Rozdział 12

4.1K 106 9
                                    

Bianka POV's:
Chodzę po pokoju i zastanawiam się jak spytać się rodziców, czy mnie puszczą z Natanem. Przecież oni mnie z nim nie puszczą. Pomyślą, że to mój chłopak i jadę się z nim tam ruchać czy coś. Co ja mu powiem jak się nie zgodzą? Jak ja mu spojrzę w oczy? Jestem straszną histeryczką. Kurde...
Dobra raz się żyje, idę. Schodzę powoli na dół, tak muszę przedłużać wszytsko, bo się boję. Jestem już w kuchni i widzę rodziców rozmawiających przy stole. Gdy mnie widzą odrazu cichną. Ciekawe co chcą ukryć przrdemną? Dobra, to narazie nie jest ważne.

-Co tam chcesz, Bianka? - uśmiecha się ciepło. Siadam koło nich i zaczynam bawić się telefonem, który trzymam w dłoniach.

-Mam do was pewną sprawę... - zaczynam się denerwować jak nigdy.

-Jaką? - pyta zniecierpliwiona mama. Wie, że przedłużam jak tylko mogę.

-Dobra raz się żyje. - mówię do siebie cicho.

-Co tam mruczysz pod nosem? - pyta tata.

-Nic, nic. Czy ja mogę jechać w weekend majowy nad jezioro? - pytam i wiem, że zaraz zaczną się pyta typu: 'a z kim?'.

-A z kim? - a niemówiłam.

-Z Natanem. - mówię i spoglądam na mamę.

-Co? Czy ja go znam? - kurwa, czemu nie możesz odpowiedzieć i mieć już to za sobą?

-Tak, był tu wczoraj z Izzy i Maxem. Tata z nim rozmawiał. - mówię i kieruje wzrok na tatę. Wzrokiem proszę go o pomoc, a on wiedząc co mówi mój wzrok odrazu zaczyna mówić.

-To ten miły chłopak, który przyszedł po ciebie, bo chciał pogadać? - potwierdzam skinieniem głową, a tata kontynuuje. - Bardzo miły chłopak.

-No dobrze, muszę z nim porozmawiać i zastanowię się czy możesz jechać. - co kurwa? On ma rozmawiać z moją mamą. No gorzej być nie może. Proszę mamo nie rób mi tego. Powiedz, że żartujesz, proszę. Oczywiście moje prośby nie zostały wysłuchane...

-Okej. Kiedy chcesz z nim rozmawiać? - pytam chociaż nie chce, żeby z nim rozmawiała. Czemu? Nie wiem chyba się boję, że powie coś krępującego na mój temat.

-Jak najszybciej. - kiwam i wstaje od stołu.

-Idę do niego zadzwonić. - mówię i wychodzę na dwór. Wybieram numer Natana i dzwonie.

Natan POV's:

Jeżdżę na deskorolce, gdy przerywa mi mój dzwoniąc telefon. Patrzę na wyświetlacz i widzę, że Bianka do mnie dzwoni. Uśmiecham się do telefonu i odbieram.

-Cześć Natan! - chyba jest zdenerwowana, ciekaw czym.

-Witaj, piękna. - mówię i wiem, że Bianka dostaję rumieńcy na mój komentarz.

-Moja mama chce rozmawiać teraz z tobą na temat tego wyjazdu w weekend majowy. - no to już wiemy czym jest tak zdenerwowana.

-No okej, już jadę. - mówię.

-Dziękuję. - wypuszcza powietrze z ust tak głośno, że ja to słyszę.

Rozłączam się i mówię chłopaką, że za nie długo przyjadę. Wyjeżdżam na deskorolce ze skateparku i kieruje się do domu Bianki. Jestem już pod jej domem i widzę siedzącą Biankę na schodach przed jej domem. Gdy mnie zauważa wstaje i podchodzi do mnie.

-Hej. Dzięki, że przyjechałeś. - mówi, a ja widzę jak strasznie się stresuje.

-Hej wszystko będzie doborze. Ja ich przegadam. - mówię.

-Ciekawe jak? - pyta cicho i chyba nie chciała, żebym to usłyszał.

-Jestem tak zajebisty, że tylko na mnie spojrzą i odrazu się zgodzą. - zaczyna się śmiać. Wreszcie udało mi się ją rozśmieszyć.

-Ale z ciebie narcyz. - mówi z przepięknym uśmiechem na twarzy.

-Dla twojego uśmiechu zrobię wszystko. - mówię za nim zdążę ugryść się w język. Zaczyna się tak ślicznie rumienić.

-Nie wiem co ci mam odpowiedzieć na ten komentarz. - ta odpowiedź zabija mnie z tropu, bo myślałem, że zacznie się wykręcać od odpowiedzi.

-Spokojnie, lubię poprostu twój śmiech. - posyłam jej najszerszy uśmiech.

-Przecież ja się śmieje jak jakaś koza. - mówi, a ja zaczyam się głośno śmiać. Jej komentarz na temat swojego śmiechu był najlepszy jaki kiedykolwiek słyszałem.

-Lubię twój śmiech kozy. - teraz ona zaczyna się śmiać. Po chwili do niej dołączam. Ma tak zaraźliwy śmiech. Co ja pierdole? Kocham, gdy śmieje się ze mną, kocham, gdy patrzy na mnie rozbawionymi oczami, kocham, gdy śmieje się ze mnie, kocham ją rozbawiać. Kurwa, całą ją kocham.

-Dobra idziemy, bo mama pewnie zaczyna się denerwować. - kiwam głową i kierujemy się do jej domu. Gdy wchodzę do domu to ściągam trampki i idę za Bianką. Wchodzimy do kuchni, a jej rodzice siedzą przy stole.

-Dzień dobry. - mówię i posyłam im uśmiech.

-Dzień dobry. - odpowiadają.

No to zaczynamy, muszę ich przekonać, żeby Bianka ze mną jechała...

For me you're perfect Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz