Rozdział 17

4.1K 118 7
                                    

Bianka POV's:
Wchodzę do pokoju i kieruje się do szafy. Wyciągam z niej bieliznę, moją ulubioną czerwono-czarną koszulę i czarne krótkie spodenki z wysokim stanem. Idę do łazienki, biorę szybki prysznic, ubieram się w przygotowane rzeczy i myje zęby. Kurde, moje warkoczyki mi się popsuły. Dobra rozpuszczam włosy...
Wyglądam jak czarownica, serio. Moje włosy są teraz falowane. No cóż jakoś to przeżyję. Schodzę na dół i widzę Natana, który jest oparty o ścianę. Kurde, mam przed sobą Boga Seksu. Przysięgam. Widzę, że Natan też mnie 'obczaja', ale w sumie jakoś mi to nie przeszkadza. Posyłam mu słaby uśmiech i idę ubrać trampki.

-Idziemy? - odwracam się do Natana, a ten rusza do drzwi. Wiecie jak na mężczyznę przystało, przepuszcza mnie w drzwiach. Wychodzimy z domu i w sumie nie wiem jak iść, więc muszę czekać aż Natan mnie tam zaprowadzi.

-Powiesz mi wreszcie, gdzie idziemy? - pytam, licząc na to, że mi powie gdzie idziemy.

-Musisz być cierpliwa. - posyła mi prześliczny uśmiech i puszcza mi oczko.

-No, ale Natan... - na mojej twarzy pojawia się lekki grymas.

-Nie powiem ci, musisz być cierpliwa, księżniczko. - mówi, a ja pewnie przypomniam buraka. Nigdy nie lubiłam jak nazywali mnie księżniczką, bo mówili to zazwyczaj z pogardą, a Natan mówi to tak ładnie.

-Natan... - zaczynam i nadal nalegam. - Daleko jeszcze?

-Nie już nie. - zaczyna - Ale jak chcesz to mogę cię ponieść na plecach.

W mojej głowie pojawiają się argumenty za i przeciw. Dobra mam nadzieję, że go nie zgniotę.

-No to czekaj, wejdę ci na plecy. - zatrzymujemy się, a ja podchodzę do niego od tyłu i wskakuje mu na plecy. Natan podtrzymuje mnie, żebym nie spadła. Idziemy dobre 10 minut, a ja martwię się czy nie jest mu zacieżko.
Kurde, mogłabym już zejść, bo jestem ciężka.

-Może zejdę z ciebie, bo jestem ciężka. - pytam się, a Natan parska śmiechem.

-Nie bądź śmieszna i tak jesteśmy już na miejscu. - pokazuje głową. Dopiero teraz zauważam, gdzie nas przyprowadził. Przeszliśmy do wesołego miasteczka. Nie mogę w to uwierzyć. Zchodzę z niego i rzucam mu się naszyje.

-Dziękuję, dziękuję... - puszczam jego szyję i biorę go za rękę. Zabrał mnie do wesołego miasteczka! Ciągne go w stronę pierwszej atrakcji.

Natan POV's:

Nie myślałem, że aż tak się ucieszy. Zawsze lubiłem tu przyodzić. Ciągnie mnie za rękę na pierwszą atrakcje. Spoglądam na nasze splecione dłonie i cieszę się w duchu jak dziecko.

-No to na co chcesz iść jako pierwsze? - pytam i spoglądam na jej uśmiechnięta twarz.

Bianka wyciąga rękę i wskazuje na diabelski młyn, z którego widać całą panoramę.

-Poczekaj tu, idę kupić bilety. - puszczam jej rękę i odchodzę nie daleko, gdy zatrzymuje mnie jej głos. Odwracam się, a ona przychodzi do mnie.

-Natan masz tu kasę na mój bilet. - mówi, a mi się chce śmiać.

-Ja cię zaprosiłem to i ja płacę. - mówię i całuję ją delikatnie w polik. Bianka stoi chwilę oszołomiona tym co zrobiłem, a ja idę kupić bilety. Po pięciu minutach stania przy kasach wracam do Bianki wiedzę, że jacyś chłopacy próbują do niej zagadać. Moje wkurwianie podniosło się od sto procent. Ona jest moje, chuje. Wymyślam w głowie plan, żeby się od niej odwalili.
Podchodzę do nich i przytulam Biankę od tyłu. Czuję jak się spina.

-Kochanie chwilę mnie nie ma, a już próbują cię poderwać. - mówię i czuje jak Bianka się rozluźnia. Przytula się jeszcze bardziej do mnie i to mnie tak cieszy.

-Wiesz przyszli tylko chwile pogadać. - mówi i odwraca się do mnie tak abyśmy stykali się kratkami piersiowymi.

-Nie mówiłaś, że masz chłopaka. - odzywa się jeden.

-Nie pytaliście. - mówi i puszcza mi oczko. Śmieje się cicho.

-Dobra, sorry stary nie chcieliśmy ci odbić dziewczyny. - oddchodzą, a ja nadal nie puszczam Bianki.

-Dzieki, że uratowałeś mnie przed nimi. - mówi.

-Nie ma sprawy, tylko wiesz coś za coś. - chcę, aby dała mi buziaka.

-Serio? No dobra. Co chcesz w zamian? - pyta i spogląda na moją twarz. Układam usta w dziubek i czekam na jej kolej.

Widzę jak waha się. Po chwili dostaję to co chcę. Łączy nasze usta w krótkim pocałunku.

- To idziemy na ten diabelski młyn? - pyta, a ja kiwam głową.

Podczas jazdy diabelskim młynem śmiejemy sie, a ja pokazuje Biancę okolice. Gdy wszystkie atrakcje zostały już wypróbowane mamy wracać do domu, gdy Bianka zauważa stoisko, na którym wygrywa się maskotki. Podchodzimy do tego stoiska, a ja widzę przepiękny uśmiecha Bianki. Kładę kasę na lade i proszę o trzy piłeczki. Rzucam Pierwszą zbiłem dwie puszki, druga trzy piłeczki i trzecią resztę zbiłem.

-Który miś dla twojej dziewczyny? - pyta się sprzedawca.

-Nie jeste...- zaczyna Bianka, a ja jej przerwam.

-Tego największego poproszę. - mówię i puszczam oczko Biancę.

Sprzedawca podaje mi największego misia, a ja podaję go jej. Bianka bierze odemnie misia i rzuca mi się na szyję.

-Dziękuję. - mówi.

-Za co? - uśmiecham się sam do siebie.

-Za wszytsko, za dzisiejszy dzień, za to, że mnie tutaj zabrałeś, za przepięknego misia. - mówi i całuję mnie delikatnie w polik. Puszcza moją szyję i idziemy do domu. Po 20 minutach jesteśmy na miejscu i każdy kieruje się do swojego pokoju. Pozwalam Biancę, żeby szła pierwsza do łazienki. Dopiero po 30 minutach idę się wykąpać. Po skończonej czynności idę pokoju i rzucam się na łóżko.
Przewracam się z boku na bok i jakoś nie mogę spać. Już mam zasnąć, gdy słyszę lekkie pukanie w drzwi. Otwierają się drzwi, a w nich stoi Bianka.

-Natan, nie mogę spać... - zaczyna - czy mogłabym z tobą spać?

-Jasne, wskakuj. - mówię i odkrywam kołdrę. Bianka wchodzi do łóżka, a ja ją przykrywam. Przytulam się do Bianki pleców i słysząc jej równomierny oddech zasypiam.

For me you're perfect Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz