Rozdział 7

5.2K 114 2
                                    

Bianka POV's:
Wiecie jak to jest gdy masz te pierdolone motylki w brzuchu? Ja dowiedziałam się dzisiaj. Jak mnie przytulił czułam dziwne uczucie w brzuchu. To chyba są te niby motylki. Gdy przytulałam Natana czułam się wspaniale, jakby całe moje życie właśnie teraz zależało od niego. Wdychałam jego piękny zapach i czułam, że nie chce go już puszczać. Teraz stoję na środku mojego pokoju z słuchawkami na uszach. Z nich leci piosenka do, której mogę tańczyć. Zaczynam ruszać biodrami, obracać się, unosić ręce w powietrze, czuje się tak wspaniale. I to za sprawą dwóch uścisków od Natana. Mam ochotę wyjść na dach i posiedzieć na nim z kilka minut. I tak właśnie zrobię. Odkładam słuchawki i telefon do kieszeni, i idę na korytarz. Sprawdzam czy wszyscy śpią i udaje się na strych. Nikt nie wie, że u mnie na dachu można siedzieć ile się tylko chce. Odkryłam to nie dawno i od tamtej pory to miejsce stało się moim ulubionym. Kocham miejsca, w których mogę być sama i nikt nie może przerwać mi mojej ciszy. Wychodzę na dach i siadam na nim. Zaczynam myśleć i nie wiem czy dobrze doradziłam Natanowi. Powiedziałam mu wszytsko co na ten temat sądzę i tylko tyle. Kładę się na dachu i wdycham wspaniałe nocne powietrze. Obserwuje gwiazdy, których prawie nie widać. Zamykam oczy i wsłuchuje się w wspaniałą ciszę, która mnie otacza. Leżę tak z dobre 15 minut, gdy czuje krople spadające na moją twarz. Zaczyna padać, a ja sobie nic z tego nie robię. Deszcz leje, a ja nadal leżę na dachu. Nie wiem czemu, ale nie przeszkadza mi ten deszcz. Czuję się jakby nic mnie nie obchodziło. Zakładam słuchawki i włączam na moim telefonie piosenki, które mam zapisane jako 'do tańczenia'. Wstaje i zaczynam lekko kręcić ponownie biodrami. Tańczę w deszczu, od dziecka o tym marzyłam. Tańczę na dachu to jest dziwne, ale zarazem zajebiste. Muszę tylko uważać na to, żeby nie spaść z dachu. Deszcz kapie na wszystko, na moje mokre włosy, ciuchy i na twarz. Mam nadzije tylko, że nie będę chora. A chuj, jebać wszytsko. Po przetańczeniu kilku piosenek siadam z powrotem na dachu i myślę, że najwyższa pora iść do domu. No, więc wracam tą samą drogą. Zamykam wejście na strych i już mam się udać do mojego pokoju, gdy moja ręka potrąca pusty wazon, który pięknie ląduje na podłodze i się rozpada na części. O kurwa, mama mnie zabije. Muszę wymyślić jakąś przykrywkę sobie. Bianka myśl, proszę myśl. Słyszę, że ktoś wstaje z łóżka rodziców. Mam wpadam do łazienki szybko się rozbieram i okrecam ręcznikiem. Wychodzę z łazienki i widzę mamę, która stoi nad rozbitym wazonem.

-Co się stało? - pytam jakbym nie wiedziała o co chodzi.

-Wazon się przewrócił, muszę go posprzątać. A ty czemu jeszcze nie łóżku? - patrzy na mnie i widzę, że nie jest zadowolona tym, że nie śpię.

-A wiesz mamo oglądałam serial. - mówię pierwsze co przychodzi mi do głowy.

-No dobrze, to ja idę po szufelke i ziotkę. Muszę to posprzątać. - mówi a przy okazji ziewa.

-Zostaw to ja się ubiorę w piżame i to posprzątam. - mówię i posyłam jej uśmiech.

-No okej. To ja już idę spać. Dobranoc - kończy swoją wypowiedź i zamyka drzwi od swojego pokoju.

Wracam do łazienki, zamykam drzwi i puszczam ręcznik. Nalewam wody do wanny i wchodzę do niej. Po pół godzinie leżenia w wannie zaczynam myć włosy. Spłukuje pianę z włosów i myje się moim ulubionym żelem do kąpania. Wychodzę z wanny wycieram się ręcznikiem i zakładam moją piżame. Rozczesuje włosy, myje zęby i wracam do pokoju. Odkładam rzeczy na fotel i wracam sprzątać ten wazon co przewróciłam. Szukam zmiotki i szufelki. Sprzątam to co potrzaskałam i wyrzucam do śmieci szczątki wazonu. Wracam do pokoju i nie chce mi się spać, a jest grubo po pierwszej. W sumie mam ochotę jeszcze posiedzieć na dachu i pomyśleć tylko teraz nie mogę, ponieważ jestem już wykąpana, jestem w piżamie i za długo tam siedziałam. Kurde, co mogę jeszcze porobić? Wiem! Siadam na parapecie przy oknie i spoglądam przez nie. Widzę jak pada deszcz, jak wielkie krople robią się na szybie i odrazu przypomina mi się jak za czasów dzieciństwa, gdy nie było prądu, a tak strasznie mi się nudziło i w tym czasie padał deszcz siadałam z tatą koło okna i graliśmy, która pierwsza kropla dotknie końca szyby. Odrazu na to wspomnienie na moje usta wpływa uśmiech. Mam nadzieję, że Melania, tak ma na imię moja młodsza siostra, będzie miała tak wspaniałe dzieciństwo. Spoglądam jeszcze na moje podwórko i w sumie nic ciekawego się na nim nie dzieje, więc zaskakuje z parapetu i idę połączyć telefon do ładowarki. Już mam wstawać z podłogi, gdy zauważam coś błyszczącego za łóżkiem. Wyciągam to i właśnie przypomina mi się, że tam kładłam mój pamietnik, który pisałam w jakiejś 4 klasie. Zaczynam się sama do siebie śmiać. Otwieram pierwszą stronę i przewracam na kolejną, i tak robię z następnymi kartkami. Stwierdzam , że byłam kiedyś głupia a moje błędy ortograficzne są katastrofalne. Idę do kosza na śmieci i wyrzucam go. Nie chce, żeby ktoś go przeczytał. Z uśmiechem na twarzy zakopuje się kołdrę i myślę nad tym pamietnikiem. Po chwili zasypiam.

For me you're perfect Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz