Prolog

14K 493 23
                                    

Weszłam do kawiarni od razu szukając wzrokiem szatyna, który już powinien na mnie czekać. Siedział na samym końcu pomieszczenia tuż pod oknem nie odrywając wzroku od telefonu. Powolnym krokiem ruszyłam w jego stronę.  Justina nie spotykałam często, zazwyczaj na spotkaniach firmowych albo rodzinnych. Nasi ojcowie od zawsze się przyjaźnili i mieli wspólną firmę znaną na całym świecie. Zawsze chcieli abyśmy razem z chłopakiem byli razem aby nie musieć rozdzielać ich interesu i zając się nim jako małżeństwo. Ich plan jednak nie za bardzo nam się podobał, już na studiach poznałam jakim kobieciarzem jest Justin. Mieliśmy odmienne charaktery prędzej byśmy się pozabijali niż stanęli na ślubnym kobiercu. Jednak nasi ojcowie nie spoczną dopóki ich marzenie się nie spełni. 

- Cześć- mruknęłam siadając na krzesełku na przeciwko niego zwracając tym samym jego uwagę 

- Hej - odpowiedział przywołując kelnera 

- Dzień dobry. Czego sobie państwo życzą? - powiedział uśmiechnięty blondyn 

- Ja poproszę kawę z mlekiem - powiedziałam spoglądając na chłopaka który notował w swoim małym dzienniczku 

- Ja to samo- rzekł Justin kierując swoje spojrzenie na mnie. Kiedy blondyn nas opuścił brunet rozpoczął rozmowę- Pewnie jesteś ciekawa dlaczego poprosiłem cię o tak nagłe spotkanie- pokiwałam lekko głową poprawiając swoją kremową koszulę - Pojawiłem się ostatnio w firmie i podsłuchałem rozmowę naszych ojców 

- A co ja mam do tego ? - zapytałam odbierając swoją kawę - Dziękuję - uśmiechnęłam się lekko w stronę chłopaka z powrotem wracając do bruneta 

- Daj mi dokończyć - mruknął- Chcą nas zastraszyć wydziedziczeniem jeżeli się nie pobierzemy. Jeżeli to na nas nie zadziała podzielą firmę pomiędzy nas i swoich najbliższych wspólników, których jest około pięciu- odpowiedział a mnie zatkało. Miałabym się dzielić majątkiem z kimś innym? Czy oni oszaleli? - Zapewne ty też nie chcesz się z nikim dzielić ja znalazłem jedyne rozwiązanie tej sytuacji 

- Kontynuuj - powiedziałam podpierając rękę na brodzie  

- Wyjdź za mnie - oznajmił spokojnie a ja o mało co nie zakrztusiłam się powietrzem 

Udawany związekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz