Rozdział 10

4.5K 109 17
                                    

Bianka POV's:
Nie wiem czemu zgodziłam się na tą rozmowę z Natanem. Może, dlatego że chce znowu być z nim w tak dobrym kontakcie jak przedtem. A może, dlatego że nie chce się z nim kłócić. Lub poprostu go kochasz, idiotko. Podpowiada mi moja chora głowa. Czekam już z jakieś 5 minut, a jego jeszcze nie ma. Chciał się spotkać i pogadać, a teraz się spóźnia, no super. Zaczynam zdrapywać czarny lakier na paznokciach z nudy. Natan, gdzie jesteś do cholery?! Fajnie, dobra idę do szkoły. Już mam się ruszyć, gdy słyszę jego przepiękny głos.

-Hej! Sorki za spóźnienie, budzik mi nie zadzwonił na tą godzinę co chciałem. - zaczyna się tłumaczyć.

-Hej! Nie ma sprawy... - mówię. - Więc co tam chciałeś?

-Chciałem cię przeprosić za to. - mówi i wiem, że czeka na to co powiem.

-Dobra, nie przejmuj się tym. Poprostu obiecaj, że nie będziesz się ruchać z moim wrogiem albo ruchaj się tylko ja nie chcę tego wiedzieć. Oki? - posyłam mu słaby uśmiech.

-Obiecuję. - uśmiecha się szeroko.

Wyciągam do niego rękę i chce, żeby ją uścisnął, ale on ma inne plany. Przytula mnie, a potem podnosi. Z mojego gardła wyrywa się cichy pisk, gdy on zaczyna się kręcić. Zaczynam się śmiać, Natan ze mną. Zatrzymuje mnie, ale nadal nie puszcza.

-Mógłbyś mnie już puścić? - pytam z uśmiechem na twarzy, a on puszcza mnie na ziemię.

-To idziemy już do szkoły? - pytam, a Natan kiwa głową. Idzmiemy razem i nadal się śmiejemy. Już mamy się rozchodzić, gdy on łapie mnie za rękę.

-Mam jeszcze jedno pytanie. - patrzy na mnie dziwnym wzrokiem, a moje serce przyśpieszyło. Czemu? Nie wiem.

-No dajesz. - mówię.

-Pojedziesz ze mną i moim ojcem w weekend majowy nad jezioro? - pyta i drapie się po karku.

-Ale to jest twój i twojego taty wypad. - mówię - Nie chce wam przeszkadzać.

-Nie będziesz, tata bierzę swoją "nową dziewczyną", więc pojedziesz ze mną? - krzywi się na stwierdzenie 'nowa dziewczyna'. Prosi mnie tak ładnie, normalnie jak małe dziecko o lizaka.

-No okej, tylko będzie jeden mały problem... Nie wiem czy moi rodzice mi pozwalą. - kończę, a na jego twarzy pojawia się ten piękny uśmiech.

-Przegadamy ich jakoś. - śmiejemy sie razem.

-Dobra ja już idę, jak coś to będę dzwonić. - mówię i odchodzę do klasy.

-Witam ludzi. - witam się z Maxem i Izzy.

-Co ty masz tak dobry humor? - pyta Max, a ja wskakuje mu na kolana i mocno przytulam.

-Powiedzmy, że coś mi poprawiło humor. - mówię i posyłam Izzy buziaka w powietrzu.

-Coś, czy ktoś? - mówi Izzy i zaczyamy się śmiać.

-No dobra ktoś. - odpowiadam. Już mam coś powiedzieć, ale nauczycielka wchodzi do klasy.

-Bianka proszę zjedz z Maxa i idź na swoje miejsce. - mówi i patrzy na mnie tym dziwnym wzrokiem.

-Tak jest, proszę pani. - mówię i spełniam jej życzenie.

Lekcje mijają w spokoju. Po skończonych lekcjach jesteśmy już przed szkołą i mamy się udać z Natanem do skateparku. Czekamy tylko na Natana. Po kilku minutach przychodzi i idziemy. W drodze do skateparku rozmawiamy, śmiejemy sie i różne takie. Po przyjściu przedstawiamy Camerona, Seana i Jadena - Maxowi i Izzy. Czy mi się zdaje, czy Cameron puszcza oczko Maxowi, a ten się rumieni? Trykam lekko Natana w ramię i pokazuje mu, żeby się schylił.
-Czy mi się zdaje, czy Cameron jest gejem? - szepcze mu na ucho, a on tylko kiwa głową na tak.

Bierzemy deskorolki i idziemy jeździć. Maxowi pokazuje co i jak Cameron, a Izzy - Sean. Ja jeżdżę z Natanem, chociaż nie umiem tak dobrze jak on, to i tak jakoś sobie radzę. Zatrzymuje się i rozglądam się, widzę, że moi przyjaciele radzą sobie świetnie. Widziałam, że mają talent.

-Chodź idziemy usiąść. - mówi i pokazuje głową na murek z grafiti. Biorę deskorolkę i idę za Natanem. Zatrzymuje się puszczam deskorolkę. Natan już siedzi i śmiej się ze mnie, bo nie mogę usiąść. To jest dla mnie za wysoko.

-Natan pomożesz mi? - proszę ładnie. On tylko się uśmiecha i zchodzi z murku. Myślałam, że zrobi z rąk mi miejsce na nogę, żebym podskoczyłam, ale nie. Jego ręce nagle znajdują się nad moimi biodrami i podnosi mnie, a ja siadam na murku.

-Dzięki. - mruczę cicho i czuje, że na moich policzkach pojawiają się rumieńce.

-Czy coś się stało? Dlaczego się rumienisz? - uśmiecha się, a mi głupio się robi.

-Nie nic tylko nie mogę uwierzyć, że podniosłeś mnie i w ogóle się nie zmeczyłeś. - mówię cicho, ale tak, żeby słyszał.

-Czemu miałbym się zmęczyć? - pyta się.

-Bo jestem gruba. - odpowiadam.

-Co? To nie prawda, jesteś idealna. - mówi, a moje policzki pewnie wyglądają jak dwa wielkie buraki.

-Dobra nie ważne. - mówię cicho.

-Ważne. Dlaczego uważasz siebie za grubą? - dlaczego musisz gadać na ten temat? Kurde, co ja mam mu powiedzieć?

-Poprostu nie jestem idealna, jak te wszystkie wspaniałe dziewczyny z okładek. Nie jestem wysoka, nie jestem chuda, piękna i nawet nie umiem się dobrze malować. - zaczynam mu tłumaczyć, a on mi przerywa.

-Masz coś więcej niż te wszystkie dziewczyny. Masz mózg i potrafisz go używać, bo niektóre w ogóle go nie używają. Chociaż ja uważam, że nie jesteś gruba i nie powinnaś siebie tak krytykować. Powiem Ci w skerecie, że jesteś sto razy ładniejsza od nich. - kończy, a ja pewnie przybrałam kolor bordowy.

Rozmawiamy dobre pół godziny, gdy przerywa nam mój telefon.
Tata: Bianka przyjdź szybko, bo muszę jechać z mamą do szpitala. Jakiś wuja się źle poczuł. Zostaniesz z Melanią.

-Dobra ja już muszę lecieć. Lecę zaopiekować się Melanią. Pożegnaj odemnie wszystkich. - zaskakuje z murku, biorę plecak i biegnę do domu, po powyżej 5 minutach jestem w domu. Zostawiam wszystko w korytarzu i idę do salonu. Mama tłumaczy mi gdzie co wszystko jest i odjeżdżają. Powiem wam, że mam bardzo grzeczną siostrę. Cały czas spała. Gdy rodzice przyjechali poszłam zrobić pracę domową i poszłam spać.

For me you're perfect Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz