Rozdział 20

4.2K 100 10
                                    

~2 dni później~
Bianka POV's:
Wiecie jak to jest, gdy chciałabyś przyśpieszyć czas? Ja teraz tak mam. Siedzę z Natanem w samochodzie i jedziemy gdzieś. Jak zwykle nie powiedział gdzie. Powiedział tylko tyle, że trochę daleko pojedziemy. No cóż chciał, abym jechała no to jadę. Siedzę oparta o drzwi samochodu, a nogi mam położne na kolanach Natana. W moich uszach znajdują się słuchawki. Słucham w nich 'Bring me the horizon - Drown'. Udaję, że śpię. Lubie tak udawać. Nie muszę się przejmować niczym. Natan smyra mnie po nogach. Dobrze, że ogoliłam nogi. Tak mi się nudzi... Powtarzam sobie w głowie naszą wczorajszą rozmowę. Jakoś tak miło mi się zrobiło. Za każdym razem, gdy powtarzam siebie w głowie to co powiedział mi Natan moje serce przyśpiesza. Otwieram oczy i widzę, że Natan patrzy się na mnie. Uśmiecham się do niego, a ona puszcza mi oczko. Wyciągam jedną słuchawkę z ucha.

-Natan, kiedy robimy postój, bo tak jakby chce mi się siku. - pytam i parskam śmiechem. Wiecie jedziemy już od jakiś 4 godzin i potrzebuje iść siku.

-Tato możemy zatrzymać się gdzieś? - Natan wychyla się do przodu, za co dostaje opieprz od swojego rodzica.

-No za chwilę jest jakaś stacja, zatrzymamy się tam. - mówi Larry i spogląda na lusterko.

-Okej, dziękuję. - mówię.

Po jakiś 15 minutach zatrzymujemy się na stacji. Wysiadamy z auta i kierujemy się w stronę toalet. Po załatwieniu wszystkich swoich potrzeb, myje ręce i idę w stronę auta. Z auta biorę portfel i idę sobie coś kupić. Biorę loda w kubeczku, picie i jakieś chipsy. Płacę za wszytsko i idę do auta. Po drodze spotykam Natana i okazuje się, że kupił to samo, tylko dokupił jeszcze 3 paczki żelek.

-Dupa nam od tego urośnie. - mówię i zaczynam się śmiać.

-Wiesz, ale jak urośnie to wtedy będzie za co złapać. - mówi, a ja jeszcze głośniej się śmieje. Wiem, że teraz wyglądam dziwnie i pewnie ludzie się patrzą na nas jak na wariatów. Ale wiecie jak to było w 'Alicji w krainie czarów': Tylko wariaci są coś warci.
Wracamy do auta i czekamy na Larrego. Dopiero po 19 minutach przychodzi i ruszamy dalej w drogę.

-Natan... - opieram się na jego ramieniu. -Jak długo będziemy jeszcze jechać?

-No może jeszcze z dwie godziny. - mówi, a ja kiwam głową, że rozumiem.

-Nudzi mi się... - jęczę mu nad uchem.

-Nie jęcz tak, jeszcze nie pora. - szepcze mi do ucha, a ja wyczuwam w tym podtekst seksualny.

-Bardzo śmieszne. - mówię z głosem przepełnionym sarkazmem.

-Ale to nie miało być śmieszne. - mówi i porusza charakterystycznie brawami.

-Więc co robimy? - pytam.

-Prześpij się. - mówi, a ja sięgam po poduszkę, odpinam pas i kładę się na jego kolanach. Natan smyra mnie po głowie, a ja zasypiam.

***

-Księżniczko, wstawaj. - Natan szepcze mi do ucha.

-Daj mi jeszcze 5 minut, proszę. - mówię i spowrotem zamykam oczy.

-Jesteśmy już na miejscu. - mówi, a ja szybko się podnoszę. -Jesteśmy dopiero pod hotelem, w którym się zatrzymamy.

-Ej, ej, ale my jutro do szkoły musimy iść. - mówię, bo wiecie trzeba niby do tej szkoły chodzić.

-Jutro nie musimy. - mówi i uśmiecha się do mnie.

-Ale jak to? - pytam.

-Robimy sobie wolne. - mówi i podchodzi po walizki. Idę za nim i ciągle truje mu dupe szkołą.

For me you're perfect Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz