Rozdział 2

8.9K 176 64
                                    

Rano budzi mnie ten cholerny budzik. Dlaczego muszę chodzić do szkoły? A no tak głupie prawo. Biorę telefon do ręki i go wyłączam. Nie chce mi się wstawać. Sprawdzam jeszcze tylko powiadomienia, które do mnie przyszły. Dobra, wstaje. Podchodzę do szafy, biorę z półki czystą bieliznę i idę wziąć szybki prysznic. Po prysznicu idę się ubrać. Co by tu dzisaj ubrać? Biorę koszulkę z napisem 'Pyskata od urodzenia', tak kocham koszulki z napisami, i dżinsy z wysokim stanem. Idę do łazienki myje zęby, maluje się i czesze. Dzisiaj zostawiam rozpuszczone włosy. Wracam do pokoju a tak mój pokój wygląda normalnie, czyli duże łóżko na środku pokoju, pod oknem biurko, a na biurku laptop, mam też szafe stojącą koło drzwi, prawie na przeciwko łóżka, pakuje książki potrzebne do szkoły i zamykam plecak. Biorę go do ręki i szukam telefonu. Gdzie jest mój telefon? Szukam go. Mam. Dlaczego on był pod łóżkiem? Dobra, nie ważne. Idę do kuchni gdzie czeka na mnie śniadanie z kurteczką:
Pojechaliśmy do babci pomóc jej z remontem. Zjedz śniadanie a jak przyjdziesz ze szkoły pozmywaj naczynia i odkurz cały dom.
Mama i Tata
Jak zwykle muszę sprzątać. Nie nawidze sprzątać. No, ale cóż. Po śniadaniu ubieram ramomeske i moje ulubione czarne trampki. Zakładam słuchawki na uszy włączam moją ulubioną piosenkę 'Bring me the horizon - True Friends'. Idę drogą słucham sobie i nuce pod nosem. Gdy nagle przeżywam chwilowy zawał. Ktoś dotyka mnie w ramię. Odwracam się a tu uśmiechnięta Izzy. Izzy jest moim totalnym przeciwieństwem z charakteru. Jest miła, grzeczna, spokojna i wstydliwa. Chociaż z wyglądu też się różnimy ona wysoka prawie 175 centymetrów, ładna, tylko blond włosy mamy takie same.

- Wystraszyłam cie? - pyta śmiejąc się ze mnie. Tylko przy mnie i Maxie jest otwarta, umie komuś dogryść, a przy kimś obcym jest cicha, ale za to ja jestem tą wygadana.

- Zawał, kobieto, zawał! - też zaczynam się śmiać.

- No to co tam? - nadal się śmieje ze mnie.

- Poza tym, że wczoraj poznałam imię tego nowego chłopaka to nic ciekawego. - mówię z obojętnością.

- Co? Serio? Jak ma na imię? - bije od niej ciekawość.

- Natan.

- Jak poznałaś jego imię? - nadal zadaje te głupie pytania.

- No wiesz wczoraj jak wróciłam się po książkę od polskiego to ktoś przypadkowo uderzył mnie w bark drzwiami i już miałam temu komuś nagadać, że mówi się 'przepraszam' a tym kimś okazał się Natan. I tak jakoś przedstawił mi się i potem wymigałam się i uciekłam. - odpowiadam jej a ona słucha jakby to było coś ważnego.

- Jak mogłaś uciec? - pyta.

- Normalnie? - patrzy na mnie wzrokiem 'coś ty kurwa zrobiła?' - Dobra, nie ważne.

Dochodzimy do mojej szafki, gdy nagle wpadam na czyjś umięśniony tors i upadam na dupe. Ałć! Kurwa, ile będę miała jeszcze tych sinaków?

- Przepraszam nie zaważyłem cie. - znam ten głos. Podnoszę wzrok i napotykam te przepiękne tęczówki. Podaję mi rękę. Łapie za nią i on pomaga mi wstać.

- Nic się nie stało. - odpowiadam i już chce iść, gdy Natan znowu łapie mnie za rękę.

- Wczoraj tak szybko uciekłaś i nie zdążyłem zapytać. Dasz może mi swój numer? - chłopak drapie się po karku.

- Jja... - zaczynam się jąkać. Kurwa Bianka wdech, wydech, wdech, wydech - Znaczy tak, daj telefon to ci wpisze. - uśmiecha się do mnie słodko.

Podaję mi telefon a ja wpisuje mu mój numer. Oddaje mu go.

- Dzięki. - posyła mi szeroki uśmiech.
Też mu odpowiadam uśmiechem.

- Dobra to ja już lecę na lekcję. Pa! - mówię.

- Do zobaczenia! - odpowiada i każdy rozchodzi się w swoją stronę. Kurwa, mam ochotę jebąć sobie w twarz. Mogłam też wziąć od niego numer. A chuj tam. Jebać to. Ktoś szturcha mnie w ramię. A no tak zapomniałam o Izzy.

- Widziałaś jak się na ciebie patrzył? - widzę radość w jej oczach.

- Jak na człowieka? - odpowiadam głupio.

- Nie debilko, podobasz mu się - mówi. Zaczynam się śmiać.

- Śmieszna jesteś Izzy. Ja? Podobać mu się? No chyba nie. - wchodzimy do klasy i temat nam się urywa, bo widzimy klasowe piękniusie, które do nas podchodzą.

- Co tam Bianka? Nadal cię nikt nie chce? Zacznij już hodować koty, bo żaden się tobą nie zainteresuje. - mówi Lara z tym swoim głupim uśmieszkiem. Lara jest to najgorsza sucza w szkole, serio. Nie dosyć, że ma tony tapety na ryju to jeszcze pcha się każdemu do łóżka.

- A może iść do sklepu, na dział budowlany kupić ci szpachelkę, żeby zdrapać ten makijaż, bo wiesz nie chce, aby twój przyszły chłopak przeraził się i uciekł jak zobaczy cie bez makijażu. - pytam a w umyśle przybijam sobie piątkę. Lara tylko patrzy na mnie wrogim wzrokiem i idzie. Sama nie wiem co jej zrobiłam, że się tak na mnie uwzieła. A no tak witamy w pierwszej liceum. Siadamy z Izzy do ławki.

- Ale jej dopiekłaś. - mówi uradowana Izzy.

- Dobrze jej tak. - naszą rozmowę przerywa nauczyciel wchodzący do klasy. No właśnie gdzie jest Max? A chuj tam. Pewnie znowu zaspał i nie przyjdzie do szkoły.
Lekcje mijają szybko. Siedzę na ostatniej lekcji i odliczam ile zostało do końca. Tak mi się już nudzi. Nie słucham w ogóle nauczyciela. Dzwonek! Wreszcie idziemy z Izzy wziąć nasze rzeczy do szafki. Gdy nagle widzę Lare gadającą z Natanem.
Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Dobra, Bianka nie przejmuj się tym. Rozchodzimy się z Izzy i idę do domu. Po pięciu minutach jestem już w domu. Idę się przebrać i zrobię sobie coś do jedzenia. Hm co by sobie tutaj zrobić? Wiem zjem zupke chińską. Gotowanie to nie jest moja mocna strona. Zrobiłam sobie tą zupke i zaczynam jeść. Jak zwykle myślę o wszystkim i o niczym. Po posiłku odkładam miskę do zlewu i zaczynam zmywać. Skończyłam zmywać i zaczynam odkurzać cały dom. Po skończonej pracy idę odrabiać lekcje, biorę plecak i telefon, i idę do góry. Zaczynam odrabiać lekcje, gdy przerywa mi mój telefon z nową wiadomością.
Nieznany: Hejka tutaj Natan :) Chciałem się zapytać czy wyjdziesz gdzieś, kiedyś ze mną?
Odrazu zmieniam nazwę tego numeru.
Ja: Hejka! Jasne tylko kiedy i gdzie? :)
Natan :) : No nie wiem możę w piątek jakoś tak o 17? Co ty na to?
Ja: Okej :) no to do zobaczenia w szkole :)
Natan :) : Do zobaczenia :)
Uśmiecham się sama do siebie. Kończę lekcje, patrzę na zegarek, 18.20. Dobra biorę się za książkę. Zaczynam czytać drugą część 'Wodospay cienia po zmroku ' zarąbista książka.
Po przeczytaniu prawie całej książki odkładam ją i patrzę na zegarek, 21.39. Dobra, idę się wykąpać. Biorę piżame i idę do łazienki. Po skończonej kąpieli zakładam piżame, zmywam dokładnie makijaż, myje zęby i rozczesuje mokre włosy. Patrzę na zegarek 22.45 no trochę posiedziałam. Podłączam telefon do ładowarki. Wskakuje na łóżko i prawie odrazu odpływam w karinę Morfeusza.

For me you're perfect Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz