Rozdział 4

293 34 3
                                    

Kropeczki to myślniki dialogów, przepraszam za to, ale notatnik mnie wkurza, postaram się coś z tym zrobić. Mam nadzieję, że spodoba wam się rozdział :) 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Gdy się obudziłam, cała łazienka była zalana, a mi właśnie głowa osuwała się pod wodę, ktoś dobijał się do drzwi, moi przyjaciele najwyraźniej nie przeoczyli wielkiej kałuży, która zapewne już wylała się do przedpokoju. Usłyszałam Percy'ego i wstając odpowiedziałam, że nic mi nie jest, owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do drzwi, zamek był zamknięty, a ja nie mogłam go otworzyć, nie mam pojęcia co to spowodowało, najwyraźniej mam pecha.

Nie mogę otworzyć drzwi, zamek się zaciął. - powiedziałam im Czekaj, nie ruszaj się z miejsca zaraz coś wymyślimy- odpowiedział Percy Wiesz, teoretycznie... zresztą nie ważne wypuśćcie mnie. - w takiej sytuacji nie mogłam nawet mu odpowiedzieć, chciałam już wyjść i go zobaczyć. Pociągnęłam za klamkę, drzwi gwałtownie się otworzyły od zewnątrz, a ja upadłam do tyłu, uderzając głową w podłogę. Straciłam przytomność. Gdy się obudziłam leżałam w sypialni, nie wiem która była godzina, na pewno było późno, wszyscy już spali, najdziwniejsze, że dziewczyn nie było zastanawiałam się gdzie śpią i dotarło do mnie , że jestem w piżamie, ale dobra nie będę wnikać ( na razie). Bolała mnie głowa, chciałam spać, ale nie mogłam, postanowiłam zrobić sobie ciepłe mleko na zasnięcie. Wstałam, okropnie kręciło mi się w głowie, przytrzymałam się ściany. Ledwo doszłam do kuchni, Percy spał na kanapie. Nie chciałam go obudzić, starałam się być cicho, ale odezwał się mój życiowy pech. Zakręciło mi się w głowie, upadłam strącając wazon, który pękł z głośnym trzaskiem, mam nadzieję, że nie obudziłam całego domu. Percy błyskawicznie wstał, podbiegł do mnie. Podniósł mnie, posadził na kuchennym blacie i gdzieś pobiegł, rzucając w moją stronę Nie ruszaj się.

Nie miałam zamiaru, zaćmiło mi się przed oczami, ledwo go widziałam. Przybiegł, chyba się skaleczyłam, zaczął mi opatrywać prawdopodobne rany. Gdy skończył pocałował mnie, bardzo delikatnie.

Już mi lepiej - powiedziałam, choć tak nie było, ale wiem że jutro, a może już dziś czeka nas długa droga. Tak na pewno - powiedział, a w jego głosie wyczułam troskę, wziął mnie na ręce z zadziwiającą delikatnością. Położył mnie na kanapie, i poszedł posprzątać rozbite szkło, gdy to zrobił wstawił mleko. Percy, idź spać proszę, przecież czeka nas długa droga. Sama sobie poradzę. - chciałam wstać, ale nie mogłam Nawet nie ma mowy, chyba żartujesz, jeśli będziesz w takim stanie na pewno nie pojedziemy. -odpowiedział chłopak Percy... przeze mnie macie tylko problemy... lepiej jedźcie sami, ja zostanę i Vici mnie odwiezie jak wróci - powiedziałam przez łzy naprawdę nie chciałam, żeby przeze mnie stracili ferie.

Podszedł do mnie, usiadł obok otarł mi krople, które ściekały po policzkach, nic nie mówił, ale zrozumiałam, że mnie nie zostawi, zresztą jak nikt z moich przyjaciół.

Poszedł po mleko, zaniósł je do sypialni, potem wziął mnie i zrobił to samo, ździwiło mnie, że jest taki troskliwy. Dał mi kubek z gorącym napojem usiadł na skraju łóżka i czekał aż wypiję, włosy miał rozczochrane i chyba było mu zimno, więc piłam jak najszybciej, żeby mógł już iść. Kiedy oddałam mu pusty kubek, pocałował mnie w czoło, powiedział żebym spała dobrze, zgasił światło i poszedł do salonu.

Dalej nie mogłam zasnąć, dręczyły mnie różne myśli, głowa pękała od ich nadmiaru i stłuczenia, rany też bolały choć chłopak mówił, że nie są bardzo głębokie. Leżałam dwie godziny i dalej nie mogłam spać, zawołałam półgłosem Percy'ego, wbiegł do sypialni jak poparzony, chyba myślał, że coś się stało. Gdy zobaczył mnie w łózku, odetchnął głęboko.

- Dalej nie możesz spać ?- zapytał

Nie, obudziłam cię ? - spytałam, zaprzeczył. Coś potrzebujesz ? - troska w jego głosie, mnie wzruszyła. Ciebie, położysz się ze mną ? - zadałam nieśmiało pytanie. Nie odpowiedział, wskoczył do łóżka. Przykrył nas kołdrą i przytulił mnie z czułością. Ty, to się zawsze wpakujesz w jakieś kłopoty - przytulił mnie jeszcze mocniej i złożył mi na ustach pocałunek. A ty jesteś po to, żeby mnie z nich wyciągnąć - zaśmiał się, teraz ja go pocałowałam. Jednak do czegoś się przydaję, a teraz śpij słońce. Rano zobaczymy co dalej. - Wtuliłam się w jego, nagi tors. Głaskał mnie czule po włosach, w jego ramionach czułam się bezpieczna jak nigdzie na świecie. Zasnęłam momentalnie jak dziecko.

Co znaczy kochać ?Where stories live. Discover now