. Może tylko spotkanie się przeciągnęło? Biznesmeni tak mają, prawda? Niby mała sprawa, ale zajmuje im kilka godzin. Tak, na pewno tak było, ale to nie zmieniało faktu, że wciąż byłam znudzona i sama. Skierowałam się do drzwi wyjściowych. Złapałam za klamkę, kiedy usłyszałam męski głos.

- Pani Bleckwell? - Odwróciłam się w stronę wysokiego, przystojnego mężczyzny w garniturze. Ochroniarz patrzył na mnie uważnie, a następnie na moją zaciśniętą na klamce dłoń. Puściłam ją jak oparzona i otworzyłam buzię. Jak on się nazywał? Kurwa, Jack, Jesse, John?

- Ja tylko sprawdzałam. - Rzuciłam, jąkając się. Brunet kiwnął głową i wskazał dłonią, abym znów weszła do wnętrzna mojej ogromnej celi. Dzięki, serio zajebiście. Z założonymi rękami, jak zła nastolatka usiadłam na skórzanej kanapie. Dlaczego kurwa mać nie mogę nigdzie wyjść, a dodatkowo czemu każdy mój ruch jest obserwowany? Może tu są jakieś niewidzialne kamery? Rozejrzałam się dookoła, ale nie znalazłam żadnych urządzeń tego typu. Najwyraźniej są dobrze ukryte. A co jeśli ochroniarze patrzyli jak ja i Zayn .. ? Momentalnie zarumieniłam się na tę myśl. Nigdy więcej.

- Czegoś Pani potrzebuje? - Spytał mężczyzna, stojący prosto przy drzwiach. Spojrzałam na niego, łącząc brwi.

- Nie jestem żadną Panią, mów na mnie Ariadna. - Powiedziałam, przyjaźnie się uśmiechając. Jeżeli nienawidzę czegoś bardziej od przetrzymywania mnie tutaj, to nazywanie mnie "Panią". Kurcze, nie mam 50 lat, żeby się tak do mnie zwracać. Poza tym ochroniarz wyglądał na najwyżej starszego ode mnie o 10-12 lat, nie więcej. Brunet spojrzał na mnie, najwyraźniej zdziwiony moim zachowaniem.

- Nie sądzę, że to dobry pomysł. - Odpowiedział formalnie, lekko się uśmiechając. Przekrzywiłam głowę w bok.

- Dlaczego? Nienawidzę, kiedy ktoś mówi na mnie "Pani". Czuję się wtedy strasznie staro. - Wstałam i stanęłam naprzeciwko chłopaka. Wyciągnęłam rękę. - Ariadna, ale możesz mówić  Ari. - Ochroniarz uścisnął moją rękę.

- John. - Wiedziałam, że ma tak na imię! To jest, tak strzelałam. Nawet wygląda jak John. Ciemne oczy, wysoki, dobrze zbudowny, o wyraźnych rysach twarzy. John. Na pewno zapamiętam.

***

2 godziny. 120 minut. Zayna wciąż nie było. Zaczęłam się powoli denerwować. Może coś się stało? Ech, na pewno tylko sobie coś wmawiam, nie? Poza tym jak cokolwiek mogłoby się stać Zaynowi? Przecież on absolutnie wszystko ma wiecznie pod kontrolą. Potarłam skronie, od ciągłego myślenia, zaczynała mnie już boleć głowa. Moje myśli przerwało trzaśnięcie drzwiami. Poderwałam się i patrzyłam, jak Zayn wchodzi do domu w towarzystwie Eleny. Serio, kurwa? Zacisnęłam szczękę zła. Co ona tu do chuja robi?! Brunet podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek. Jakby z obrzydzeniem, że nie trzyma mojej strony, tylko wciąż gada z Eleną, odsunęłm się od niego. Spojrzał na mnie tylko i lekko się uśmiechnął. Najwyraźniej nie był zdziwiony moją reakcją.

- Witaj Ariadno. - Powiedziała blondynka, krzywiąc się, zauważając, że Zayn złapał moją dłoń. Kiwnęłam jedynie głową. Ostatnim razem chyba dość jasno się wyraziłam co o niej sądzę, nie? - Wiem, że pewnie nie cieszysz się z mojej obecności, ale ..

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Przerwałm jej oschle. Kobieta zakaszlała krótko i koontynuowała.

- Ale mamy dla Ciebie z Zaynem dobrą wiadomość. - Spojrzałam zdziwiona na Zayna. Dobrą wiadomość? Elenka jest chora na raka i umrze w ciągu 24 godzin, a jako prezent pozwoli mi urządzić jej pogrzeb? Yay!

- Dzisiaj złapano Nicka. Już zostały postawione mu zarzuty, więc ten koszmar już się skończył. - Powiedział Zayn, uśmiechając się. Moje serce jakby eksplodowało. W końcu! Nick pójdzie do więzienia tam, gdzie jego miejsce. Mojej rodzinie już nic nie grozi, a ja w końcu będę mogła iść sama nawet do jebanego sklepu nawet po jebane bułki. TAK! Ciągle stałam jak odrętwiała. Jeszcze do mnie nie doszło, że to już koniec. Ale jedna rzecz się nie zgadzała. Co tu do chuja robiła Elena? Mój uśmiech zmalał, kiedy o tym pomyślałam.

- Co tu robisz? - Spytałam, patrząc na niebieskooką. - Mam na myśli, to nie Twoja sprawa, więc co tu robisz? - Kobieta spojrzała na Zayna i odchrząknęła.

- Powiedzmy, że przyczyniłam się do zamknięcia tego psychola. Nic więcej nie musisz wiedzieć. - I szczerze? Nawet nie chciałam. Nic mnie to nie obchodziło. W tamtej chwili, fakt, że Nick jest już w więzieniu był najważniejszy. Kiwnęłam głową.

- Czyli to koniec? - Zapytałam, zerkając na Zayna.

- Koniec. - Odpowiedział, przytulając mnie.

___________________________________

PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, MÓJ TABLET JEST DO DUPY .. :c

ARIADNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz